niedziela, 12 października 2014

Od Sandstorm CD. Michaela

Po chwili ciszy postanowiłam coś powiedzieć. 
- Nie mam żadnych przyjaciół - spuściłam lekko głowę. Basior spojrzał pytająco. - Kiedyś miałam... Ale to wszystko minęło tak szybko. - spojrzałam w niebo. Było piękne. 
- Nie wiedziałem.
- Nic nie szkodzi. Miałeś prawo nie wiedzieć. Z resztą, nic o mnie jeszcze nie wiesz - uśmiechnęłam się.
- Prawie nic - poprawił mnie.
- Prawie - potwierdziłam. 
- W takim razie opowiedz mi trochę o sobie.
Bez zastanowienia się zaczęłam mu opowiadać o watasze, w której się urodziłam. Gdzie nikt mnie nie akceptował. Nawet właśni rodzice.
     Kiedy skończyłam opowiadać odetchnęłam z ulgą. W końcu mogłam powiedzieć, co o kim tak naprawdę myślę. 
- Długa historia - powiedział. 
- Możliwe - ziewnęłam. Byłam zmęczona. - Chyba już pójdę - powiedziałam przeciągając się.
- Tak szybko? 
Nie chciałam iść, ale byłam zmęczona. Mimo tego zgodziłam sie na dalszą rozmowę.

<Michael? p; >

Od Serine'a CD. Ceiviry

- Brawo - uśmiechnąłem się blado i podszedłem do wadery zgrabnie omijając kawałki metalu. 
- Coś nie tak? - spytała. Widziała, że coś jest ze mną nie tak.
- Nie, nie, wszystko w porządku - lekko przytaknąłem głową. 
- Hej! Serine, przecież widzę - wyszła mi na przód, abym się zatrzymał. - Nie oszukasz mnie - uśmiechnęła się. Miała piękny uśmiech.
- W cale nie chcę - również się uśmiechnąłem. 
Cei dalej była przy swoim. Przez całą drogę do nikąd pytała: "Co ci jest? Przecież widzę", a ja zawsze odpowiadałem: "Nic". 
Doszliśmy do pomieszczenia. Było całe białe. Biel była tak rażąca, że musieliśmy mrużyć oczy. Ściany były pokryte błoniastymi poduszkami, natomiast podłoga wyłożona białym marmurem z czarnymi akcentami. Wadera spoglądała z zachwytem, ale ja próbowałem znaleźć logiczne wytłumaczenie skąd to się tu wzięło.
- Nawet nie chcę wiedzieć skąd to się tu wzięło - powiedziałem z lekkim grymasem.
- Nie jesteś ciekaw? - spytała zapadając się w ścianę. 
- Hej! Przestań. Jeszcze coś ci się stanie - pociągnąłem ją lekko za łapę, by ją wyciągnąć. -  Nie wiem co bym sobie zrobił, jakby tobie coś się stało.
- Martwisz się o mnie? - uniosła jedną brew. - Martwisz! - wybuchła śmiechem. - Martwisz, martwisz, martwisz! - powtarzała. 
Westchnąłem lekko. 
- Znajdźmy lepiej jakieś wyjście. 
Chciałem zawrócić, ale korytarz, z którego przyszliśmy zniknął. Nie mogłem w to uwierzyć. 
- C- co tu się dzieje? - byłem poirytowany całą tą sytuacją.

<Ceivira? Jest, jest, ale zaraz ucieknie :p >

Od Oroza ~ Na konkurs

Ila poszła gdzieś ze swoim bratem. Ja się nudziłem i poszedłem do lasu. Powietrze tam było tak orzeźwiająco. Rozciągnąłem się i rozejrzałem. W pewnej chwili zobaczyłem Gabriela, chodził po plaży.
- Witaj, czego szukasz? - zapytałem 
- Cześć Oroz - odezwał się - Sayou.
- Kto to? - zdziwiłem się 
- Ona sprzedaje eliksiry - rzekł - Przydał by mi się jakiś
W pewnej chwili przez myśl przeszło mi jedno słowo "Przygoda". 
- A mogę poszukać jej z tobą? 
- Oczywiście - uśmiechnął się i zaczął łazić po plaży.
Ja zacząłem wąchać każdą muszelkę, bursztyn lub drzewo. Może coś wyczuję. W pewnej chwili wyczułem coś.
- Gabriel! Mam coś - krzyknąłem 
Gepard szybko przybiegł.
- Przecież tu nic nie ma - zdziwił się 
- Mam trop! - odwarknąłem i zacząłem iść pośladach. 
Doszliśmy do dziwnego wybrzeża.
- Tu trop się urywa - powiedziałem przy wodzie. 
- To teraz tu szukamy - rzekł
Chyba przebiegliśmy całe to miejsce. I nic. Napiłem się trochę wody. Zanurzając łeb, zobaczyłem światło, pod wodą.
- Gabriel, patrz - wskazałem łapą
- Nie lubię pływać, ty może zobaczysz? - uśmiechnął się chytrze
Zmierzyłem go wzrokiem.
- Obaj płyniemy.
Gepard westchnął. Złapaliśmy powietrze i skoczyliśmy. W końcu zobaczyliśmy podwodną jaskinię. 
Wpłynęliśmy. Był tam tlen! Znów zaczęliśmy iść w stronę światła. Zobaczyliśmy tam wróżkę. Była dziwna i trochę stara.
- Czego tu? - odezwała się wrednie
- Chcieliśmy kupić eliksir. - odezwałem się 
- A po to - uśmiechnęła się nagle milutko - Jaki?
Spojrzałem na nią ze zdziwieniem. Siedziała cicho. W pewnej chwili zobaczyłem buteleczkę. Była pusta, ale na jej etykietce pisało "Eliksir Aqua". 
- To poproszę ten - wskazałem łapą na fiolkę.
Gabriel też poprosił ten.
- Właśnie mi się skończył. - rzekła patrząc na szafkę - Ale jeśli chcecie ten to mogę podać wam składniki i mi pomożecie je znaleźć, a ja zrobię z nich eliksir.
- Zgoda - kiwnąłem głową
Kazała nam przynieść kilka roślin. Wypłynęliśmy.
- To co mieliśmy znaleźć? - zapytał Gabriel
- Mięte rosnącą na plaży, muszelki z zatoki, liście z drzewa w środku lasu i zajęczy szczawik.
- Dobrze, poszukajmy.
Pierwsze co znaleźliśmy to była mięta.
Rosła w całkiem dużej kupce. Zerwaliśmy trochę i schowaliśmy do torby pożyczonej od wróżki. 
Później zbieraliśmy muszle z zatoki. Były piękne. 
http://www.bank-zdjec.com/foto5/13640_b.jpg
Kolorowe i gładko zakończone. 
- Mamy już dwie rzeczy, teraz tylko ten szczaw. 
Poradziliśmy sobie szybko. Zostały tylko te liście. Zaczęliśmy iść w stronę drzewa. Było piękne. 
- Weźmy te liście. 
Kiedy chciałem sięgnąć po liść, wyskoczyło dziwne zwierze. Było podobne węża.
- Po co wam te liśśśście? - syknął 
- Do eliksiru - odezwałem się 
- Najpierw musicie mnie pokonać, a później oddam wam liście.
- Nie chcemy z tobą walczyć, chcemy tylko liście. 
- Nie mogę ich wam oddać - sapnął i skoczył na Gabriela
Gepard zrobił unik. Wąż uderzył głową w drzewo. 
- Szybko, zbieraj liście - rzekłem do Gabriela
Ja chciałem walczyć. Ostatnio odkryłem nową moc - Kula Aury. Była silna. Chciałem ją wykorzystać. Gdy wąż odzyskał przytomność skoczył w moją stronę. W tedy użyłem nowego ruchu. Potwór padł na ziemię.
- Skończyłem - krzyknął gepard
- Szybko, biegniemy - powiedziałem i zacząłem biec w stronę wybrzeża.
Zanurzyliśmy się w wodzie i znów popłynęliśmy do jaskini wróżki. Oddaliśmy wszystko. Kazała mi rozkruszyć muszelki. Gabriel miał pociąć rośliny. Gdy wszystko było już gotowe. Staruszka przyrządziła wywar. Zapłaciliśmy i wypłynęliśmy na powierzchnię z fiolkami.
- A co w ogóle daje ten eliksir? - zapytałem 
- Oddychanie pod wodą - wytłumaczył
- A więc fajny - powiedziałem i razem z Gabrielem wypiliśmy wszystko. Później weszliśmy do wody. To prawda. Mogliśmy spokojnie pływać nawet kilka godzin. To był udany dzień.

Koniec

Od Ceiviry CD. Serine'a

Serine rozglądał się wokoło. Uważnie obserwował metalowe drzwi i wszystko dookoła.
- Bardzo bym chciał, ale jak? - zapytał zdezorientowany.
- Mmm... Może spróbuj wyciągnąć jakoś te kolce - zaproponowałam.
Basior szarpał się z zardzewiałymi kolcami, ale nic mu to nie dało. Ktoś wsadził je bardzo głęboko.
- Nie da rady - odpowiedział smutno.
Wtem do głowy wpadł mi świetny pomysł. Miałam nadzieję, że to pomoże.
- Odsuń się i zasłoń uszy - poradziłam. 
Serine spojrzał na mnie badawczo, ale po chwili jednak zrobił to, o co go prosiłam. Skupiłam wzrok na kolcach i zaczęłam śpiewać. Potem pochłonęłam nuty i dźwięki, zamieniłam je w energię, aż w końcu rzuciłam całą mieszaniną w metalowe kraty. Cały zamek wraz z kolcami rozpadł się na drobne kawałeczki. Byłam wolna.

<Serine? Widzę, że wena jest :)>

Od Oroza CD. Ili

Spojrzałem na nią. Uśmiechnąłem się i odezwałem:
- Nie musisz dziękować. Robiłem to dla przygód no i.... - zaciąłem się.
- I....? - spytała.
Cofnąłem się i znów usiadłem.
- No i dla ciebie - dodałem.
- Dla mnie? - zdziwiła się.
- Tak..... - zwróciłem oczy do ziemi - Zawsze cię lubiłem... 
Ila chwilę umilkła po czym odezwała się:
- No ja ciebie.... też....
Uśmiechnąłem się i pomachałem ogonem.

<Ila?>

Od Melody CD. Oasisa

-Może się przejdziemy? - powiedziałam cicho.
-Jasne - odpowiedział Oasis uśmiechając się.
Poszliśmy w stronę lasu. Szliśmy aleją, która była oświetlana przez księżyć, tworzą cudowny krajobraz.
Staneliśmy przy strumyku i usiadłam koło basiora wtulając się w jego futro i zamykając oczy...

<Oasis?>

Od Moon

Urodziłam się w zwykłej pokojowo nastawionej do wszystkiego co żyje watasze. Miałam kochającą rodzinę, tak mi się przynajmniej wydawało. Pewnego dnia wpadłam w kłótnie z synem alfy. Doszło do bójki. którą nasz alfa przerwał. Skończyło się tylko na pouczeniach. Chwilę później zapadł zmrok i wszyscy poszliśmy spać. Rano gdy się obudziłam nikogo nie było. Na początku pomyślałam że to żart i zaczęłam ich szukać. Na marne. W końcu zrozumiałam że po prostu mnie zostawili. Ale dla czego? To chodziło o tą bójkę? Dlaczego rodzice się nie sprzeciwili? Jak tak można? Nurtowały mnie pytania. Oni nie zostawili żadnych śladów, co było bardzo dziwne. Załamałam się. Musiałam ruszyć przed siebie. Po jakiś 2 dniach zobaczyłam w oddali postać wilka. Ruszyłam pędem w jego stronę. To była wadera, zatrzymałam się tuż przed nią.  Wystraszyła się. Wybuchła kłótnia. Lecz nie trwała długo, po jakimś czasie się zaprzyjaźniłyśmy. Byłyśmy nie rozłączne. Lecz jednak podczas każdej przyjaźni dochodzi do sprzeczek. Byłam wściekła. Dostałam ataku furii. Moje futro zrobiło się czarne, a pasy na nim zaczęły lśnić. Ruszyłam w jej stronę. Dalej film mi się urwał. Ocknęłam się na polanie. Byłam wykończona. Kiedy doszłam do siebie zorientowałam się że ona leży koło mnie...martwa. Jej ciało było rozszarpane. Rozejrzałam się na boki. Otaczały nas zmasakrowane drzewa. Załamałam się i uciekłam z tamtąd.
***
Ćwiczyłam moją nowo poznaną moc - niewidzialność. Zakradłam się do jelenia. Na luzie chciałam wskoczyć na niego. Jednak podczas skoku zderzyłam się z jakimś wilkiem.

<Aventy?>

Od Cobalta CD. Mony

Wadera była jakaś spięta. Szturchnąłem ją lekko, a ona od razu się wyluzowała. 
-Czyli mówisz że jestem w twoim ulubionym kolorze? - zapytałem z szerokim uśmiechem.
-T...Tak -  zająknęła się.
Zaśmiałem się. Mona znowu była spięta. 
-Proponuję spacer, pomaga wyluzować - powiedziałem.

<Mona? :3 >

Od Cobalta CD. Sandstorm

-Ale w sumie to mi nie przeszkadza, nie mam nic wielkiego do ukrycia - zaśmiałem się.
Dalej szliśmy w ciszy. Niezręcznej ciszy. Tę ciszę przerwało zawodzenie jelenia.
-Zapolujemy? - zapytałem.
-Okay - odpowiedziała z uśmiechem.
Zaczailiśmy się w krzakach. Kiedy samotny jeleń podszedł zbyt blisko skoczyliśmy. Całe zdarzenie trwało tyle co mrugnięcie oka. Mieliśmy już swoją zdobycz.

<Sandstorm? Wybacz że tak długo :/ >