poniedziałek, 8 września 2014

Od Veyrona CD. Avem

- Kim byłaś w tamtym wcieleniu? - zagadnąłem. Powiało chłodem. Powróciły nieprzyjemne myśli.
- Em... to dłuższa historia. Później Ci ją opowiem.
- Okej... - wzruszyłem ramionami i powędrowałem wzrokiem w stronę słońca.
- A ty kim jesteś? - Avem przekrzywiła głowę.
- Ech... samcem beta i uwierz mi, nienawidzę nim być! Nawet nie wiesz, jaki to jest straszny obowiązek. Wolałbym się cieszyć życiem, niż sterczeć i pilnować innych. No bo... na przykład. Załóżmy, że w watasze zabrakło wody i panuje kompletna susza, a wilki zdychają z pragnienia. Co robisz?
- Yyy... nie mam zielonego pojęcia... - wadera zamrugała oczami.
- No właśnie! A ja i moja siostra niestety musimy wiedzieć! Bo kto, jak nie my? To nasz obowiązek. Czasami na prawdę, chciałbym chociaż przez dzień, aby ktoś zamienił się ze mną stanowiskiem i żebym mógł poczuć się wolny... może chciałabyś spróbować? - spojrzałem na nią z nadzieją w oczach.

<Avem?>

Od Avem

Spadałam z klifu. Rozpostarłam skrzydła i wzbiłam się w powietrze. Coś jednak uderzyło mnie w jedno ze skrzydeł i upadłam. Leżałam na ziemi przez kilka godzin. Ujrzałam nad sobą twarz jakiegoś basiora.
- Wszystko okej? - zapytał cicho, aby mnie nie przestraszyć.
- Tak... - podniosłam się z ziemi.
- Co co się stało? 
- Och, nic takiego... - powiedziałam cicho.
- Mam na imię Veyron - powiedział.
- Avem.

<Veyron?>

Od Veyrona CD. Diamond

- Hej! Stary, tak się nie robi! - wdrapałem się na lód i zacząłem kasłać. Byłem cały przemoczony i ociekałem wodą. Było mi okropnie zimno i nachmurzyłem się.
- Ale co ja takiego zrobiłam? - chrząknęła. 
- Nie ważne. - otrząsnąłem się z wody i zmrużyłem oczy.
- Może pójdziemy na klif? Tam słońce świeci mocniej i szybciej wyschniesz... - zachichotała. Wdrapaliśmy się z powrotem na klif i patrzyliśmy na piękne, malownicze, zachodzące słońce, rozlewające się tysiącami barw po całym niebie.

<Diami? Przepraszam, że tak długo, ale nie wiedziałem, co napisać i jakoś mi to wyleciało z głowy...>