środa, 15 października 2014

Od Aventy'ego CD. Elles

Ruszyłem w stronę swojej jaskini, krocząc powoli przez Alejkę Cieni. Nagle podbiegła moja siostra, Ila.
- Gdzie ty byłeś?! - zakrzyknęła, jakby z ulgą, że mnie "w reszcie znalazła".
- No... cały czas chodziłem watahą. - odparłem spokojnie.
- Wszyscy myśleli, że coś ci się stało! Kilka wilków nawet myślało, że uciekłeś! Powinieneś, albo siedzieć w swojej jaskini, albo przebywać NA TERENACH watahy! - Żachnęła się Ila i zarzuciła swoimi srebrzystymi lokami.
- Przecież cały czas jes...
- Nie jesteś! Idziesz w drugą stronę! Ty w ogóle wiesz gdzie jesteś? W Alejce Cieni! Myślisz, że należy do naszej watahy?!...
     I tak na kłótni upłynęła nam cała noc. Później wróciłem do swojej jaskini i po krótkim czasie zasnąłem. Rano obudziło mnie jakieś łomotanie do drzwi. Westchnąłem z pokorą i wstałem. Gdy wyszedłem z jaskini, okazało się, że jest to Elles.

<Elles?>

Od Mony CD. Cobalta

Basior był taki miły. Rozmarzyłam się i zapatrzyłam w jego wielkie, głębokie, jak morska toń, oczy.
- To bardzo miłe z twojej strony... - powiedziałam nieco się zacinając. Ruszyliśmy na spacer wśród pięknych alejek z liśćmi czerwieniącymi się na wszystkich drzewach, lub opadających na zieloną, soczystą trawę. Poznaliśmy się przy tym. Rozmawialiśmy dużo. Ja opowiadałam o sobie i z zaciekawieniem słuchałam tego co mówi Cobalt i na odwrót. W końcu zrobiło się już późno, gdy stanęliśmy przed moją jaskinią.

<Cobalt?>

Od Aventy'ego CD. Moon

- Kto tam? - podniosłem się i otrzepałem zupełnie zdezorientowany.
- To ja, Moon. - odezwał się jakiś płynny i delikatny głos w powietrzu. Spojrzałem pytająco w stronę skąd pochodził dźwięk. Nagle, ni stąd, ni z owąt pojawiła się jakaś śnieżnobiała wadera. Jej lśniące, delikatne futro, oraz księżycowa obroża łopotały na delikatnym wietrze.
- Jeśli ćwiczyłaś umiejętność maskowania, lub niewidzialność, to naprawdę ci się to udało. - uśmiechnąłem się pod nosem (jak zwykle) i pomogłem waderze wstać.
- Yyy... dzięki? A ty to kto? - zaciekawiła się.
- Jestem nowym samcem alfa tej watahy. Mam na imię Aventy.

<Moon? Przepraszam, że wcześniej nie odpisałam :( >

Od Oasisa CD. Melody

Wadera wtuliła we mnie swoje ciepłe futro i przymknęła oczy. Po dłuższej chwili zmorzył ją sen. Niebo zasiane świecącymi się niczym szafiry gwiazdami oświetlało pięknie cale czarne, nieprzejrzyste niebo. Wziąłem waderę na ręce i zaniosłem do jej jaskini, przykrywając ją delikatnie, okryciem, aby się nie zbudziła. Ja również położyłem się obok mojej ukochanej i po kilku godzinach czuwania, sam zasnąłem wykończony pięknym i ekscytującym dniem.

<Melly? Serdecznie przepraszam D:>

Od Ili CD. Oroza

Rozmydliłam na chwilę swoje oczy, po czym ziewnęłam i przeciągnęłam się.
- No, ale przynajmniej jest jeszcze jeden plus i to chyba najważniejszy... - uśmiechnęłam się szarmancko, tak aby brzmiało to zaciekawiająco. Oroz podrapał się po głowie i spojrzał na mnie z wyrazem namalowanego zdziwienia. Nie do końca załapałam o co chodzi, więc powiedział:
- To... zdradzisz mi chociaż ten twój tajny "plusik"?
- Aa, to! Nie domyśliłeś się? Przynajmniej będę się mogła porządnie wyspać.

<Oroz? Wybaczajże za wszystko... ło matko... nie podkreśliło mi, czyli istnieje takie słowo jak "wybaczajże" xD>

Od Michaela CD. Sandstorm

- Wiesz... to bardzo przykre, że nie masz przyjaciół i... no... z tą rodziną... nie chciałem cię urazić. Zawsze powiem coś nie tak... musisz mi przebaczyć, bo taka już moja ciężka natura... - westchnęłam.
- A może ty opowiesz mi teraz coś o sobie? - zaproponowała wadera ziewając.
- Wiesz... chętnie bym ci opowiedział, ale ty i tak pewnie zaraz zaśniesz, więc może odprowadzę cię do jaskini? Poza tym... chyba moje "coś o sobie" nie zaciekawi cię, bo moja historia jest mało interesująca i nieciekawa. - uśmiechnąłem się lekko odgarniając czuprynę rozwichrzonych włosów zasłaniających mi oczy.

<Sands? Wybacz, że takie krótkie DX>

Od Mony CD. Sirdena

- Och! Daj spokój... a niby kto oprócz mnie wie, że jesteś jakimś superstrasznym i niebezpiecznym czarnoksiężnikiem władającym potężną i nieopisaną magią? - powiedziałam na jednym wydechu i uśmiechnęłam się szeroko.
- A kiedy ta impreza? - zagadnął.
- Jutro o osiemnastej się zaczyna...

<Sir Sirdenie? :D>

Od Deatha CD. Susan

- Niu... - spojrzałem wymownie w niebo. Zapadła chwilowa cisza, a później oboje parsknęliśmy głośnym śmiechem.
- Przyjemnie tu, nie? - Susan ułożyła się wygodnie na trawie.
- No... - położyłem się obok niej. Zabrakło mi słów, aby opisać piękno rozlewające się tysiącem kolorów po niebie i... obok mnie na trawie... - Wiesz... bardzo cieszę się, że jesteś przy mnie i nie przeszkadza ci mój upiorny wygląd...

<Susi? ;*>