poniedziałek, 2 lutego 2015

Od Malika CD. Goyavigi

Trafiłem do bardzo ciemnej celi. Nim paraliż minął położono mnie...a raczej rzucono mną i przypięto długim łańcuchem do ściany. Nie widziałem praktycznie nic, a ostatnie co słyszałem to trzask żelaznych drzwi. Nagle celę rozświetliło niewielkie światełko. To była mała świeca stojąca na brudnym stoliku. Ale...kto ją zapalił?  Wstałem chwiejnie i podszedłem do tego stolika. 
-Malik... - rozległ się donośny głos za mną.
Natychmiast się odwróciłem lecz nie zobaczyłem nic.
-Malik... - znów rozległ się ten głos tylko z drugiego końca celi
Podszedłem niepewnie w tamto miejsce.
-Malik... - tym razem głos był dużo głośniejszy
Znów odwróciłem się w stronę z której dobiegał. Tym razem zobaczyłem zakapturzonego wilka. Prawie zetknęliśmy się nosami. Odskoczyłem tyle na ile łańcuch mi pozwalał. 
-Kim jesteś? - zapytałem niepewnie
-Nazywam się Shin, jestem więźniem tak jak ty Maliku - powiedział
-Z kąt znasz moje imię? - zapytałem
-Tamci cię tak nazywali - odparł
Podszedł do stolika i zapalił jaszcze trzy świece. Wtedy dopiero zobaczyłem jak on okropnie wyglądał. Miał na sobie cały w dziurach strój z kapturem który także był cały w dziurach. Miał wielką bliznę przechodzącą przez całą twarz. Jedno oko miał krwisto czerwone, a drugie białe. 
Shin nagle uśmiechnął się przebiegle. Cofnąłem się lekko. On najwyraźniej to zauważył.
-Urodą nie grzeszę, ale nie musisz się mnie bać - powiedział z szyderczym uśmieszkiem - Wyglądasz na takiego który może mi pomóc - dodał po chwili.
-W czym mam ci pomagać? - zapytałem.
-A jak myślisz? Rozejrzyj się - odparł.
-W ucieczce... - wymamrotałem.
Kiwnął głową z tym swoim uśmieszkiem. 
-Tylko jak? Tu moce nie działają - powiedziałem.
-Działają tylko są osłabione - powiedział.
Podniosłem mały kamień z ziemi i ścisnąłem go mocno. Skupiłem się lecz nic to nie dało.
-Nie działają... - powiedziałem.
Zostałem spoliczkowany. 
-Skup się - warknął.
Skupiłem się bardziej niż zwykle. Po chwili kamień pokrył się szronem, a potem bardzo cięką warstwą lodu. 
-Jutro jak dobrze pójdzie będziemy wolni - oznajmił.
Uśmiechnąłem się. 
-Zaraz...nie trafiłem tu sam - powiedziałem.
-Daruj sobie - warknął.
-Nie! Nigdzie się bez niej nie ruszam - oznajmiłem.
-Ehh...zobaczymy co da się zrobić... - mruknął.
***
Następnego dnia mieliśmy już gotowy plan. Udało mi się zamrozić masze łańcuchy, a Shin je rozkruszył. Basior używając tych swoich zdolności wtapiania się w tło stanął obok drzwi. Czekaliśmy na strażnika. Kiedy ten się zjawił krzyknąłem. Ten otworzył drzwi, wbiegł do środka i poraził mnie słabym prądem. Wtedy Shin skoczył mu na grzbiet i wgryzł mu się w kark. Od razu zdechł. Zabraliśmy mu klucze i wyszliśmy zamykając celę. Szliśmy przez długi i kręty korytarz. Na samym jego końcu usłyszałem głos Goyavigi. 
-Goyavige? - zawołałem.
-Malik? - odpowiedziała.
Jej głos dobiegał z przed ostatniej celi. Otworzyliśmy drzwi. Wszedłem do środka,a basior stał na czatach.  Wadera również była przypięta łańcuchem. Niestety przy niej ta blokada mocy była silniejsza.

<Goyavige? =3>

Od Arisy CD. Ryana

-Może wrócimy na plażę? - zapytałam spoglądając na Ryana z uśmiechem. - Na pewno jak się zbudzi, nie pomyśli aby nas tam szukać.
-No dobrze... - powiedział z wahaniem po czym odwzajemnił uśmiech. Ruszyliśmy w stronę plaży.
-Mam nadzieję, że nas nie znajdzie - zaśmiałam się. - Ścigamy się? - zapytałam radośnie.
-Jasne! - uśmiechnął się przygotowując do wyścigu. - Gotowa...
-Start! - krzyknęłam biegając przed siebie. Wpierw ja prowadziłam ale po krótkiej chwili Ryan mnie dogonił. Biegliśmy łeb w łeb i...

<Ryan? Kto wygrał? :P>

Od Telary CD. Deatha

-Kogo wy nazywacie głupimi?!- zrobiłam krok naprzód i cicho warknęłam na istoty.
-Mogliśmy się domyślić, wasza rasa umie tylko unosić się gniewem, nic więcej - tym razem odezwał się mniejszy wilk i uniósł dumnie głowę. Głos miał równie basowy jak większy wilk.
-Było to pytanie retoryczne... Chyba, że wasze głowy nie mogą tego pojąć - czułam jak ręka zaczęła mi trząść z zdenerwowania ale poczułam czyjąś dłoń, a raczej Death'a na moim ramieniu. Opanowałam swoje nerwy i spojrzałam na niego.
-Chodźmy stąd, nie chce z nimi więcej mieć do czynienia - powiedziałam do niego cicho aby tylko on usłyszał moją wypowiedź.
Odwróciliśmy się i zaczęliśmy iść przed siebie jak najdalej od duchów. Miałam nadzieję, że więcej ich nie spotkam.
-Jak myślisz... Czego od nas chcieli, i dlaczego wybrali akurat to miejsce? - spojrzałam na niego z jedną uniesioną brwią. Odwróciłam się za siebie i zobaczyłam, że tamte wilki podążają za nami, byli tylko kilkanaście metrów od nas. Spojrzałam na Death'a wielkimi oczami...

<Death?>