- Co się stało? - Zapytałem zaniepokojony.
- Nic, nic, nic... już nic - wadera wtuliła się w moją pierś jeszcze mocniej przewracając naszą dwójkę tym samym. - Po prostu miałam sen w którym ty... w którym ty umarłeś! Ale to nic... już nic. Już nic się nie stało. Leżysz tu. Oddychasz. Nie jesteś ranny. Nie jesteś martwy. Jesteś po prostu Veyronem, takim, którego znam...
- No już, nie płacz... nic mi nie jest - westchnąłem odwzajemniając uścisk wadery, aby poczuła się lepiej. - Ale... skąd u ciebie te koszmary?
- Nic, nic, nic... już nic - wadera wtuliła się w moją pierś jeszcze mocniej przewracając naszą dwójkę tym samym. - Po prostu miałam sen w którym ty... w którym ty umarłeś! Ale to nic... już nic. Już nic się nie stało. Leżysz tu. Oddychasz. Nie jesteś ranny. Nie jesteś martwy. Jesteś po prostu Veyronem, takim, którego znam...
- No już, nie płacz... nic mi nie jest - westchnąłem odwzajemniając uścisk wadery, aby poczuła się lepiej. - Ale... skąd u ciebie te koszmary?
- Nie wiem. Ale nie chcę ich już więcej. Nigdy! - Dezessi zaczęła żałośnie szlochać.
- Możliwe, że to przeze mnie - chrząknęła Samantha wyłaniając się z jaskini.
- Możliwe, że to przeze mnie - chrząknęła Samantha wyłaniając się z jaskini.
- Dlaczego? - Popatrzyłem na nią ze zdziwieniem.
- Bo jestem beznadziejną lekarką - usiadła podpierając jaskinię. - Większości pacjentów, którzy do mnie przychodzą śnią się okropne koszmary podczas uśpienia. Jestem beznadziejna... co takiego robię źle?!
- Bo jestem beznadziejną lekarką - usiadła podpierając jaskinię. - Większości pacjentów, którzy do mnie przychodzą śnią się okropne koszmary podczas uśpienia. Jestem beznadziejna... co takiego robię źle?!
- Niczego nie robisz źle - powiedziałem podchodząc do mojej kuzynki razem z Dezessi, która nie chciała mnie za żadne skarby puścić. - Jesteś wspaniałą lekarką. Zoperowałaś tysiące wilków, jesteś najfantastyczniejszą lekarką, tworzysz zioła, które pomagają na wszelkie choroby i schorzenia psychiczne. Odebrałaś tyle porodów, uleczyłaś Sandstorm, moją przyjaciółkę, która dawno by nie żyła, gdyby nie ty! Zseparowałaś tyle złamań, zaszyłaś tyle ran, no i uratowałaś wilczycę, której anatomi nigdy nie znałaś! Właśnie teraz przed chwilą! Może to wina...
- No właśnie! Nie znałam anatomii jakiegoś wilka! - Jęknęła. - W dodatku jestem starą, skrzeczącą, zrzędliwą jędzą, której nikt nie lubi. Co ze mnie za lekarka?
- No właśnie! Nie znałam anatomii jakiegoś wilka! - Jęknęła. - W dodatku jestem starą, skrzeczącą, zrzędliwą jędzą, której nikt nie lubi. Co ze mnie za lekarka?
- Mylisz się - wyszeptała Dezessi. - Budowa ciała naszych przodków jest niespotykana. Nie mogłaś o niej słyszeć. Jesteś niesamowita. Może to wina środka znieczulającego? Zmienisz trochę składniki i już...
- Naprawdę tak myślicie?
- Oczywiście!
<Dez? :p>
- Naprawdę tak myślicie?
- Oczywiście!
<Dez? :p>