- Długo tu tak siedzisz? – spytał nagle Ezio wpatrując się w widok przed nami.
Spojrzałam na wilka i zastanowiłam się przez chwilę nad odpowiedzą. Nie mam dobrego poczucia czasu i bardzo szybko mi mija. Zerknęłam w dół i z powrotem na basiora.
- Nie wiem. – wypaliłam w końcu. – Może z piętnaście minut? A ty chyba nie dawno do nas dołączyłeś, no nie? – spytałam patrząc na niego jak młode, ciekawskie szczenię.
- Ano. – odparł. – A ty?
Z jakiegoś powodu zainteresowały mnie oczy basiora. W ogóle nie byłam w stanie ich zobaczyć. Były skryte pod białym kapturem. I nagle zorientowałam się, że spowodowałam przeciągłą ciszę.
- Ah, sorry. Zamyśliłam się. – odpowiedziałam z niewielkim uśmieszkiem. – Od tygodnia. I szczerze. Jeszcze nikogo poza tobą i Alfą to tu jeszcze nie znam. I tak sobie czas leci.
- Rozumiem. – odpowiedział, ale z jakiegoś powodu przez cały czas miałam problemy z odczytaniem jego emocji. - Mogę o coś spytać? – spytał nagle.
- O co takiego?
- Dlaczego przez cały czas otaczasz się ogniem? – spytał patrząc na mnie i sama odruchowo spojrzałam na te wieczne błękitne płomienie, które zdawały się tańczyć na mojej sierści.
- Gdybym tylko mogła pozbyłabym się ich. – zaczęłam. – Ale to cecha rasowa i niestety nieodłączna. Są odkąd tylko pamiętam i nie sądzę by to się kiedykolwiek zmieniło. A tak z innej paczki, co ty na to, żeby zejść już tego drzewa? – zaproponowałam znów się uśmiechając.
<Ezio? :3 Sorry, że tak późno. XD>