czwartek, 30 października 2014
Od Mystic
Czasem tak jest, że wilk jest samotny od początku. Wychowują go różne stworzenia, które przywiązują się do tej istoty, która w końcu musi "odlecieć z gniazda"... Dzień płynie za dniem, a ty myślisz, że każda minuta trwa wieczność. Spojrzenie twoje wędruje we wszystkich kierunkach szukając wody i pożywienia. Stajesz na środku i ze zmęczenia, zaczynają płynąc ci łzy...
Kolejny dzień, który jest tak samo wyczerpujący jak poprzedni. Spojrzałam w górę i powiedziałam cicho:
- Czego mi to robisz?!
Mój pyszczek opadł. W pewnym momencie poczułam okrutny ból i udrękę. Wstałam. Czułam jakby mnie rozdzierało ze środka. Zaczęłam pędzić przed siebie. Czego tak mnie chole*nie boli?! Wtedy stanęłam gwałtownie. Ujrzałam wielki, ogromny świat. Jak to możliwe? Czy to jest sen? Wtedy podbiegł do mnie wilk.
< Jakiś wilk?>
Od Mystic
Usiadłam na trawie patrząc na zachodzące słońce. Kolejny dzień walki z naturą, życiem i okrutnym światem. Czy może być jeszcze gorzej? Tak. Zaczęło padać ogromnymi kroplami deszczu. Jedna z nich spadła na mój nos. Otrzepałam się wstając. Podbiegłam pod drzewo i spojrzałam na zwierzątka uciekające gdzieś w dal.W pewnym momencie usłyszałam tukot kopyt, następnie uderzenie w bok...
Obudziłam się chyba po kilku godzinach, dniach. Dokładnie to nie wiedziałam kim jestem i gdzie jestem. W pewnym momencie usłyszałam głos basiora:
- ...
< Jakiś basior? >
Od Toxic
Uwielbiam to. Ciągłe ucieczki i ryzyko. Dziwię się jak te wszystkie wilki są w stanie wytrzymać w jednym otoczeniu tyle miesięcy, a co gorsza i lat. Me rozmyślania przerwał jakiś szelest. Nadstawiłam uszu, po czym rozejrzałam się dookoła w celu odnalezienia źródła hałasu. Dopiero teraz zorientowałam się, że teren stał się bardziej zalesiony. A o ile pamiętam jeszcze niedawno przemierzałam jakąś łąkę zarośnięta jakimiś chwastami. Nie wnikajmy już w to. Postanowiłam jednak zlokalizować źródło owego hałasu, Wiele wilków mówiło mi, że jestem strasznie wścibska. Jakoś jeszcze nigdy nie myślałam nad tym, czy to jest prawda, czy też nie... Nagle do moich uszu dobiegł inny osobliwy odgłos, coś na rodzaj chichotu. Warknęłam, zastanawiając się czy to coś lub ktoś śmieje się ze mnie. ,,A może to po prostu mój umysł płata mi figle?" Przyszło mi na myśl jednakże uznałam, iż to nieprawda.
- Hej, jeśli ktoś tu jest niech najprędzej wyjdzie! - krzyknęłam, denerwowało mnie to jak nic innego. Nienawidziłam gdy ktoś mnie śledził lub też obserwował z ukrycia, a ja o tym nie wiedziałam. Zresztą... W tym momencie przystanęłam w bezruchu, otóż dopiero teraz się zorientowałam, że przede mną stoi zupełnie nieznany mi wilk.
<Ktoś?>
Od Cobalta ~ Na konkurs
Wreszcie Halloween. Jedno z moich ulubionych świąt. Zawsze lubiłem to święto lecz nie do końca w nie wierzyłem. Nigdy nie widziałem prawdziwego potwora. No nic. Może po prostu nie istnieją, a te wszystkie opowieści to brednie? Cały poranek tak rozmyślałem. Nagle do głowy wpadł mi świetny pomysł. Urządzę imprezę. Ruszyłem pędem do jaskini Aventy'ego. Kiedy usłyszał o moim pomyśle zgodził się by go zrealizować. Wybrałem naszą polanę łowiecką. Stanowiła idealną lokację. Razem z częścią wilków rozpocząłem przygotowania. Ja zajmowałem się przygotowaniem bufetu. Inni zaś robili dekoracje. O zachodzie wszystko było już gotowe. Zeke był DJ'em, ponieważ on sam pasuje do tego święta. Ledwo zapadł zmrok i zjawili się wszyscy goście. Od razu zaczęli tańczyć. Wszyscy świetnie się bawili. Lecz nagle całą polanę przykryła biała jak śnieg mgła. Świece w dyniach zgasły. Mgła była tak gęsta że nie widziałem czubka swojego nosa. Nagle w jednym miejscu była czarna rozległa plama. Podszedłem bliżej i zobaczyłem...jego:
Był to blady człowiek w zbroi ze smokiem. Wokół niego latały nietoperze któte stopniowo zaczęły formować się w jego pelerynę. Pierwsze co mi przyszło na myśl: Dracula. Wyszczerzył zęby ujawniając swoje kły i nagle zaczął się poruszać w moją stronę. Wielkimi oczami go obserwowałem. Stałem jak słup soli kiedy koło mnie przechodził. Przydepnął mi ogon. Wiedział że teraz się nie ruszę. Odwróciłem tylko głowę by zobaczyć co z innymi, ale nikogo nie było...tylko ja i on. Nagle strzelił mnie ręką w twarz, tak mocno że odleciałem od niego pół metra. Bym odleciał dale gdyby nie stał mi na ogonie. Tak więc leżałem na ziemi bez ruchu. Ten nade mną przyklęknął i zaczął powoli zbliżać się do mojego karku. Wiedziałem ci się święci. Kontem oka dostrzegłem tlącą się świeczkę w przewróconej dyni. To była moja jeduna szansa. Błyskawicznie po nią sięgnąłem i przystawiłem do twarzy potwora. Ten tylko zacharczał, zmienił się w tysiące nietoperzy i odleciał. Wystrzeliłem jak torpeda w stronę jaskini Aventy'ego by mu o tym wszystkim opowiedzieć.
Od Grace ~ Na konkurs
-Ciemna, zimna noc. Drzewa wyciągają gałęzie nad drogą, próbując nas pochwycić... Gdzieś w górze dziwne oczy z ciekawością patrzą na dwa wilki idące wąską ścieżką. Sowa bezszelestnie leci nad wierzchołkami drzew wypatrując zdobyczy. Księżyc w pełni rzuca cienie, tworzące upiorne kształty na drodze....
-Nie przesadzasz czasami? jest po prostu noc i jesteśmy w lesie. Ile razy mam ci mówić, że hallowen jest głupie?-no nie patrzcie się tak na mnie, jest!
-Pffff... psujesz cały nastrój! - uniósł oczy do nieba.
-Zawsze do usług - wyszczerzyłam się.
-Po co ja cię tu brałem...
-Bo chciałeś mnie przekonać do Hallowen. Pudło, nie uda ci się! Nie lubię tego "święta"... - no dobra, może przedstawię sytuację... Idziemy z Cyndi'm lasem, on próbuje przekonać mnie do hallowen, a ja zastanawiam się, kto wymyślił to idiotyczne "święto".
-Hej, czekaj... słyszysz to? - gdzieś po prawej słychać było jakieś krzyki i śmiech.
-No to chodź, sprawdzimy to... - mruknęłam. Ruszyliśmy w kierunku, w którego dobiegały dźwięki. Po chwili doszliśmy na jakiś stary cmentarz.
-Widzisz? Tak jest w hallowen... - wyszczerzył się Cyndi. Spojrzałam na niego z miną pt. "Taki jesteś tego pewien?" i podeszłam jeszcze bliżej krzyków. Co się okazało? Jakieś 15 myszy oglądało w malutkim pudle jakiś horror. Z przodu bydła był ekran, a na ekranie było mnóstwo walczących myszy.
-No i masz ten swój cały "hallowen" - zaśmiałam się. Cyndi tylko patrzył z niedowierzająca miną, na myszy co chwilę wstrzymujące oddech, a potem z ulgą wypuszczające powietrze, kiedy mysz w niebieskiej czapce z daszkiem jednak nie ucierpiała, choć powinna.
-Chodź, nie będziemy im przeszkadzać... - stwierdziłam i pociągnęłam go za ucho w kierunku lasu. -Wracamy i idziemy spać. Bo jutro znowu cały dzień prześpisz...
Od Moon CD. Aventy'ego
-Emm... no dobra - powiedziałam - moje moce nie są najwyższej rangi... mam tylko 4... niewidzialność, o czym sam się przekonałeś, mogę zmienić się w smoka i też mam fluorescencję...kiedy chcę świeci mi futro...to ogłusza przyszłe zdobycze...- opowiedziałam
-To wszystko? - zapytał.
-No...tak - odpowiedziałam.
-Mówiłaś że masz 4 moce - powiedział Aventy.
-Emm...jest jeszcze furia...nie chcę o tym mówić... - powiedziałam.
-No dobra...a twoja historia? -Szkoda gadać, rodzina mnie porzuciła i tyle... - powiedziałam smętnie.
Zamyśliłam się.
-A ty opowiesz mi coś o sobie? - zapytałam.
<Aventy?>
Subskrybuj:
Posty (Atom)