środa, 29 października 2014

Nowa wadera! ~ Mystic

Od Dilaj CD. Veyrona

-Szybko powiadasz… - usiadłam na piasku. – W takim razie mnie dogoń teraz. – Wstałam szybko i wyciągając moją pełną ponad dźwiękową szybkość wbiegłam do lasu zwinnie omijając wszystkie przeszkody i drzewa. Biegł za mną, ale był za wolny. Skorzystałam z okazji i skręciłam w zarośla kilka metrów dalej. Zaczaiłam się na Veyrona. Przybiegł, zaczął węszyć i rozglądać się. Odwrócił pysk w stronę gór, z których przybiegliśmy. Wyskoczyłam prosto na niego przewracając nas oboje na ziemię. Przeturlaliśmy się po zboczu pagórka i zatrzymaliśmy się w wodzie przy wodopoju. Inne wilki patrzyły na nas z zaciekawieniem. No w końcu Beta watahy bawi się z jakąś „przybłędą”. Stanął nade mną, kiedy ja chichotałam w niebo głosy. Zaczął mnie łaskotać po brzuchu. Wreszcie go przewróciłam i tym razem ja natarłam z łaskotkami. Zarażaliśmy się śmiechem. Wreszcie przestaliśmy już byliśmy mokrzy jak szczury. 
-Dzisiaj jest pełnia spotkajmy się na wielkiej skale na plaży o północy. – Zaproponował Veyron otrzepując się z wody i tym samym ochlapując mnie.
-Ok. Idę pobiegać nie łatwo jest wysuszyć tyle furta. – Uśmiechnęłam się i odeszłam na suchy ląd. Otrzepałam się i pobiegłam z prędkością światła w las. Trochę ruchu dobrze mi zrobi. Śpiewałam potem do północy. Stawiłam się w umówionym miejscu. Przybiegłam pierwsza, ale nie musiałam długo czekać na basiora.
-Proponuję ekskluzywne polowanie na nocne potwory w lesie.
-Wchodzę w to.
-Uważaj, żeby coś cię nie zjadło.
-Uważaj żebym cię nie poturbowała.

<Veyron?... Rekordowo długie czyż nie?>

Od Cyndi'ego CD. Grace

- A żebyś wiedziała! - zaśmiałem się.
- Och., rzesz, chodź tu ty... zaraz cię... - wadera chwyciła mnie za łapę i niczym potwór z bagien wciągnęła do wody. Rozległ się olbrzymi plusk a ja na chwilę straciłem widoczność. Wypłynąłem na powierzchnię, razem z Grace.
- Hej! - ochlapałem ją wodą.
- No co? - spojrzała niewinnie w niebo. Jak wilk Bogu, tak Bóg wilkowi...
- Och, ty moja Bogini ty... - zaśmialiśmy się. - Wiesz... ten basen jest zdecydowanie głębszy niż się zdaje. Może popłyniemy i sprawdzimy co tam jest? 
- Czemu nie? Mam Eliksir Dusz, mo... możemy go użyć. - wadera wzięła łyk dziwnego świecącego płynu, który wyjęła ze swojej torby. Później dała mi butelkę i również ja zaczerpnąłem resztkę płynu, a pusta buteleczka upadła na dno. Poczułem nagle, jak moje ciało obłazi jakieś dziwne mrowienie, a ja przyjmuję irregularną, cząsteczkową, niematerialną postać. Chciałem coś powiedzieć, ale nie mogłem. Jestem ciekaw, jak biedna Grace musiała się z tym czuć...

<Grace?>

Od Grace CD. Luke'a

Temu panu proponuję wybrać się do dobrego psychiatry... Nie dość, że zboczeniec, to jeszcze bezczelny idiota...
-Eeeee... Wiesz co? Ja muszę sobie już iść... miłego dnia życzę... - mruknęłam pod nosem i teleportowałam się jak najdalej od tego szaleńca. Uffff... cisza, spokój.... 

<NIE ODPISUJ... -,->

Od Serine'a CD. Ceiviry

Zastanawiałem się przez chwilę, czy nie skłamać, ale odgoniłem tę myśl. Nie chciałem jej oszukiwać i stracić jej zaufanie. Ceivira jest jedynym wilkiem, na którym mi zależy.
- Potrafię leczyć rany poprzez absorpcję cierpienia danego wilka. 
- Czyli? 
- Uleczyłem cię, ale czułem dokładnie to samo, co ty - zrobiłem krótką przerwę.
- Ale? - dopytywała.
- Rany przeszły na mnie choć nie powinny - spojrzałem waderze prosto w oczy. Były piękne, a przez napływające łzy wyglądały jakby były zrobione ze szkła, co nadawało jej charakterystyczny urok.
- Przepraszam - powiedziała załamanym głosem. - To moja wina
- Nie. Nie obwiniaj siebie, tylko mnie.
- Ale to ty leżysz cały obolały po MOICH ranach! - wstała i podeszła do wybitego okna.
Przez kawałki kolorowego szkła jej futro nabrało niebiesko-zielonego koloru. Podłoga również. Zielony cień docierał, aż do mnie. Wysunąłem łapę, bym mógł nacieszyć się widokiem na swojej łapie. Niestety nie wyglądało tak efektownie jak na Cei. 
Oczy same zaczęły mi się zamykać. Wadera obróciła się i zaczęła robić wszystko, bym nie zasnął.
- Nie umrzesz, prawda? - spytała zmartwiona.
Zaśmiałem się mimo braku sił.
- Oczywiście, że nie. To tylko oparzenia, potrzeba dużo więcej by mnie zabić - to były moje ostatnie słowa.
Obudziłem się w tym samym miejscu gdzie zasnąłem. Pierwsze co zrobiłem to sprawdziłem gdzie podziała się wadera. Wstałem. ,Dopiero teraz poczułem zimne okłady na plecach. Wystraszył mnie charakterystyczny dźwięk tłuczenia porcelany. Natychmiast poszedłem w jego kierunku. Drzwi bez klamki były otwarte, a za nimi stała Ceivira koło stłuczonej filiżanki. 
- Nic ci nie jest? - spytałem. Natomiast wadera zignorowała pytanie i zadała własne:
- Obudziłeś się? I jak się czujesz? - Najwyraźniej robiła coś ważnego, ponieważ po pytaniu wróciła do swoich zajęć.
Zanim odpowiedziałem zdążyłem się rozejrzeć. Wszystko wskazywało na to, że znajdowaliśmy się w kuchni. Białe płytki nad blatem, piękny dwuosobowy stół. Sufit był niższy niż w sąsiednim pokoju, ale nadawało pomieszczeniu swój urok.
- Zgaduję, że te okłady to twoja zasługa? - Na moim pysku pojawił się uśmiech.
- Oczywiście, że moja - wadera odwzajemniła gest.

<Cei? >

Od Sage'a "I tak się wszystko zaczęło"

Uciekam, uciekam przed przeszłością. Mam dość, nie czuję już łap ale nadal biegnę nie chcę aby ojciec mnie dorwał. Mam zostać alfą tamtej watahy ale ja nie chcę ! Chcę przeżywać przygody a nie siedzieć i rządzić. Odwracam się. On nadal biegnie a ja sił nie mam. Jeszcze trochę, jeszcze kawałek dam radę - powtarzam sobie w myślach. Pamiętam gdzie są granice naszej watahy, wystarczy jak kawałek dalej pobiegnę a on mnie zostawi. Zbliżał się do mnie, już się nie odwracam ale czuję, że jest blisko. Nagle szelest wilka który mnie gonił ustał. Wiedziałem, że jestem już po tej lepszej stronie. Zatrzymałem się, odwróciłem i zobaczyłem wściekłego ojca. Miałem już go gdzieś, ruszyłem przed siebie, szedłem przez las i usłyszałem szelest przez chwile myślałem, że on jest znowu za mną lecz szybko zwątpiłem. Nagle przede mną stanął wilk.
- Kim jesteś i co tutaj robisz ?! - pyta.
- Uciekam, może być ? - warczę.

<Sandstorm ? >

Od Oroza CD. Ili

- Tak... - uśmiechnąłem się - Jakoś się żyję...
- Ja też...
Rozejrzałem się trochę nerwowo.
- Coś się stało? - zapytała.
- Nie, nie - otrząsnąłem się - Chodźmy stąd...
- Dobrze, ale dlaczego? - dopytywała się .
- Mam trochę złe przeczucia - odwróciłem się.
Ila też spojrzała za siebie.
- Chodźmy... - rzekłem.

<Ila?>

Nowy basior! ~ Luke