niedziela, 31 sierpnia 2014

Od Meastiti CD. Splintera

- Och, jaki piękny... ale... jak to zrobiłeś? - spytałam zaciekawiona.
- No... nie mam zielonego pojęcia... po prostu miałem ją w łapie... - odpowiedział zdezorientowany.
- Ciekawe... ale czy to ważne? Kwiat jest przecudowny! - zachwycałam się - wiesz co? Chodź za mną! - pociągnęłam basiora za sobą. Ruszyłam na plażę, tą przy mojej jaskini.
- Zrobię sobie hodowlę tych kwiatów - mówiłam sadząc kwiat w wodzie. Po minucie roślina zaczęła rosnąć. Po dziesięciu, kwiatów było ze dwadzieścia, a po godzinie całe zejście do wody było usłane kwiatami.
- Wow... - westchnął cicho basior i wszedł do wody.
- Co ty wyrabiasz? - śmiałam się.
- Nie wiem... - odpowiadał. Gdy był już dość daleko, jakaś dziwna siła zaciągnęła mnie do niego...

<Splinter? Wybacz, że tyle czekałeś, ale nie miałam totalnie pomysłu...>

sobota, 30 sierpnia 2014

Od Splintera CD. Meastiti

Czy ja dobrze słyszę? Czy to się naprawdę dzieje? Czy przypadkiem nie umarłem? Albo może to tylko sen? Koniec świata...
-Ja... ciesze się... - uśmiechnąłem się. Nie wiedziałem co powiedzieć. Ciągle byłem wpatrzony w jej cudowne oczy... Na szyi miałem naszyjnik w którym były trzy perły. Wziąłem brązową perłę. Po czym otworzyła się, a z takiej małej perły, wytworzył się taki piękny duży kwiat...

Podałem waderze. 
-Piękny kwiat... dla cudownej wadery - uśmiechnąłem się. Chciałem ją zapytać o coś ważnego... ale zamilkłem.


<Meastitia?>

Od Meastiti CD. Splintera

- Och, zamknij się! - przyciągnęłam go do siebie i pocałowałam - Nie po to tyle czekałam, żebyś się jeszcze tłumaczył! - powiedziałam mu prosto w oczy uśmiechając się. Basior nic nie powiedział. Robił tylko wielkie oczy z niedowierzaniem.
- Yyy... co? Jak, ty... serio? - w końcu wydusił to z siebie.
- Nie, na niby... nagrywamy do trudnych spraw... - przewróciłam oczami - jasne, że tak. Ja... ja naprawdę cię lubię. Lubię lubię... - powiedziałam cicho.


<Splinter?>

Od Splintera CD. Meastiti

Kłóciliśmy się jak szczenięta, kłótnia nie zna granic.
-Ja to mówię poważnie! - powiedziała.

-No, ja też - i dalej to samo.
-Ugrh... nie kłuć się ze mną - mówiła poważnie.
-To ty się ze mną nie kłuć... - ciągle ciągnęło mnie do kłótni.
-Ugh... - wadera straciła cierpliwość i chciała iść. Zatrzymałem ją. 
-No dobrze, przepraszam... - spojrzałem w jej oczy. Mówiłem szczerze. Jak tak dłużej patrzyłem w jej oczy... czułem coś dziwnego... nie wiem jak to się stało, ale pocałowałem ją... po tym odsunąłem się spanikowany.
-Ja... przepraszam... ja... - nie wiedziałem jak się wytłumaczyć...

<Meastitia?>

piątek, 29 sierpnia 2014

Od Meastiti CD. Splintera

- Nie jesteś paskudny! - obruszyłam się - poza tym jesteś jedynym wilkiem, który wyciągnął do mnie pomocną łapę. Myślisz, że znam to kogokolwiek poza tobą, Avem i alfą?
- Co nie zmienia faktu, że większość wader nie specjalnie chce ze mną rozmawiać... - mruknął.
- Słuchaj - chwyciłam go za ramiona i spojrzałam mu prosto w oczy - nie liczy się wygląd, tylko osobowość, charakter, zachowania. Wygląd to tylko..., dodatek - puściłam go.
- Tak? - spojrzał na mnie z wyrzutem.
- Tak.
- Pewnie mówisz tak tylko ze względu na mnie... - spojrzał na ziemię.
- Nieprawda.
- Nie, wcale.
- Przestań!
- To ty przestań!

<Splinter? Wena dalej kaput>

Od Mell CD. Deatha

-Dobrze... - powiedziałam niechętnie.
Death uśmiechnął się również od niechcenia...
-W takim razie do zobaczenia... - rzekłam i odeszłam.
Poszłam do swojej jaskini i było mi smutno... wiedziałam, że być może to uczucie minie, ale i tak miałam doła. Moja miłość mnie nie che... - pomyślałam, jak on mnie nie pokochał, to nie miałam szansy już na prawdziwą miłość. Doszłam do jaskini i zaczął padać deszcz. Położyłam się na twardej powierzchni i patrzałam na drzewo, które rosło przed moim domem. Po chwili zasnęłam...

<Death?>

Od Avem ~ Na konkurs


Słyszałam niedawno o tym basiorze..., albo waderze? To właśnie przez niego nie ma zwierzyny i wody... Postanowiłam zbadać sprawę na własną łapę. Zostawiłam mamie list, żeby się nie martwiła i ruszyłam. Właściwie nie wiedziałam, gdzie jest JEGO, albo, JEJ jaskinia. Szłam na żywioł. Coś mnie zaniepokoiło. Wyczówalam w powietrzu jakąś negatywną energię... Wraz z jej nasilaniem się, napotykałam coraz więcej szkód. Opuszczone nory, jaskinie. Wyschnięte źródełka, strumyki, rzeki, jeziora. Ujrzałam w dali jaskinię obwieszoną dziwnymi amuletami i obstawioną posągami przedstawiającymi jakieś tajemnicze bożki. Wylazł z niej basior. Był ubrany w jakąś pelerynę z liści i zaczął szeptać dziwne słowa:
" Omnibus plantis, flumina, lacus. Vertunt in nihilum monstrum. Animalia omnia, et in omnibus entibus. Vertunt in defectu virtutis nihilum.Omnibus plantis, flumina, lacus. Vertunt in nihilum monstrum. Animalia omnia, et in omnibus entibus. Vertunt in defectu virtutis nihilum. "
Tak. To z pewnością był TEN wilk. Postanowiłam dowiedzieć się, dlaczegonnam to robi. Wiedziałam, że nie będzie łatwo, ale wpadłam na pewien pomysł...
Ubrana w identyczną szatę jak on, wlazłam do jego jaskini.
- Witaj przybyszu zbłąkany. Wejdź do środka, ogrzej się - powiedział, gdy mnie zobaczył.
- Dzięki - usiadłam. Basior spojrzał na mnie, jak na idiotkę.
- Czy ty też jesteś z klanu tych zagubionych istot zwanych wilkami magicznymi wrodzonymi? - zapytał z obrzydzeniem.
- Och, nie, jam jest wilk, który magiczne moce i wygląd posiadł z keljnotu Gruru - powiedziałam ledwo powstrzymując śmiech. Grałam kiedyś w sztuce voodoo, a instynkt podpowiadał mi, że z takiego plemienia ten wilk pochodzi...
- O czcigodny! - padł przede mną - Tyś jest voodoo, oszczędź mnie! 
- W jakiej sparwie tu przybywasz? W watasze..., to znaczy w klanie tym panuje zniszczenie, głod, pragnienie i bieda... - znowu ledwo powstrzymałam śmiech.
- Och, ja dla swego plemienia dobra wszelkie zbieram, czcigodny - wyjaśnił - u mnie panuje wszelkie bogactwo, ale na zimę zwierzyna się wynosi, a rzeki to zamarzają! Musimy stworzyć podziemny świat, spełniający warunki panujące na górze... - dodał.
- Ach, rozumiem cię doskonale - powiedziałam wyniośle - lecz słyszałam o ofierze z wilka jedynego, który zapewni wam tam tyle dóbr, ile milion klanów! - krzyknęłam.
- Słyszałem, o tej sztuce, ale wilk musi mieć na swoim koncie pewne rzeczy...
- Jedno zabójstwo z zazdrości.
- Zdradę.
- Przymuszone małżeństwo.
- Prześladowstwo kilkumiesięczne...
Dosłownie słyszałam opis ojca! Mama i ten jej... partner? Przyjaciel, czy tam ktoś planowali zabójstwo go, a teraz mam okazję pozbyć się dwóch szkodników...
- Znam takiego wilka... - rzekłam - wabi się Bryant. Obecnie znajduje się na wyspach Katuhu - w jednej chwili basiora nie było. Gdy wyszłam na dwór, wszystko było jak, jak dawniej...

Od Deatha CD. Mell

- Domyślam się... - mruknąłem. - Ale nie chcę, żebyś się smuciła z mojego powodu... z resztą, nie uważasz, że po tym co mnie spotkało, jest mi ciężko pokochać kogokolwiek?
- W sumie racja... - westchnęła Mell.
- Jesteś osobą bardzo bliską mojemu sercu, przyjaciółką, ale... nie aż tak. Mam nadzieję, że mnie rozumiesz... - spuściłem wzrok. - Proszę... zobaczmy, jak sprawy potoczą się dalej... zgoda?

<Mell?>

Od Splintera CD. Meastiti

Wadera się zarumieniła.
-Em... wybacz... głupie pytanie - mówiłem nieśmiało. Wadera kiwnęła głową, ja uśmiechnąłem się.
-Przejdziemy się? - spytała. Po chwili ja kiwnąłem głową i ruszyliśmy przed siebie. Biłem sie z własnymi myślami.
-Wiesz...eghem... cieszę się... że tak piękna.... i ws... wspaniała wadera jak ty... ma ochotę rozmawiać z takim paskudnym basiorem jak ja... - waliłem nieśmiało.

<Meastitia?>

czwartek, 28 sierpnia 2014

Od Caseusa CD. Grace

- Wiesz... nie wiem, dlaczego tobie tak na mnie zależy, ale powiem ci, że to mi się nawet podoba... - powiedziałem wolno - i: tak, nie wiesz, co w życiu przeszedłem... miałem wspaniałą partnerkę. Była niemagiczna, jak cała moja wataha. Byłem dziwakiem, wyrzutkiem, śmieciem. Tylko ona mnie rozumiała. Gdy nasza rodzina miała się powiększyć, napadła nas banda wilkołaków. Straciłem wszystko. Partnerkę i dziecko. Od tamtej pory może i jestem oschły i oziębły, ale to nie zmienia faktu, że nadal wierzę w szczęście na tym świecie i mam nadzieję, że jakaś wadera pokaże mi ponownie, co to miłość... - wadera nic nie powiedziała. Spojrzała na mnie.

<Grace? Wybacz, ale wena totalnie wyparowała ze mnie...>

Od Oroza CD. Ili

- Ila jest problem - szepnąłem.
- Gorszy od tego? - warknęła. 
- Tak... Ja nie mam mocy do walk... Moje to raczej magia... Nie za wiele to zdziała. - zawstydziłem się
- Nie masz żadnych mocy do walki? - zdziwiła się.
- Mam, ale nie zdziałają dużo - powiedziałem.
- No dobrze spróbujemy... - powiedziała.
Ona zaczęła atakować lodem, a ja wytwarzałem magiczne kule. One ogłuszały. 
- Chyba przegrywamy - powiedziałem do Ili.
Był ubrany w zbroję i miał skrzydła. Zaczął atakować tygrysy. Był w tym dobry. Pokonał każdego.
- Szybko tędy - wskazał łapą wyjście.
Zaczęliśmy uciekać. Za nami biegł gepard.
- Dziękujemy ci za uratowanie życia - podziękowaliśmy.
- Nie ma za co - odezwał się - Jestem Gabriel.

<Ila? Moja wena poszła za gepardami>

Od Diamond CD. Veyrona


- No dobra... - odpowiedziałam trochę niepewnie.
Potem powoli, delikatnie stąpając, weszłam na lód. Podeszłam do Veyrona.
- Fajne - pochwaliłam. - No dobra, teraz ja pokażę ci moje moce.
Skupiłam się. Woda zaczęła się podnosić, coraz wyżej i wyżej... potem zaczęła układać się w małe strużki i robić koziołki, podrygiwać wesoło w lewo i w prawo.
- Ciekawe - powiedział Veyron.
Nagle woda plusnęła i fala zmyła basiora z lodu.
- Hahaha! - zaśmiałam się z niego.


<Veyruś?^^>

Od Grace CD. Cyndi'ego

-Eee... Wiesz, miło się słucha twoich "mądrości życiowych", ale nic z tego nie rozumiem... - zaśmiałam się. Zdecydowanie potrafi poprawić mi humor... 
-Nie rozumiem cię... Najpierw ryczysz, potem się śmiejesz... Nie nadążam - wyszczerzył się. 
-No widzisz... Ej, czekaj, mam pomysł! - wykrzyknęłam nagle.
-O nie... - mruknął i uderzył głową o najbliższe drzewo.
-No co? Idziemy do wiedźmy na czarne bagna zapytać się, czy jest coś takiego jak eliksir wskrzeszenia... - i nie bardzo zastanawiając się nad reakcją Cyndi'ego ruszyłam w stronę wspomnianych wcześniej mokradeł. Usłyszałam za sobą westchnięcie i po chwili basior mnie dogonił. Posłałam mu swój najpiękniejszy uśmiech, a on przewrócił oczami. 

<Cyndi? xD Przepraszam, że tak długo, ale dwa poprzednie mi się usunęły i mi dzisiaj internet wyłączyli >.<>

Od Grace CD. Caseusa

-Mam pytanie... - zaczęłam po chwili ciszy. Nic nie odpowiedział. Westchnęłam, lekko zirytowana.
-Ty chyba musisz nauczyć cieszyć się życiem... - mruknęłam i popatrzyłam na niego krytycznie. 
-Przepraszam, że co? - zapytał zdziwiony.
-To, co słyszałeś. Nie wiem ile ty przeszedłeś, ale ja też swoje przeżyłam i jakoś uśmiecham się, a nawet ostatnio wysadziłam alfie bombę ze śmierdzącym gazem przed nosem... I jeżeli ty się nie nauczysz żyć tym co jest teraz, a nie tym, co było, to zacznę ci na siłę psychologa szukać... - stwierdziłam.
-Ledwo mnie znasz, a już mi psychologa szukasz? Daruj sobie. Nic nie wiesz o życiu... - warknął.
-Ja nic nie wiem? Ja? Nie wiesz, jak to jest, kiedy rodzina odwraca się od ciebie, bo nie jesteś dokładnie taki sam jak reszta. To nie ty patrzyłeś na śmierć kogoś, kto przez kilka lat ci ją zastępował! Ale wiesz co? Ja się nauczyłam, że życie się nie kończy. Idzie dalej, a my musimy razem z nim. A ty najwyraźniej tego nie wiesz. I do twojej wiadomości - tak, znajdę ci psychologa, bo jestem uparta i nienawidzę, kiedy ktokolwiek jest smutny albo nieprzyjemny z powodu swojej historii - warknęłam, patrząc mu hardo w oczy.

<Caseus? xD Odpiszesz?>

Od Meastiti CD. Splintera

- Och, to dłuższa historia... a co do tego zabijania, to może i masz rację - rzekłam krótko.
- Oj, nigdzie się nie śpieszymy, nie?
- W sumie...
Moi rodzice byli alfami. Byli bardzo wpływowi i bogaci. Nie pozwalali mi spotykać się Coltonem, miłością mojego życia (...). Powodem była ranga do jakiej należał. Byłam zaręczona z innym basiorem, właśnie Bryant'em. Uciekłam, chcąc uniknąć ślubu, ale i tak mnie znaleźli. Po roku urodziłam szczeniaka. Bryant domyślił się, że nie jest ojcem... No i się sypnęło, że ojcem jest Colton. Wywalili i mnie i jego. Bryant zabił Coltona. Ja zaniosłam Avem do przyjaciółki, by ją chronić. Potem przed nim uciekałam. Niedawno "odebrałam" Avem. Teraz jestem tu... - powiedziałam na jednym wydechu.
- Wow... - basiora wmurowało.
- Też tak uważam... - jęknęłam.
- Tak właściwie, z ciekawości, dlaczego zrobiłaś przerwę z tą miłością życia?
- ... - zarumieniłam się.

<Splinter?>

Od Splintera CD. Meastiti

-Nie uważasz że jesteś za cwana? - spytałem żartem, i z uśmiechem. Ona wzruszyła ramionami i również się uśmiechnęła.
-A ja mam plan C - odpowiedziałem dumnie.
-Jaki? -spytała tak z ciekawości.
-Zabić g*oja - powiedziałem szybko - nawet teraz mogłem go załatwić - dodałem na jednym tchu.
-Tylko, że zdziwiło mnie jedno... - mówiłem zamyślony.
-Hę? - przekrzywiła głowę.
-Jak taka cudna wadera mogła być z takim basiorem, z takim paskudnym charakterem - dodałem bo z wyglądu sam nie jestem za ładny.

<Meastitia?>

Od Mell CD. Deatha

Nie byłam szczęśliwa...To uczucie jakim ja darzyłam Deatha było szczere, a to jakim on mnie podobno dażył nie...Nie chciałam, żeby kochał mnie na przymus, i tylko po to żeby nie było mi przykro...To było ciężkie, ale musiałam powiedzieć to Deathowi:

-Death...ja nie chcę żebyś mnie "kochał" z litości...ja pragnę prawdziwej, szczerej miłości... - powiedziałam zmieszana.

<Death?>

Od Deatha CD. Mell

Nie wiedziałem, czy powinienem pójść teraz za nią i przeprosić, czy się obrazić, ale ta pierwsza opcja wygórowała. Ruszyłem za waderą. Zastałem ją na klifie. Podszedłem do niej.
- Emm... Mell? Przepraszam. - chrząknąłem.
- Słucham? - wadera spojrzała na mnie zdziwiona.
- Powiedziałem, że cię przepraszam. - podrapałem się po skroni.
- Czyli...
- Tak, kocham cię, ale to uczucie nie jest tak silnie rozwinięte. - wypaliłem na jednym tchu. - W zasadzie, to chciałem ci to powiedzieć już wcześniej, ale bałem się, co powiesz, że nasza przyjaźń zostanie zerwana, że mnie znienawidzisz... a tym czasem sama mnie wyprzedziłaś... przepraszam.

<Mell?>

Od Avem

Przechadzałam się plażą. Fale delikatnie obijały się o moje łapy. W pewnym momencie przewróciłam się i wpadłam do wody. Nie mogłam wstać. W jednej chwili potężna fala porwała mnie pod wodę. Zamdlałam.
Obudziłam się w jakiejś jaskini. Pośrodku niej znajdowało się małe oczko wodne. W kącie siedział basior i przypatrywał się mi.
- Kim jesteś? - spytał. 
- To raczej ja powinnam zadać ci to pytanie - uśmiechnęłam się - mam na imię Avem.
- Seth. Co się stało? Znalazłem cię na brzegu nieprzytomną - odparł.
- Nie mam pojęcia..., chyba jakaś fala mnie porwała i nie mogłam się wynurzyć... - mruknęłam.
- Wszystko ok? Nic sobie nie zrobiłaś? Nie masz wody w płucach, czy coś? - zapytał troszkę poddenerwowany.
- Nie, ale dzięki za troskę... - powiedziałam cicho - jesteś tu nowy? - basior nie odpowiedział - och, co zapytanie, sama jestem tu od zaledwie kilku dni... - uśmiechnęłam się.
- Tak, jestem tu nowy. Właściwie znalazłem cię podczas poszukiwania jaskini. - powiedział krótko.
- Muszę powiedzieć, że upatrzyłeś sobie niezłe gniazdko... - jeszcze raz rozejrzałam się po jaskini - gdzie właściwie jest wyjście? - basior tylko spojrzał na oczko...

<Seth?>

Od Mell CD. Deatha

Nie wiedziałam,co mam powiedzieć...Więc po prostu odeszłam. Zostawiłam Deatha samego z tą całą sytacją. Jednocześnie było mi źle, a z drugiej strony dobrze, że mu to wkońcu powiedziałam... Odeszłam w góry na sam szczyt klifu, tam patrzałam sama na zachód słońca...Myślałam nad tym co powiedział basior...Ja nie chciałam nikomu nieczego udowadniać, ale to było jego zdanie, które szanuje. Położyłam się wzdłuż krawędzi szczytu i patrzałam na widoki...Uroniłam jedną łzę...znów zostałam sama...:
All to hell by TheShadowedGrim
<Death?>

Nowy basior! ~ Seth

Od Deatha CD. Mell

- Boję się... - wyjąkałem.
- Słucham? - wadera zdziwiła się i spojrzała na mnie podejrzliwie.
- Boję się... - powtórzyłem. - Nie wiem, co powiedzieć. Jeszcze nikt w życiu mi tak nie powiedział.
- A twoja ex...?
- Ona... ona się nie liczy. Z resztą, nawet od niej tego nie usłyszałem... i boję się, że jeśli... powiem ci, co do ciebie czuję, to popełnię błąd... i znów zostanę wyrzutkiem społeczeństwa. Nie chcę znów przechodzić tego samego... a poza tym, znamy się tak krótko... zaledwie dwa lata. - spuściłem wzrok. - Nie wiem nawet, czy to uczucie jest szczere... czy... czy mówisz tak, żeby coś sobie, lub mi udowodnić... albo... nieważne.
Zwiesiłem głowę, a mój wzrok skierował się na konar drzewa, obok którego siedzieliśmy.

<Mell?>

Od Meastiti CD. Splintera


- Mmm... dzięki? - prawie krzyknęłam. Basior spojrzał na mnie.
- Nie krzycz tak, nie ogłuchłem... - uśmiechnął się.
- No tak... co robimy? - mruknęłam.
- Nie wiem... a co chcesz? - odparł.
- Wielu rzeczy bym chciała - syknęłam. Za Splinterem stał... Bryant! - czego chcesz!? - warknęłam.
- Tego, co moje... - odrzekł spokojnie.
- Nigdy ci jej nie oddam! Dobrze o tym wiesz... ona jest ukryta, nigdy jej nie znajdziesz! 
- Lepiej mi powiedz gdzie... inaczej zginiesz!
- Ok... - zrezygnowałam - ona... umarła. Gdy powiedziałam jej prawdę, popełniła samobójstwo, jej grób znajduje się na jednej z wysp Kamasutra, jedź tam, i sam się przekonaj... - basior zrobił wielkie oczy i zwiał
- Zwariowałaś?! Twoja córka żyje! - jęknął - jak się dowie, co zrobi?
- Nie martw się, tam jest grób Avem... otóż jak ukrywałam się tam, zauważyłam ten nagrobek i ustanowiłam plan b... pewnie na tamtych wyspach też żyła jakaś Avem.

<Splinter?>

Od Veyrona CD. Diamond

Gdy dotarliśmy na miejsce, naszym oczom ukazał się malutki, drewniany, porośnięty domek z dziurawym dachem. 
- Ee... łał? - Diamond zamrugała oczami.
- No co? - wzruszyłem ramionami. - Jest bardzo przydatny w środku lata... a teraz chodź, pokażę ci coś.
Zjechaliśmy po zboczu klifu na piasku. Stanąłem tuż przed wodą.
- To co mi pokażesz? - zaciekawiła się.
- Patrz! - uśmiechnąłem się, po czym wbiegłem na rozszalałe fale, które zamarzły w promieniu kilka metrów. Poszedłem przed siebie. Diamond popatrzyła na mnie niepewnie. - Idziesz?

<Diamond?>

Od Mell CD. Deatha


Kiedy usłyszałam jak Death śpiewa... wyłoniłam się z kwiatów... Niektóre pozostały w mojej sierści. Bałam się jego reakcji... Usiadłam obok niego i zawyłam, a Death przyłączył się po chwili. Po chwili obróciliśmy się w swoją stronę i patrzeliśmy sobie w oczy... Kiedy Death powiedział:
-...

<Death? Czekam na odpowiedź :3>

środa, 27 sierpnia 2014

Od Splintera CD. Meastiti

Byłem cały zamoczony. Mokra grzywka zasłaniała mi chwilowo oczy. Po czym zanurzyłem się wciągając waderę ze sobą. Na dnie były muszle. Raki. Węgorze. I różne rodzaje ryb. Z dna zabrałem niebieską muszelkę w czerwone paski. Po czym wynurzyłem się. I już wychodziłem. Nagle słyszałem za sobą...
-Już wychodzisz? - spytała z przekrzywioną mordką.
-Dla mnie wystarczy - uśmiechnąłem się do niej. Wadera jeszcze zanurkowała a ja schowałem muszelke. Za chwile wadera rowniez wyszła. Ja otrzepałem się z wody. Jak zwykle moje futro napuszyło się, jak wystraszonej wiewiórce. 
-Fajną masz córkę - palnąłem coś, zagłuszając cisze i w tym samym czasie układałem futro i starałem się by wyleciała mi woda z uszów.

<Meastitia?>

Od Meastiti CD. Splintera

- Ok - zgodziłam się.
- Serio? To znaczy..., no tak - speszył się.
- Wyluzuj..., choć przedstawię ci moją córkę - zanim basior zdążył cokolwiek powiedzieć pociągnęłam go do mojej jaskini.
- Avem! Avem, gdzie jesteś? - gdy już ją znalazłam zaczęłam - Avem, to jest Splinter, będzie nas 'bronił' przed twoim ojcem. Splinter, to Avem, moja córka - Splinter spojrzał na mnie spode łba - wychodzimy na chwilkę... - dodałam i wyszłam z jaskini.
- Idziemy na plażę? - zaproponował basior.
- Dobra - zgodziłam się. Słońce miało się ku zachodowi. Fale delikatnie obijały się o skały, po czym spływaly powoli po piachu. Weszłam do wody i zanurzyłam się. Splinter podszedł, nie wiedząc co robię. Wyskoczyłam z wody i wciągnęłam go do niej.
- Ej! To nie jest śmieszne! - i wbrew swoim słowom zaczął się chichrać.

<Splinter?>

Od Splintera CD. Meastiti

Nie wiedziałem zbytnio co powiedzieć. Ale zaproponowałem pierwszą swą myśl.
-Wiesz... Jak chcesz to ci mogę pomóc... Nie mam i tak nic do roboty. -zaproponowałem.
-W czym dokładnie? - spytała szybko.
-No... Mogę obronić was w razie problemu... I ten...tego... - nie wiedziałem co dodać. Zrobiłem się lekko nieśmiały i pomasowałem się po karku.

<Measiti? Wybacz, wena kaput.>

Od Ili CD. Oroza

- Właśnie dlatego zawszę proszę, aby ktoś mnie słuchał... - uniosłam brwi. Lecieliśmy w dół. Było zupełnie ciemno.
- Oj tam, oj tam... - chrząknął Oroz.
Nagle zaczęło robić się nieco jaśniej. Światło od dołu rosło w siłę i rosło... Nagle spadliśmy ciężko na mokry klejący piach... coś trachnęło obok mnie.
- Oroz? - krzyknęłam zaniepokojona. Oślepiło mnie jaskrawe światło i... wrzaski tłumów? Rozgarnęłam srebrzyste, ubrudzone loki i zmrużyłam oczy. Zobaczyłam, że jesteśmy... na arenie? Podniosłam się obolała i potrząsnęłam głową, marząc, aby to był zły sen. Na trybunach obsiadywało pełno tygrysów najróżniejszych ras, byłam zdezorientowana. Wszyscy wrzeszczeli. Gdzie był Oroz? Co to miało znaczyć? Gdzie ja jestem?! Głowa mnie rozbolała. Najważniejsze: Znaleźć Oroza. Po chwili zobaczyłam go. Leżał na ziemi kilka metrów dalej.  Podbiegłam do niego i potrząsnęłam nim lekko.
- Oroz? Wszystko dobrze? - próbowałam przekrzyczeć tłum. Otworzył oczy i jęknął.
- Co jest?! - zaczął się rozglądać.
- Nic ci nie jest? - zagryzłam wargi.
- Łapa... - basior jęknął i spojrzał na swoją przednią lewą łapę. Nagle z megafonów rozległ się głos:
- UWAGA, UWAGA! TYM RAZEM DWÓJKA ŚMIAŁYCH WILKÓW BĘDZIE WALCZYŁA O ŻYCIE Z KRATATROGONEM!
O, na dodatek kratatrogony! Fajnie!

<Oroz? Te scenariusze to przez mą szaloną osobowość ;)>

Od Meastiti CD. Splintera

- Nic ci się nie stało? - podeszłam do basiora - nie sądziłam, że jestem aż tak gruba...
- Nie jesteś gruba... to znaczy, yyy... mam na imię Splinter - wyjąkał.
- Meastitia, miło mi - uśmiechnęłam się - kontynuujesz polowanie ze mną?
- Jasne - zgodził się. Upolowaliśmy sarnę i jelenia. Po posiłku basior zaproponował spacer, a ja się zgodziłam.
- Opowiesz mi coś o sobie? - spytał basior.
- Och..., nie ma o czym... - zamyśliłam się.
- Twoje życie nie może być nudniejsze od mojego... - jęknął basior.
- Ok, mam córkę i uciekam z nią przed jej ojcem, który chce ją zabić. To tak w skrócie - odparłam na jednym oddechu.
- Aż tak źle? - kiwnęłam.
- Chciałabym w końcu się ustatkować w jakiejś watasze i dożyć w niej spokojnej starości... - powiedziałam - jeżeli nie zrobię tego przez następne kilka miesięcy, będę musiała odejść i poszukać szczęścia gdzie indziej - dodałam szybko.

<Splinter?>

Od Oroza CD. Ili

Stworzyłem magiczną kulę. Rozświetliła pomieszczenie. 
- Patrz ile węgla! - krzyknąłem, nie zwracając uwagi na tygrysice stojącą przed nami. Skapnąłem się dopiero wtedy, gdy Ila pchnęła mnie łapą. 
- Czego?! - warknęła.
- Chcemy naszego węgla! - krzyknąłem rozkazująco.
- I ty chcesz mi rozkazywać? - zaśmiała się.
- Tak ja! - skoczyłem przed Ile. 
- Oroz, uspokój się - powiedziała.
Nie słuchałem jej. Szykowałem się do ataku. Ale gdy tylko postawiłem krok, podłoga pod nami zapadła się. Zaczęliśmy spadać w dół. 

<Ila?>

Od Splintera

Długo mnie nie widziano w watasze. Wolałem się ukrywać... nie powodziło mi się zbytnio... Jednak nie wiem, co mnie teraz podkusiło by wyjść z ukrycia... A no tak... zgłodniałem. Więc poszedłem na polowanie. Przy polowaniu musiałem na kogoś trafić... no musiałem... I to na dodatek waderę...
-Wybacz... - powiedziałem podnosząc się bo od uderzenia aż mnie odbiło.

<Jakaś wadera?>

Od Ili CD. Oroza

- Wow... niezły jesteś w te klocki. - pokiwałam głową z uznaniem.
- To co? Idziemy? - uśmiechnął się.
- Jasne! - odwzajemniłam uśmiech. Wkroczyliśmy niepewnie do ciemnego korytarza. Powiało chłodem, pochodnia zgasła, a drzwi za nami zatrzasnęły się z hukiem. Zaczęłam się rozglądać zdenerwowana po pomieszczeniu. Nic nie widziałam.
- Oroz...
- Tak? - powiedział, a jego głos był teraz głośniejszy - czyli był bliżej.
- To... to chyba pułapka! - zagryzłam wargi.
Nagle w powietrzu, gdzieś w górze rozległ się złowrogi śmiech...
- Zdecydowanie!

<Oroz? Naprawdę przepraszam, że tak długo czekałeś ;___;>

Od Deatha CD. Jinny

- Co taka wadera robi w miejscu takim jak to? - zagadnąłem.
- To znaczy? - Jinny zdziwiła się.
- Tu jest strasznie pusto. Nie powinnaś przebywać z innymi wilkami?
- Wiesz... jestem nowa i nie znam innych wilków... - wadera zamyśliła się. - A poza tym, ty tu przecież jesteś...
- Niby tak, ale większość wilków, wader i basiorów, traktuje mnie jak powietrze... - spuściłem wzrok.
- To znaczy "wdycha cię"? - wadera zaczęła się śmiać. Ja również się uśmiechnąłem.
- Nie... ignoruje... - powiedziałem półgębkiem.
- No, to ja nie jestem tą większością, bo cię widzę. - wadera spojrzała w niebo. Była całkiem sympatyczna.

<Jinny?>

wtorek, 26 sierpnia 2014

Od Caseusa CD. Grace

Jak na zawołanie wyszczerzyłem się w pięknym uśmiechu
- Nie ma sprawy... - burknąłem.
- Zawsze jesteś taki...
- Oziębły i oschły? - dokończyłem myśl wadery.
- Tak, dokładnie - stwierdziła krótko.
- Od czasu mojej tragedii życiowej, tak - powiedziałem. Grace zdziwiła się.
- Tak w ogóle, to mam na imię Caseus - ucieszyłem się mając powód dla którego nie musiałem wrócić do tamtych czasów....
- Miło mi - uśmiechnęła się. 

< Grace? Wybacz, że takie krótkie, ale z powodu mego zmęczenia moja wena chwilowa wygasła...>

Od Meastitii

Właśnie urządzałam jaskinię. Składała się ona z kuchni, salonu, spiżarni i dwóch sypialni. Nadeszła kolej na pokój Avem. Prosiła o 'ptasi' wystrój, więc chwyciłam turkusową farbę. Wszystkie dodatki były pomarańczowe. Avem dokładnie określiła, jak ma wyglądać jej 'królestwo'. Usłyszałam kroki
- Cześć mamo! - krzyknęła od progu.
- Cześć kochanie! - odparłam. Avem weszła do pokoju. 
- Jak tu pięknie! - zachwycała się - mam ochotę na sarnę - dodała. Wyszłam z jaskini i poszłam po sarnę. Dobrze wiedziałam, że moja córka chce nacieszyć się nowym pokojem. Zaczaiłam się za pobliskim krzakiem i czekałam, aż coś mi się nawinie pod nos. Zobaczyłam sarnę. Odczekałam chwilę, po czym skoczyłam na nią jednocześnie zderzając się z jakimś basiorem.

<Basiorze?>

+A czy wilki nie mieszkają w JASKINIACH? XD

Od Avem


Strasznie się cieszyłam, że odnalazłam mamę... Teraz moje życie miało uledz wielkiej zmianie! Mogłam mieć partnera, bo już nie zagrażała mi nieszczęśliwa miłość. Nie musiałam mówić do opiekuna ciociu, tyko mamo. Jednym słowem - całkiem inny świat! 
Szłam wzdłuż jednej z rzek przepływających przez watahę. Rozmyślałam sobie o wszystkim i o niczym, gdy ujrzałam wilka. Pływał sobie beztrosko skąpany w blasku słońca. Obserwowałam go już dłuższą chwilę. Nagle coś wciągnęło go pod wodę. Wskoczyłam do niej i zanurkowałam. Basiora nic nie trzymało! Pływał sobie pod wodą co jakiś czas wynurzając pyszczek w celu nabrania powietrza. Wynurzyłam się ciągnąc go za sobą
- Ej, co robisz?! - zdenerwował się. Dobre pytanie...
- Yyy..., ja, ja nie wiem. - spuściłam łeb. Co mi odbiło?!
- W sumie to dobrze, że mnie stamtąd wyciągnęłaś, siedziałbym tam cały dzień. Nurkowanie jest wciągające - spojrzał z pożądaniem w wodę. Uśmiechnęłam się.
- Avem.
- Gdzie? - ocknął się i spojrzał w niebo.
- To moje imie! - zaśmiałam się.
- A...! Miło mi, mam na imię...

<Basiorku?>

Od Deatha CD. Mell

Byłem oszołomiony tym co przed chwilą usłyszałem i zobaczyłem. Mell... zniknęła?!
- Mell...? - powiedziałem niepewnie. Nikt nie odpowiadał. Coś poruszyło się za mną. Odwróciłem się.
- Mell... nie... gdzie jesteś? Mell? Halo... słyszysz mnie? Mell?
Usiadłem zdołowany swoją bezradnością. Nie wiedziałem gdzie jest... po co uciekła? Postanowiłem coś zaśpiewać.
Może wtedy się zjawi...

<Mell? Pokażesz się? :O?>

Od Grace CD. Nicka

Ten wilk zachowywał się dziwnie. Co najmniej. No bo kto normalny wytrzeszcza gały tak, że prawie wyskakują na sprężynkach? No kto? No tylko on. 
-Emm... Wszystko dobrze? - zapytałam robiąc krok do tyłu. Na szczęście się otrząsnął, i byłam pewna, że pod sierścią ma cały czerwony pysk.
-Tak, jasne... - znowu wpatrzył się w bliżej nieokreślony punkt.
-No dobra, odpowiadają na twoje pytanie... Tak, jest tu taka świetna wataha, należę do niej... I tak, możesz dołączyć... - wyprzedziłam pytanie basiora, wywracając przy tym oczami. Popatrzył na mnie podejrzliwie.
-Nie gap się tak, tylko choć do Alfy - wyszczerzyłam się.

<Nick? xD Zastanowię się xD>

Od Grace CD. Caseusa

-Mam na imię Grace - wyciągnęłam łapę na powitanie. - Umiesz się zmieniać w fokę?
-Nie tylko... - powiedział sztywno. Oj coś ostatnio trafiam na samych zimnych gości... 
-Taa... Zbyt rozmowny to ty chyba nie jesteś, co? - no to teraz NA PEWNO zacznie gadać... (wyczujcie ten sarkazm...) 
-Nic ci do tego - stwierdził oschle. Westchnęłam. Serio, w tych czasach wszyscy powinni wyluzować... 
-Nie to nie. Nie chcesz gadać, trudno. Ale będę za tobą łazić. Ostrzegam, jestem uparta... I nie lubię, kiedy inni się nie uśmiechają... - mruknęłam.

<Caseus? Odpiszesz? I się uśmiechnij xD>

Od Mony CD. Sirdena

Po kompletnym napadzie głupawki Sirden wstał i wyciągnął do mnie rękę.
- No coś ty! - zaśmiałam się. - Żartujesz? Tu jest świetnie! Nie mam zamiaru stąd iść, a przynajmniej na razie!
Zaczęłam się śmiać i spojrzałam na piękne, zarumienione, chylące się ku zachodowi słońce...

<Sirden? Wybacz, że tak krótko :/>

Od Deatha CD. Susan

- Ach "leczących"... - pokiwałem głową wpatrując się w niewidoczny punkt na horyzoncie i udając zamyślenie. 
- Hej! - wadera zaśmiała się i pchnęła mnie lekko łapą. Ja również jej oddałem.
- No cio? - spojrzałem w niebo udając niewinnego.
- Och... ty to mnie czasami na prawdę potrafisz rozśmieszyć! - wadera wyszczerzyła zęby.
- Wiesz co?
- Tak...?
- Wierzysz w brudną magię? - poruszyłem brwiami.
- Brudną magię? A co? Masz jakiś trik w zanadrzu? - uśmiechnęła się. Zachichotałem.
- Nic... tylko ja... - udałem niski, ochrypły głos. - Jestem wampirem i wypiję twoją czystą krew!
Mówiąc to zaśmiałem się i zacząłem łaskotać waderę. Zaczęła tarzać się po ziemi ze śmiechu.
- Przestań, przestań! - Chihotała.
- Nie bo tak mówi... Doktor łaskotstein! - wyszczerzyłem zęby.

<Susi?>

Od Caseusa

Przechadzałem się po watasze. Tego dnia była wietrznie i pochmurnie. Szukałem jaskini na schronienie przed zbliżającą się burzą. Wszystkie były zajęte, niestety, nie przez wilki. Szukałem dalej, a burza była coraz bliżej. Zdecydowałem się na inną formę schronienia, jaką daje mi woda... Ruszyłem ku plaży. Wlazłem do wody i zamieniłem się w fokę. Zanurzyłem się. Pod wodą jest tak pięknie... Rafa koralowa aż błyszczy od kolorowych rybek dla których jest domem, piękne diabły morskie majestatycznje płyną pod samą powiwrzchnią, a kałamaenice buszują tuż przy dnie. Popłynąłem w kieunku podwodnych jaskiń. Znalazłem jakąś. Usadowiłem się w niej wygodnie i zacząłem spożywać złowiony przed kilkoma minutami posiłek. 
Obudziłem się. Leżałem na piachu. Moje futro było potargane. Nie mogłem się ruszyć. Podeszła do mnie jakaś wadera
- O..., jaka słodka! - zachwycała się mną pod postacią foki.
- Tak, jest cudna! - potwierdziła to inna, która doszła do pierwszej. Po jakichś kilkunastu minutach tej słodyczy przemieniłem się w wilka. Wadery zrobiły wielkie oczy.
- Witajcie, jestem Caseus. Wybaczcie moją niedyspozycję... - powiedziałem spokojnie.
- Mam na imię... - powiedziała wadera już bez towarzystwa.

<Wadero?>

Od Nicka

Wstawał piękny dzień. Powoli wyczołgałem się spod ogromnych liści, i ruszyłem w stronę bliżej nie znaną. Od wczoraj zdecyfowanie wyczuwałem obecność jakiejś watahy. Postanowiłem kogoś znaleźć. Mimo łażenia w różne strony i z różną szybkością, nikogo nie widziałem prawie cały dzień. Dopiero kiedy wieczorem usiadłem na jakimś klifie, obserwując zachód słońca, usłyszałem delikatne stąpanie po kamieniach. Tak właściwie, to właścicielka (no bo basiory nie chodzą takimi krokami...) musiała skakać po głazach tworzących zbocze, po którym się tu dostałem. Udawałem, że nic nie słyszę. Dopiero kiedy wadera koło mnie usiadła, odezwałem się.
-Cześć, znasz jakąś watahę? - zapytałem nie patrząc na nią.
-Może... - usłyszałem figlarny ton.
-To tak czy nie? - ponagliłem.
-No nie jestem do końca pewna... - zaśmiała się, wyraźnie świadoma, że zaczyna mnie irytować. Dziwne. Nikt nigdy nie zdążył tak szybko wyprowadzić mnie z równowagi... Spojrzałem na nią i... Była piękna. Wmurowało mnie w ziemię, a jej uśmiech sprawił, że serce mi przyśpieszyło...

<Odpiszesz kochana? :* XD>

Od Mell CD. Deatha

 Death, był zachwycony! Nie wiedziałam jak mu to powiedzieć... Death... on znaczył dla mnie więcej niż przyjaciel... Był kimś więcej dla mnie... kochałam go... Tylko jak mu to powiedzieć? A co jeśli on nic do mnie nie czuje? A jeśli nie będzie chciał mnie znać? - pytania chodziły mi po głowie... Lekko spanikowałam... zaczęłam się denerwować...
-Wszystko w porządku? - zapytał mnie. 
-Ymmmm... tak... chyba... tak - odpowiedziałam, lecz on wiedział jaka jest rzeczywistość.
-Mell, o co chodzi? - ponownie zapytał.
-Bo, Death...ko...ko...ko... - zacięłam.
-Ko?
-Kocham Cię... - szepnęłam
Po czym zniknęłam. Schowałam się w kwiatach, żeby mnie nie widział...

<Death?>

Od Diamond CD. Veyrona

- To zapowiada się długa historia - zaśmiałam się.
- No dobra, nie muszę opowiadać - popatrzył na mnie. - Ale jak chcesz...
- Nie, nie musisz.
Jak tu pięknie, pomyślałam, gdy weszliśmy na klif. Robiło się już późno, słońce chowało się za horyzontem. Pięknie tu...
- Podoba ci się?
- Tak, jest cudownie... - powiedziałam rozmażonym głosem.
- Choć, pokażę ci domek.
- Ok.

<Veyron? Sorry, że tak długo>

Od Deatha CD. Mell

Zapadła krótka cisza.
- Może przejdziesz się ze mną nad zatokę mrozu? - zaproponowałem po krótkim namyśle.
- A może gdzieś, gdzie jest nieco cieplej? - wadera uśmiechnęła się szeroko. - Na przykład do doliny śpiewających dębów?
- Czemu nie? A wiesz gdzie to jest? Bo ja nie jestem zbyt dobry w orientacji terenu. 
- Pewnie. - Mell poruszyła głową wskazując, aby obrać kierunek na lewo. - Ale musisz zamknąć oczy.
Kiwnąłem głową, zamknąłem oczy. Zaufałem zmysłom i Mell. Ruszyłem za nią. Po kilkunastu minutach niepewnego marszu i potykania się, Mell powiedziała półgębkiem:
- Możesz otworzyć. 
- Dlaczego szepczesz? - odszepnąłem nie otwierając oczu.
- Otwórz oczy, to się przekonasz...
Uchyliłem delikatnie powieki i ujrzałem piękny krajobraz rozciągający się poza horyzont. Stałem na malutkim, uroczym, zbutwiałym pomościku.

- Przecież to nie jest żadna dolina dębów! - zachłysnąłem się z zachwytu.
- Nie. Właśnie o to chodziło... - wadera uśmiechnęła się i spojrzała mi w oczy.

<Mell?>

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Nowa Wadera! ~ Avem

Od Meastitii

Przechadzałam się tego dnia po watasze... Byłam tam nowa, więc poznawałam nowe tereny. Znalazłam już wodopój, las i jakąś jaskinię, w której mogłam przenocować... Pod wieczór znalazłam plażę. Przysiadłam na pobliskim klifie i podziwiałam zachód słońca. Rozmyślałam o mojej przeszłości... Gdybym tylko mogła się ustatkować i zmienić moje życie na zawsze... Znaleźć partnera... Moja córeczka! Musiałam ją odnaleźć... Jak ta wataha się nazywała...? Wataha Zielonej, puszczy...? Tak, tam właśnie była moja córka... Szybko zmieniłam się w feniksa i wzleciałam nad chmury. Gdy ujrzałam znajome ziemie, wylądowałam obok jaskini alfy. Weszłam do środka, przemieniłam się w wilka
- Rose? To ty? - zagadałam do wadery siedzącej w środku.
- Tak..., a ty, to kto? - zrobiła wielkie oczy - Meastitia?! 
- Gdzie jest moja córka? Była umowa, jak przyjdziesz, to 'oddajesz'... - dodałam szybko.
- Tak, tak..., przygotowywałam ją na to. Ona czeka na ciebie od ponad roku. Siedzi na plaży. Doskonale cię zrozumiała, gdy jej powiedziałam - wytłumaczyła mi. Bez słowa pobiegłam na plażę. Siedziała tam piękna, młoda wadera:


- Av-Avem? - wystękałam.
- Tak... - powiedziała delikatnym, aksamitnym głosem.
- Ja, ja..., nie wiem, jak to powiedzieć... jestem... jestem twoją mamą... - mruknęłam.
- To ty! - rzuciła mi się w ramiona - czekałam na ciebie tak długo! - przytuliłam ją mocniej.
- Tak strasznie przepraszam..., ja musiałam - tłumaczyłam.
- Wybaczyłam ci już dawno! To dla mojego bezpieczeństwa... - odparła.
- Chcesz ze mną wrócić do watahy? - zapytałam z nadzieją.
- Mogę?! - uradowała się.
- Oczywiście!!! Jesteś moją córką, głuptasie... - zaśmiałam się - umiesz się w coś zmienić?
- Jasne! - przemieniła się w pięknego, okazałego ptaka:
Przemieniłam się w feniksa.
- Leć za mną! - zawołałam do Avem. Leciałyśmy dobre pół godziny. Zawitałyśmy do jaskini Alfy.
- Witaj Alfo - przywitałam się - to moja córka... no wiesz... - alfa kiwnęła - może dołączyć watahy?
- Jasne! - uśmiechnęła się, a gdy skończyła, dodała - Witamy w watasze!