sobota, 25 lipca 2015

Od Ruby CD. Shirru

-Nie odstąpie mojej sarny ani na krok! Uśmiechnełam się szyderczo. Nie ustępowałam mojej sarny ani na krok, bo przecież już jest moja. 
- Jak długo będziesz tu czekała? Odpowiedział zdenerwowany  basior.
- Aż nie odejdziesz .Nagle zrobiło mi się bardzo ciepło . Popatrzyłam na słońce i niebo . Był  ponury dzień a na niebo było ciemne i parę białych chmur widniały na niebie.Nie wytrzymałam było tak strasznie ciepło że trudniej się oddychało .Popatrzyłam na basiora , widocznie mu nie było ciepło .
Jak to możliwe ! Ledwo wypowiedziałam parę słów i pobiegłam do najbliszszego wodospadu .Od razu zrobiło się zimno.
- A przypadkiem nie mówiłaś że nie odstąpisz jej na krok? Uśmiechnął się szyderczo i wziął sarnę w pysk i udał się w ucieczkę.
-Bardzo śmieszne. Ruszyłam w pogoń za sarną która była w pysku basiora.Biegłam tak szybko ze potknełam się oprzewalonę drzewo  którego nie zauważyłam. Basior puścił sarne z pyska i biegnął w moją stronę. Zatrzymał się obok mnie i powiedział:
-Dasz radę sama wstać? Uśmiechnął się i po chwili przestał .
- Nie dam rady. Ból był silny. Jak by drewno było ze stali .
-Walłaś o ten patyk? Pfff.... Przecież całkiem duży patyk ale z drewna. Basior opierał się o drewno w które walłam. Poklepał drewno łapą aby się ze mnie naśmiewać aż nagle otworzyły się tajemnicze drzwiczki w krzewie. Pomógł mi wstać i przyglądaliśmy się ciemnej otchłani w dzrzwiczkach .Nagle zaproponowałam:
- Idziemy tam czy nie? Czułam strach i niepokój ale tam mogą być tajemnice o których nie mamy pojęcia.

<Shirru? Mam nadzieje że się podoba>

Od Dezessi CD. Veyrona

Szłam szybkim tempem w stronę lasu. „Mam go daleko gdzieś!- myślałam.-Jak chce mieć dziewczynę niech se ma! Ale co mu do tego czy ja mam partnera czy nie?! Mam go gdzieś! Zawsze wszystko psuł, a ja zawsze musiałam wszystko naprawiać! Niech się wali!”. Chodziłam zdenerwowana to w jedną, to w drugą stronę. Kręciłam się w kółko. Miałam po prostu ADHD. Mój brat zawsze był taki denerwujący, ale teraz to przesadził.
 Zawsze miał plan by mnie ustawić, żeby to on miał korzyści. Pacan! Miałam ochotę go zabić… W sumie czemu mu nie dać nauczki. Hehe!
 Pobiegłam za moim bratem. Zwróciło to uwagę Veyrona i też pobiegł za mną. No proszę proszę będziemy mieć widzów! Uroczo.
-E ty! Sperrk!- krzyknęłam rzucając się na niego.
Gryźliśmy się bez opamiętania. Jak tylko któreś z nas zadrapało drugie mogliśmy się regenerować więc mogłam iść po całości.
Niestety Veyron nas rozdzielił stanowczo. Trzymał jedną łapę na moim ramieniu, a drugą na ramieniu mojego brata.
-Nie dotykaj mnie!- zdenerwował się mój brat.
Sperrk całą agresję (wcześniej kierowaną na mnie) skierował na Veyrona. Teraz to będzie mieć problem.
-Nie słyszałeś głuchoto masz mnie nie dotykać!- wrzasną szykując się do skoku.
Wykorzystałam ich nie uwagę i skoczyłam na brata. Z turlał się z pagórka i wylądował w bajorku.
-Spadaj!- zwróciłam się do Sperrka.-To ze mną masz problem!
Wstał na łapy i widać było, że aż się gotuje ze złości. Odsłonił ostrzegawczo zęby.
-Tak mnie nie przestraszysz! Ty masz problem z samym sobą! Kto zostawił siostrę na pastwę losu? Kto chciał zostawić mnie na łasce ojca? Kto chciał żebym wyszła za Rotta i wykonała czarną robotę? Ty! Tylko ty! Mój własny brat dla którego ze wszystkiego zrezygnowałam!- wypominałam mu wiele błędów.-Kto? Mój własny brat mnie chciał porzucić… Dla władzy?! I nawet teraz robi wszystko dla władzy… Tylko na tym ci zależy co?
-Odwal się!- wrzasnął.
-Nie. Nie będę taka jak ty! Nie zostawię ciebie… nie będę cię prosić o coś czego nie chcesz. Nie będę ci narzucać mojej woli!
Wiedziałam, że Veyron nadal za mną stoi, ale na szczęście nic nie wiedział.
-Może wiesz jak to jest gdy własna rodzina chce cię zabić? Hymmm? Może wiesz jak to jest gdy ty jesteś poniżany, a siostra jest traktowana prawie jak bogini? Nie wiesz, a szkoda…- powiedział  zimno.
-Wiesz jak łatwo jest zrezygnować z takiej władzy dla brata? Nie ty tylko wierz jak łatwo jest się w niej utopić. Wiesz jak łatwo jest wiedzieć, że jedyna osoba na której ci zależy wybiera tron, a nie ciebie?! Wiesz może co to jest siostrzana miłość?! Nie!- zaczęłam płakać.- Ty nie wiesz przez co ja przeszłam by wyrzec się władzy i bronić brata za wszelką cenę! Ty nic nie wiesz! Babcia nie raz z zazdrości próbowała mnie zabić! Nie tylko ona jeszcze ciotka Anne. Znasz ją? Ona jest katem w naszej rodzinnej watasze… Tak to ona kiedyś mi złamała łapę. Byłam jeszcze malutka.
-Nie… Nie… Nie…- przeciągał.- Nigdy nie miałaś jak ja. To mi matka kazała zabić ojca.
-No i widzisz! Matka wolała ciebie! Od zawsze! Od zawsze! Jedyna bliska nam osoba wolała ciebie! A mnie chciał tylko morderca! Takie chcesz życie? Takie?! To proszę rób co chcesz, ale mnie do niczego nie zmuszaj.- Nadal płakałam.
Odwróciłam się tyłem do brata. Spojrzałam na Veyrona. Poczłapałam do swojej jaskini. Veyron był tak zmieszany, że przez chwile nie wiedział co robić, ale potem jak już położyłam się w kącie jaskini by sobie popłakać przyszedł. Co prawda nie wiedział co powiedzieć, ale był.
-Nie musisz tu stać jak chcesz…- powiedziałam przez łzy.
-Ale mogę?- zapytał.
-Możesz…A no i mam jedno pytanie.
-Dawaj.
-Możesz mi opowiedzieć coś o sobie? O i jeszcze drugie czy mogę na ciebie mówić Vey? Jakoś krócej…- zapytałam nieśmiało.
-Miło być jedno…- uśmiechną się.- Ale w porządku.

<Mam pomysła! Może będziemy teraz pisać krótkie opka, bo jakoś takoś będzie łatwiej nie?>