piątek, 2 stycznia 2015

Od Karibu CD. Veyrona

Chodziłam po lesie nucąc piosenkę. Nagle zobaczyłam jakiegoś basiora patrzącego w moją stronę. 
- Kim jesteś? - spytałam.
- Jestem Veryon - odparł - A ty?
- Karibu - powiedziałam - co tu robisz?
- Właśnie wróciłam z wyprawy - odparł Veryon 
Basior wyglądał na zmęczonego, więc spytałam:
- Pokazać Ci dobrą jaskinię?
- Jasne - odpowiedział.

<Veryon?>

Od April CD. Day'a

Groźnie zaczęło być dopiero wtedy, kiedy weszliśmy na teren pełen kraterów pełnych bulgoczącej, gorącej, syczącej i niezbyt przyjaźnie do nas nastawionej lawy. Przysunęłam się Bliżej Day'a. 
-No ale serio, nie miałeś już gdzie jajek gubić? Tutaj to prędzej jajecznicę znajdziemy...-mruknęłam patrząc na zielonego wilka. On tylko westchnął.
-Eee.. April... Smocze jaja bardzo lubią gorąco... - zaczął Day.
-O nie. Nie mów mi tylko, że ono jest w jednym z tych kraterów! To trzeba było do takiej roboty brać wilki wody i lodu, czy jakieś inne z ostudzającym żywiołem, a nie nas! Ty chyba na prawdę chcesz nas zabić. Nie wiem po co, bo my w gruncie rzeczy jesteśmy całkiem mili. To, że nie lubimy, jak usiłuje się nas zabić, to jest zupełnie inna sprawa. A już nie powiem o tym, że...-prawdopodobnie gadałabym tak jeszcze całą drogę, gdyby Day nie zatkał mi pyska łapą.
-April.. proszę... - powiedział błagalnie. Pfff... muszę przestać patrzeć w jego oczy. Od razu od nich mięknę... 
-No dobra. A teraz musicie wejść na tamtą górę i znaleźć to jajo... - wskazał łapą na jakąś ogromnie wysoką górę. No po prostu świetnie...

<Day? ;*>

Od Grace CD. Cyndi'ego

-Nie przesadzaj... - mruknęłam. - Ja po prostu gadam co myślę, a teraz mam już na prawdę tego wszystkiego dość... No bo ile można? Chciałabym choć raz mieć dzień bez żadnych dziwnych cosiów... To tak dużo?
-W naszym przypadku, to jest aż za dużo... - westchnął Cyndi.
-To ja mam pomysł. Idźmy na ZUPEŁNIE NORMALNE zwiedzanie ZUPEŁNIE NORMALNEGO miejsca w tej ZUPEŁNIE NORMALNEJ watasze... i poznajmy jakieś ZUPEŁNIE NORMALNE wilki mieszkające na ZUPEŁNIE NORMALNYCH terenach w ZUPEŁNIE NORMALNYCH jaskiniach i z ZUPEŁNIE NORMALNYM życiem... Co ty na to? - zapytałam. Popatrzył na mnie z powątpiewaniem. 
-Wiesz, że czegoś takiego raczej nie znajdziemy?
-Walić to. Teraz idziemy spać, bo jutro wstajemy o 5 i jemy ZUPEŁNIE NORMALNE śniadanie, bez żadnych przygód przy polowaniu... - stwierdziłam i położyłam się na ziemi. - Dobranoc...

<Cyndi? ;-; U mnie podobnie, a chyba nawet gorzej... ;-;>

Od Cobalta CD. Diamond

-Cóź... uważam że jak je ujrzymy to imiona nam same wpadną... - powiedziałem z uśmiechem.
-Racja... - mruknęła.
Dia położyła się na dużym i płaskim kamieniu, a ja obok niej. Przykryłem ją skrzydłem. Leżeliśmy tak przez chwilę w ciszy.
-Nie jesteś głodna? - zapytałem z troską.
-Trochę - powiedziała i się podniosła.
-Upoluję coś, a ty lepiej zostań...odpoczywaj - powiedziałem.
-Dobrze - mruknęła.
Wyszedłem z jaskini. Cały czas szedłem z uśmiechem.
Wywęszyłem jelenia. Podkradłem się i skoczyłem mu na grzbiet. Wgryzłem mu się w kark i nie minęła sekunda a już leżał. Zaciągnąłem go do jaskini gdzie czekała Dia.

<Dia? ^^>

Od Katherrine

Spoglądałam w stronę zachodzącego słońca. To mój czas. Naciągnęłam na siebie czarny płaszcz z kapturem zakończonym na trójkąt. Przeciągnęłam pas przez łeb i przez przednie łapy.  Uzupełniłam zapas srebrnych noży. Zrobię duże polowanie tak, że wystarczy dla 6 wilków, potrenuję i odreaguję, jak ktoś się będzie stawiać to wbiję mu jeden z moich noży w tyłek i będzie luz. Wyszłam z ciemnej jaskini, w której tymczasowo zamieszkałam. Nie mam w zwyczaju siedzieć zbyt długo w jednym miejscu. Zakryłam wejście bluszczem tak by ukryć moją kryjówkę. Cicho wspięłam się na drzewo i przeskakiwałam z jednego na drugie. Wreszcie wypatrzyłam 3 duże jelenie. Przygotowałam się do skoku i wysunęłam ukryte ostrze, które było przymocowane na prawej łapie. Skoczyłam, 2 pierwsze powaliłam bez szwanku, ale za trzecim musiałam polecieć kilka metrów. Zdobycze złapałam za kostki i powlekłam nad wodopój. Zajęło mi to sporo czasu, ale warto było. Z jaskini wyjrzał na mnie jakiś basior. Strząsnęłam kaptur by się napić i znowu sprawiłam by zakrywał mi głowę. Wilk podszedł do mnie.

<Ktoś?>

Od Diamond CD. Samanthy

Mimo, że byłam słaba, na słowa Samanthy wręcz podskoczyłam z radości. Niebyłam pewna, co o tym sądził Cobalt, bo patrząc na niego można się było wszystkiego spodziewać. Ja jednak czułam wielką radość. Położyłam się, bo nie mogłam dużej stać.
- Wow - to jedyne słowo, które opisywało odpowiednio moje uczucia. - To... super!!!
Ucieszyłam się. Cobalt też się uśmiechnął, widząc, że już nie leżę słaba.
- Chodźmy do jaskini - lekko się go trzymałam, ale doszliśmy razem.
- No to... co robimy? - spytał Cobalt wciąż uśmiechając się szeroko.
- Według mnie powinniśmy zacząć myśleć nad imionami!


<Cobalt? Co propnoujesz? ^^>

Od Kiry Nezumi CD. Ezia

- Długo tu tak siedzisz? – spytał nagle Ezio wpatrując się w widok przed nami. 
Spojrzałam na wilka i zastanowiłam się przez chwilę nad odpowiedzą. Nie mam dobrego poczucia czasu i bardzo szybko mi mija. Zerknęłam w dół i z powrotem na basiora. 
- Nie wiem. – wypaliłam w końcu. – Może z piętnaście minut? A ty chyba nie dawno do nas dołączyłeś, no nie? – spytałam patrząc na niego jak młode, ciekawskie szczenię. 
- Ano. – odparł. – A ty? 
Z jakiegoś powodu zainteresowały mnie oczy basiora. W ogóle nie byłam w stanie ich zobaczyć. Były skryte pod białym kapturem. I nagle zorientowałam się, że spowodowałam przeciągłą ciszę. 
- Ah, sorry. Zamyśliłam się. – odpowiedziałam z niewielkim uśmieszkiem. – Od tygodnia. I szczerze. Jeszcze nikogo poza tobą i Alfą to tu jeszcze nie znam. I tak sobie czas leci. 
- Rozumiem. – odpowiedział, ale z jakiegoś powodu przez cały czas miałam problemy z odczytaniem jego emocji. - Mogę o coś spytać? – spytał nagle. 
- O co takiego? 
- Dlaczego przez cały czas otaczasz się ogniem? – spytał patrząc na mnie i sama odruchowo spojrzałam na te wieczne błękitne płomienie, które zdawały się tańczyć na mojej sierści. 
- Gdybym tylko mogła pozbyłabym się ich. – zaczęłam. – Ale to cecha rasowa i niestety nieodłączna. Są odkąd tylko pamiętam i nie sądzę by to się kiedykolwiek zmieniło. A tak z innej paczki, co ty na to, żeby zejść już tego drzewa? – zaproponowałam znów się uśmiechając. 

<Ezio? :3 Sorry, że tak późno. XD>