niedziela, 21 grudnia 2014

Od Saphiry CD. Shay'a

- Dzięki - zarumieniłam się. - Twoje też niezgorsze... znaczy się, nie że złe, spoko, nie... znaczy się tak! Ah...
No nie, co ja paplam, uzna mnie za wariatkę! Saphira, nie denerwuj się! Co ze mną...
- Spokojnie - uśmiechnął się. Uff, jednak nie jest źle!
Przyjrzałam mu się. Miał piękne białe futro. Dwa wspaniale, różne od siebie skrzydła. Niezły...
- Fajne - wskazałam je. - Ciekawie wyglądają.
Mff, czas go wypróbować. Zaśmiałam się.
- Spróbuj mnie złapać! - i wskoczyłam na najbliższe drzewo. Ruszył za mną. Tworzyłam gdzieniegdzie świetliste kule, by zmylały go i oślepiały. W końcu przestałam, skończyłam z fortelami. I wtedy ,,przypadkowo'' zahaczyłam o gałąź, po czym spadłam. 
- Aaaa!!! - ,,krzyknęłam'' - Shay! Pomóż!


<Shay?^^ I co zrobisz? XD>

Od Aventy'ego CD. Tasiry

- Witam, witam... - uśmiechnąłem się pod nosem. - Kogo my tu mamy?
- Ech... - odpowiedziała nieśmiało skrzydlata wadera. - Ja... po prostu chciałam dołączyć do watahy, bo... ech... Tasira powiedziała, że miło spędza tu czas... więc... no... ja po prostu chciałam dołączyć.
- Nie ma problemu! - zaprosiłem wadery do środka jaskini. - Tasira... nie kłaniaj mi się... zachowaj te pomysły, na jakieś oficjalne spotkania. Jestem zwykłym wilkiem, tak jak ty, czy ta druga wadera... a więc, - zwróciłem się do drugiej - jak masz na imię?
- Ja... Karibu... - chrząknęła.
- To wspaniale! Witaj w watasze! - otworzyłem ramiona.

<Tasira? Karibu?>

Od Brika

Spacerowałem wśród wysokiej trawy podskakując co chwilę. Dzień zapowiadał się świetnie! Nie było może słonecznie, ale nie padało i wiatr nie był chyba tak zimny jak zwykle. Tylko nie miałem pojęcia gdzie może być teraz moja mamusia... ale obiecała mi, że kiedyś się zobaczymy, więc się nie martwiłem. Szukałem czegoś do roboty, bo hasanie wśród traw zaczęło się robić nudne. W pewnym momencie zauważyłem stado ważek. Postanowiłem trochę je pogonić. Biegałem za nimi tak szybko, że... że nie wiem! One ciągle zmieniały kierunek, skręcały, wyleciały z traw, zaprowadziły mnie do jakiegoś lasku, były takie śmieszne! Nagle na mojej drodze stanęło coś, a raczej ktoś. Nie zdążyłem wychamować i wpadłem w wilczka.
- Oj, przepraszam bardzo. – wstałem szybko i pomogłem waderce wstać. – Jesteś cała? – spojrzałem na nią z zaciekawieniem.
- Tak, tak. A Ty?
- Ja też! – już chciałem wrócić do gonienia owadów, ale nie widziałem ich. Uciekły. Szkoda.
- Co robisz? – zapytałem.

<Miva? :3>

Od Shay'a CD. Saphiry

-Nie szkodzi - powiedziałem.
Podniosłem się z ziemi i wytrzepałem.
-Jestem Shay - powiedziałem.
-Saphira - odparła.
-Ładne imię - powiedziałem.

<Saphira?>

Od Maika CD. Goyavigi

-Co teraz zamierzasz? - zapytała.
-Cóż...chyba pójdę do swojej jaskini i spróbuję wykopać tego kuguara - powiedziałem.
-Mogę ci pomóc - powiedziała.
-No ta  chodź - odparłem.
Wyszliśmy z jaskini. Szliśmy powoli. Dotarcie do mojej jaskini zajęło nam parę minut. Stanęliśmy za krzakami by kocica nas nie zauważyła. Byliśmy też pod wiatr. 
-Poczekaj tu, zobaczę czy ona tam jest - wyszeptałem.
Wadera kiwnęła głową i spełniła moje polecenie. Podkradłem się do wejścia jaskini. Schowałem się w krzakach i zajrzałem do jaskini. Samica właśnie wylizywała młode. Wróciłem do wadery. 
-Siedzi tam, ma młode - westchnąłem.
-To jakiś problem? - zapytała.
-Tak, chciałem ją wypłoszyć zamrażając wnętrze jaskini, lecz jak to zrobię mogę zrobić krzywdę młodym, a chciałbym tego uniknąć - powiedziałem - trzeba będzie jakoś nakłonić ją by sama je wyniosła... jakieś pomysły?

<Goyavige? Wybacz że tak długo :/ >

Od Tasiry

Szłam powoli przez góry. Była noc. Metalowa łapa dotykając ziemi wytwarzała iskry i metaliczny odgłos. Szłam powoli przed siebie. Byłam czujna. A wokół mnie cisza mrok i księżyc w pełni. Prąd powolnie krążył po moim futrze częściowo oświetlając poszczególne miejsca mojego ciała. Oczy świeciły mi czerwono-złotym blaskiem. Wiał chłodny wiatr i zaczął padać śnieg który dotykając mojego futra od razu się topił. Było słychać tylko mój spokojny oddech i dźwięk metalowej łapy. Przystanęłam na chwilę. Usłyszałam czyjeś ciche kroki które było słychać dzięki śniegowi.  Cicho podeszłam… A przynajmniej starałam się cicho podejść. Postać była za bardzo na czymś skupiona i nie zwracała na mnie uwagi. Śledziłam go długo aż doszedł do jaskini z której wydobywało się czerwone światło. Gdy wszedł do jej wnętrza stanęłam nieopodal i popatrzyłam do środka. W świetle ujrzałam kim był. Gdy zabrał czerwony świecący kryształ z jaskini i wyszedł stanęłam przed nim. On uśmiechnął się i podszedł bliżej. Popatrzyliśmy sobie w oczy.
-Dawno cię nie widziałem, a jesteś nadal taka zabójczo piękna - powiedział i objął mnie.
-To lepiej już na mnie nie patrz bo mi jeszcze zginiesz - zaśmiałam się.
-Spokojnie ja to już chyba na to jestem odporny.
-Gdzie byłeś gdy cię przy mnie nie było?- spytałam i objęłam go.
-Długo by opowiadać… Ale ważne jest to że wreszcie cię znalazłem - powiedział i pocałował mnie namiętnie.

<Blood? x3>

Od Melody

Z każdym dniem czułam, większą samotność i ból w sercu z powodu odejścia Oasis'a. Nie wiedziałam z jakiego powodu odszedł ale nawet nie pożegnał się...
Dni spędzałam samotnie nad jeziorem lub w jaskini, próbując zapomnieć  ale nie mogłam...
Pewnego dnia powiedziałam sobie:
"Dość! Trzeba zapomnieć"- chociaż nie bardzo wierzyłam, że mi się uda.
Poszłam na łąkę aby na coś zapolować. Gdy wypatrzyłam sobie małego jelenia, który odłączył się od matki. Przygotowałam się do ataku i po chwili, gdy był już bardzo blisko mnie, skoczyłam. Ale zamiast wylądować na plecach zwierzęcia, poczułam jak , ktoś popchnął mnie w powietrzu przez co upadłam na ziemię a jeleń uciekł spłoszony...

<Ktoś?>

Od Tasiry CD. Karibu

-Tak, jest - powiedziałam.
-A zaprowadziła byś mnie do niego?
-Dobra i tak nie mam nic lepszego do roboty...
Zaprowadziłam waderę do Aventy'ego alfy watahy. Pokłoniłam mu się i zostawiłam waderę u niego.

<Karibu? Aventy?>

Od Karibu CD. Tasiry

- Dobra, sorry... - powiedziałam.
- Okej. - powiedziała Tasira.
- Jest tu może alfa? - spytałam.

<Tasira? >