Chodziłem przez las. Nagle poczułem że ktoś mnie obserwuje. Po chwili usłyszałem jego myśli. Musiał być blisko. Chciał mnie dopaść. Odwróciłem się gwałtownie i popędziłem w głąb lasu. Gonił mnie. Był naprawdę szybki. Nie odpuszcza. Gdy siły już opadały stwierdziłem że muszę wskoczyć do wody i odpłynąć. Biegłem w stronę dobrze znanego mi jeziorka. Wskoczyłem i zanurkowałem by odpłynąć. Ten ktoś nie wskoczył za mną, widocznie się bał. Gdy oddaliłem się kilka metrów od brzegu spojrzałem na to stworzenie. Nie do wiary! To był wilk! Zaryzykowałem- wróciłem na brzeg. W jego myślach już nie było nienawiści.
- Hej, co ty tutaj robisz, kim jesteś? Nie wiedziałem że jesteś wilkiem - pytał nieznajomy.
- Nie mam domu, rodziny, więc chodzę w pojedynkę. Mam na imię Waterbi, a ty?
- Veyron, miło poznać.
- Mi również. A ty też samotny wilk? - zapytałem.
- Nie, należę do Watahy Mrocznej Krwi. Jestem tam Betą.
- Ohoho, gratulacje!
- Choć zaprowadzę Cię do naszego Alfy Aventy'ego, na pewno Cię przyjmie.
- Ok! Chodźmy!
Poszedłem wraz z nowym kolegą Veyron'em do Alfy Aventy'ego.
-Witam władce - zwróciłem się do Aventy'ego.
<Aventy, dokończysz?>