poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Od Cassandry CD. Cyndi'ego


-Widzisz? Sama go upolowałam! Jestem mistrzyniom - uniosłam wysoko głowę uradowana.
-Gdyby nie ja spadłabyś i Ty byłabyś jedzeniem - prychnął i wgryzł się w udo martwego zwierzęcia.
-Nie mów kiedy jesz bo jeszcze Ci się coś stanie.
-Ooo martwisz się? Miło - przełknął mięso i wyszczerzył kły.
-To trochę obrzydliwe nie sądzisz? - wzdrygnęłam się lekko i odwróciłam wzrok.
-Jestem wilkiem...
-Nie da się ukryć - wtrąciłam się.
-Nie przerywaj. Jak już mówiłem jestem wilkiem i jestem przyzwyczajony do widoku krwi i mięsa.Ty nie?
-Sugerujesz, że nie jestem wilkiem? - usiadłem i przechyliłam głowę.
-Cóż niczego nie sugeruje to Ty wyciągasz wnioski - zaśmiał się.
-Jesteś wredny - prychnęłam.
-Taki już jestem.
-Czy Ty mnie przedrzeźniasz?
-Możliwe... Dobra nie gadaj jestem głodny - pochylił się i ponownie wgryzł się w mięso.
Uniosłam się lekko i wbiłam zęby w szyję zwierzyny, którą upolowaliśmy. Przełknąłem i uśmiechnęłam się.
-Pyszne. Zabierzemy mięso i damy innym z watahy? Czy będziemy wredni jak Ty i zjemy sami?

<Cyndi?>

Od Cassandry CD. Milli Tali Kashy De Munshan


-Miło, że się cieszysz - powiedziała samica.
-Wiesz członków nigdy za wiele... Im więcej wilków do pogadania tym fajniej nie?
-W sumie tak - uśmiechnęła się.
-Nie pamiętam czy Ci dziękowałam za uratowanie, więc dziękuję. U nie z pamięciom strasznie słabo.
-To ile Ty masz lat?
-Coś około czterech.
-I w tym wieku zaniki pamięci? Słabo - zaśmiała się.
-Wiem. No dobra poznałaś już większość osób z watahy?
-Z widzenia wiesz dopiero co zmieniłam zdanie a kiedy zaproponowano mi dołączenie mało było wilków przy tym.
-Nie martw się ja nadal nie znam wszystkich, więc luz - uśmiechnęłam się i otrzepałam futro - Przez te potwory jestem brudna, ugh... okropieństwo.
-Lepiej być brudnym niż martwym - zaśmiała się.
-Dobrze powiedziane... to idziemy coś zwiedzić kogoś poznać?

<Killy?>

Od Milli Tali Kashy De Munshan


Wpatrzyłam się w budkę. Usłyszałam za sobą łomot bicza i krzyk:

- Dalej! Ruszaj się!
Przełknęłam ślinę i ruszyłam na przód. Gdy weszłam zamknęły się za mną drzwi. Po chwili poczułam mrowienie pomiędzy palcami aż wybuchnęłam błękitnym promieniem. Gdy wyszłam jako Wilczyca Wyroczni ludzie krzykneli podenerwowani. Jeden podniósł broń i wycelował we mnie. Ja niespodziewanie uciekłam im spod celownika i uciekłam przez uchylone okno. 
Po kilku chwilach usłyszałam za sobą wrzaski tłumu ludzi goniących mnie. 
~~~I tak przez kilka dni ..~~~
Cześć! To znowu ja ... Tylko tym razem na terenach pewnej watahy do której nie mam zamiaru dołączać bo pozwolili mi zostać.
Nagle usłyszałam ogłuszający krzyk. Pobiegłam w stronę głosu aż zobaczyłam waderę leżącą w szponach potwora. Wyglądał on mniej więcej tak:

Rzuciłam się w jej kierunku , chodź nie miałam ochoty z nim walczyć.
Pomyślałam o oderwaniu jednemu głowy. Natychmiast to się stało. Następnie rzuciłam w niego wielkim kamieniem z ziemi, niszcząc przy tym jego kolejną głowę. Zostały dwa .. 
Potwór rzucił się w moja stronę. Skończyły mi się pomysły więc krzyknęłam ogłuszającą na jednego z nich. Zaczął parować a ja ze zdziwieniem patrzyłam na to. Wow .. 
Kolejną głowę rzuciłam falą naostrzonych patyków. Potem pobiegłam do wadery.
- Nic ci nie jest? - spytałam dzwijąc się własnym pytaniem.
- Nie .. chyba nie ... - mruknęła po czym wstała - Jestem Cassandra a ty?
- Milla Tala Kasha De Mushan, ale mów Kill.
- O ... To ty jesteś tą która nie chciała dołaczyć?
- Zmieniłam zdanie - odparłam stanowczo.
- To super! - wadera wyglądała jakby dostała dodatkowej dawki energii. 

<Cassandro? Ilo? Ktoś?>

Od Cyndi'ego CD. Cassandry

- Dobra, chodź... - spuściłem głowę. Wróciliśmy na polanę i przyczailiśmy się w krzakach. Czekaliśmy, czekaliśmy... czekaliśmy... czekaliśmy... czekaliśmy... czekaliśmy... tak z jakąś godzinę? Zacząłem się niecierpliwić. Po chwili na polanę wyszedł wielki, tłusty żubr. Nie zdążyłem nawet pisnąć, a Cassandry już nie było. Wskoczyła zwierzęciu na grzbiet i wbiła swoje ostre jak brzytwa zęby w jego kark. Ryknął z przerażenia i złości. Patrzyłem na tę scenę i prawie chciało mi się śmiać. Ja też tak wyglądam polując? Zaczął się miotać we wszystkie strony i walić o drzewa próbując zrzucić z siebie Cass. Pomogłem jej i po chwili padł martwy.

<Cassy?>