czwartek, 16 lipca 2015

Od Ceiviry CD. Willow

- Chodź za mną - nakazałam.
Wadera posłusznie podążyła za mną. Wydawała mi się dość podejrzana. Bądź co bądź śledziła mnie przez całą drogę i ja dobrze o tym wiedziałam. Nie znała mnie, więc jeśli zamierza zaatakować, to będzie najbardziej pochopna decyzja w jej życiu. Do jaskini alfy mieliśmy kawałek. Postanowiłam więc dowiedzieć się nieco o swojej towarzyszce. 
- Mam na imię Ceivira, a ty? - zaczęłam.
- Willow - odparła lakonicznie. 
"To sobie pogadaliśmy" pomyślałam. Na szczęście już tylko kilka metrów dzieliło nas od celu. Kiedy stanęłyśmy przed jaskinią, odezwałam się:
- To tutaj.
Weszłam z nią do środka. Aventy spojrzał na mnie wymownie, ale zaraz przybrał dumną postawę.
- W czym mogę wam pomóc? - zapytał.
Szturchnęłam lekko Willow, ale nie doczekałam się reakcji.
- Chyba mamy nowego członka watahy - odparłam.
- Zaczekaj na zewnątrz, Ceiviro.
Kiwnęłam głową i wyszłam. Najpierw chciałam odejść, ale ciekawość okazała się silniejsza. Postanowiłam zaczekać na waderę. Chodziłam nerwowo w tę i z powrotem. Po kilkunastu minutach ujrzałam Willow. 
- I jak było? - zapytałam z uśmiechem na pysku.

<Willow?>

Od Moonlight

Po długiej wędrówce zdałam sobie sprawę, że się zgubiłam. Nagle usłyszałam czyjeś kroki. Odwróciłam się i zobaczyłam czarną waderę. W niektórych miejscach jej sierść była niebieska.
- Co robisz na terenach Watahy Mrocznej Krwi? - zapytała.
Popatrzyłam na nią niepewnie.
- Zgubiłam się. Nie widziałam, że są to tereny watahy - odpowiedziałam nieśmiało.
- A więc nie należysz do żadnej watahy, tak?
- Chodzę sama tu i tam. A tak o ogóle to jestem Moonlight. 
- Hazel. Miło mi cię poznać.
- Mi też.
Przez chwilę stałyśmy nieruchomo i patrzyłyśmy na siebie nawzajem.  W końcu wadera zapytała:
- Czy nie chciałabyś dołączyć do watahy?
- Tak, bardzo. Aby dołączyć, trzeba powiadomić o tym Alfę,  nie?

<Hazel?>