Pokiwałam głową i ruszyliśmy w nieznaną stronę. Było całkiem przyjemnie. Było ciepło, wiatr też był ciepły. Raj po prostu. Nagle poczułam zapach obcego wilka i od razu pojęłam kto to.
-Ethan przestań nas sledzić - przewróciłam oczami. Eth wyszedł z zarośli mierząc Cole'a nienawistnym spojrzeniem. Cole je odwzajemnił. Skoczyłam między basiorów zanim którykolwiek z nich zdążył zaatakować.
-Stop - powiedziałam spokojnie - Nie będziecie się bili. Macie zakaz, koniec kropka.
Ethan unosił łapę, ale ją opuścił. Spojrzałam na niego ostrzegawczo.
-Zostaw nas po prostu dobra? - warknął Cole.
-Bo co mi zrobisz? Daner jest moją siostrą i muszę się nią opiekować.
-Ach tak? Ale nie sądziłem, że opiekowanie się kimś oznacza łażenie nim krok w krok - odparował Cole. Ethan znowu zaczął unosić łapę.
-DOŚĆ! - wrzasnęłam - DOSYĆ! NIE BĘDĘ TOLEROWAŁA BÓJEK!
Wydzierałam się tak jeszcze trochę i w końcu ochrypłam, więc przestałam.
-Ethan musisz się ogarnąć, poznać kogoś fajnego i przestać dyrygować moim życiem - powiedziałam oschle.
-Ale do niego nie masz zarzutów? - prcyhnął Eth.
-Zamknij się z łaski swojej - warknął Cole.
Rzuciłam im spojrzenie spode łba i pociągnęłam Cole'a za łapę.
-Chodźmy stąd. A ty Ethan idź i poznaj jakąś fajną waderę, lepiej - rzuciłam na odchodnym
<Cole? Daner łagodzi obyczaje. xD>