środa, 27 sierpnia 2014

Od Ili CD. Oroza

- Właśnie dlatego zawszę proszę, aby ktoś mnie słuchał... - uniosłam brwi. Lecieliśmy w dół. Było zupełnie ciemno.
- Oj tam, oj tam... - chrząknął Oroz.
Nagle zaczęło robić się nieco jaśniej. Światło od dołu rosło w siłę i rosło... Nagle spadliśmy ciężko na mokry klejący piach... coś trachnęło obok mnie.
- Oroz? - krzyknęłam zaniepokojona. Oślepiło mnie jaskrawe światło i... wrzaski tłumów? Rozgarnęłam srebrzyste, ubrudzone loki i zmrużyłam oczy. Zobaczyłam, że jesteśmy... na arenie? Podniosłam się obolała i potrząsnęłam głową, marząc, aby to był zły sen. Na trybunach obsiadywało pełno tygrysów najróżniejszych ras, byłam zdezorientowana. Wszyscy wrzeszczeli. Gdzie był Oroz? Co to miało znaczyć? Gdzie ja jestem?! Głowa mnie rozbolała. Najważniejsze: Znaleźć Oroza. Po chwili zobaczyłam go. Leżał na ziemi kilka metrów dalej.  Podbiegłam do niego i potrząsnęłam nim lekko.
- Oroz? Wszystko dobrze? - próbowałam przekrzyczeć tłum. Otworzył oczy i jęknął.
- Co jest?! - zaczął się rozglądać.
- Nic ci nie jest? - zagryzłam wargi.
- Łapa... - basior jęknął i spojrzał na swoją przednią lewą łapę. Nagle z megafonów rozległ się głos:
- UWAGA, UWAGA! TYM RAZEM DWÓJKA ŚMIAŁYCH WILKÓW BĘDZIE WALCZYŁA O ŻYCIE Z KRATATROGONEM!
O, na dodatek kratatrogony! Fajnie!

<Oroz? Te scenariusze to przez mą szaloną osobowość ;)>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz