- Ech... nie dzięki. - powiedziałem nieśmiało. - Nie przepadam zbytnio za truskawkami...
- Nie szkodzi. - sama zjadła kilka. - Ja je bardzo lubię.
- Cieszę się. Należysz do tej watahy? - zagadnąłem.
- Tak. Od niedawna. W zasadzie to... od dzisiaj. - zaśmialiśmy się. - A ty jakie owoce lubisz?
- Prawie wszystkie. Nie przepadam tylko za truskawkami i mango... nie jestem aż tak bardzo mięsożerny. A najbardziej to lubię... ee... może arbuzy?
- To, co najmniej zdrowe. - zaśmiała się wadera.
- Dietetyczka się znalazła. - puściłem do niej oko.
- No co... przecież muszę coś niecoś umieć, nie? Będę lekarką. - skierowała wzrok w niebo z wymownym uśmieszkiem.
- W sumie to proste; - wzruszyłem ramionami. - wszystko co dobre, niezdrowe... no... po za mięsem...
- A w sumie to również zależy, jakie mięso. - teraz to ona do mnie mrugnęła.
- Jak ty potrafisz wszystko zepsuć! - wyszczerzyłem zęby. - Ale... grunt, to poczucie humoru...
<Susi? XD>