Byłam na przyjęciu z okazji urodzin watahy. Wszystko było świetnie i w ogóle, ale mnie się zaczęło nudzić... Potwornie nudzić. Jestem tym typem wilka, który nie może usiedzieć na miejscu. Wymknęłam się cicho z zabawy i powędrowałam w las. Szłam i szłam tak już długo, kiedy nagle natrafiłam na jakąś starą furtkę. Weszłam i znalazłam się na terenie jakiegoś starego, zapuszczonego i ludzkiego domu. Weszłam do wnętrza dworku. Kiedyś musiał to być naprawdę piękny dom... Jednak teraz zostały z niego jedynie ruiny. Przezłam przez coś co kiedyś musiało być holem i wytedy wyczułam wilki. Były tu na mur, beton. Musiały mieć tu coś w rodzaju meliny. Podążyłam za zapachem, który w miarę zapuszczania się dalej był coraz mocniejszy. Wtedy usłyszałam głosy. Jeden chrapliwy i niski, z pewnością należał do basiora. Drugi wysoki i czysty. Prawdopodobnie wadery. Poszłam dalej. Wtedy zauważyłam salkę. Z tamtąd dobiegały głosy. Ukryłam się za rogiem i słuchałam rozmowy.
-Mówię ci, że to nie wystarcza. Aby ich zniszczyć potrzebujemy znacznie więcej broni.
-Nie wydaje mi się Drew. Oni są dobrze uzbrojeni. Pamiętasz Hamonę? Tę waderę ze stalowym futrem? Należy do tej watahy.
Serce zabiło mi mocnej. Oni mówili o naszej watasze.
Drew prychnęła.
-To, że ty nie umiesz walczyć Caspian, to nie znaczy, że ja nie umiem.
-Ja umiem walczyć.
-Czyżby? A ta cała Hamona cię pokonała.
-Zrozum, ona miała stalowe futro.
-Stalowe futro, powiadasz? Ona po prostu tak nastroszyła to futro, że wydawało się stalowe.
-Przysięgam Drew, że ona tam miała stalowe płytki.
Przysięgłabym, że Caspian boi się tej Drew. Albo to jego przywódczyni, albo po prostu się boi. Może go zastraszyła?... Drew prychnęła.
-Jesteś żałosny. Na serio.
Nagle umilkli. Drew wydała z siebie warkot.
-Za drzwiami jest wilk - warknęła - Wadera. Podsłuchuje nas!
I wypadła z pokoju. Po raz pierwszy w życiu nie wiedziałam co zrobić. Drew była przerażająca, a co dopiero Caspian. W życiu nie widziałam większych szkarad.
-Co ty tu robisz? - warknęła Drew.
-Ja... Ja nic... Ja tylko - jąkałam się. Byłam pewna, że za chwilę zginę.
-Pytam ponownie. Co tu robisz szczeniaku? Odpowiadaj.
-Ja zabłądziłam... Nie wiedziałam, że znajdę tu jakieś wilki. Myślałam, że ten dwór jest pusty.
Caspian spojrzał na mnie z politowaniem.
-Zabłądziłaś i zostałaś, aby podsłuchać naszej narady, tak? - Drew obnażyła kły.
-Ja nie chciałam - bąknęłam.
-Kim jesteś?
-Hazel - powiedziałam drążycym głosem - Jestem Wilkiem Przyszłości i Przeszłości - Od razu wiedziałam, że powiedziałam za dużo. Zdecydowanie za dużo.
-Cudownie. Więc pewnie umiesz czytać przeszłość i przyszłość, tak? Będziesz przydatna. Niezwykle przydatna.
Wpadłam na pewnien pomysł. Szalony, ale jedyny, który umożliwi mi szybką ucieczkę. Cofnęłam się pod ścianę i kopnęłam w nią. Pękła delikatnie. Cała przestrzeń wokół nas była drewniana. Drewno natomiast podtrzymywało kamień. Jeśli mi się uda sklepienie runie na Drew i Caspiana. Nie mam gwarancji tego, że zdążę uciec, ale mogę stworzyć portal i przenieść się gdzieś dalej. Kopnęłam ponownie. Jedna dość duża szczelina przbiegła od ściany do sufitu. Zaczęłam kopać z całej siły. Kolejne pęknięcia zaczęły się tworzyć. W końcu zrozumiałam, że sekundy dzielą mnie od zawalenia. Kopnęłam z całej siły i rzuciłam się do drzwi w chwili kiedy sklepienie runęło. Wybiegłam przez nie kaszląc i dusząc się dymem. Wybiegłam przez furtkę dokładnie wtedy kiedy cały budynek się zaczął walić. Miałam nadzieję, że Drew i Caspian zostali pogrzebani pod gruzami. Pędziłam w stronę granic watahy. Byłam powalana pyłem i brudem, ale udało mi się dowlec do jaskini. Tam padłam ze zmęczenia na posłanie i zanim zamknęłam oczy już spałam.