poniedziałek, 1 grudnia 2014

Od Emmy CD. Blue

Dzisiejszy dzień był dziwny. Jakiś taki mętny i rozleniwiony. Żeby zabić nudę postanowiłam trochę popływać w jeziorze. Zanurkowałam pod wodę i podziwiałam jej niesamowite piękno. Tysiące maleńkich rybek pływało obok mnie, a ja czułam jak spokój ogarnia mnie całą. Gdy tak płynęłam, nagle poczułam, że coś wielkiego i ciężkiego spada mi na grzbiet…
                                                                     ~*~
Pierwsze, co zarejestrowałam po przebudzeniu to fakt, że leżę na trawie. Czułam jej miękki dotyk pod łapami. Drugie to świadomość, że nade mną stoi jakiś inny wilk. Powoli otworzyłam oczy. Nade mną rzeczywiście ktoś stał. Była to z pewnością wadera. Nigdy jej nie widziałam, ani jej nie znałam. W dodatku jej sierść była dziwnie urozmaicona pierzem. Popatrzyłam na nią nieprzytomnym wzrokiem. Uśmiechnęła się tylko i zapytała: 
- Pomóc ci wstać?
Kiwnęłam głową. Czułam, że nogi mam jak z waty, więc zajęło to trochę czasu zanim wreszcie wstałam. Kiedy wreszcie złapałam równowagę, spojrzałam na nią pytająco.
- Eeee… No… Ja skoczyłam do wody i przez przypadek na ciebie wpadłam. – wyznała wadera i spuściła wzrok. – Przepraszam.
- W porządku. Nic mi chyba nie jest, nie?
- Nie jestem pewna. Może przejdziesz się kawałek i sprawdzisz czy nic cię nie boli?
- Ok.
Pochodziłam sobie trochę, ale nie czułam bólu.
- Zrobiłam ci okład z lodu. - mówiła. – Nie byłam jednak pewna, czy wszystko już w porządku.
- Aha. – mruknęłam. – A tak w ogóle jak masz na imię?
- Jestem Blue. A ty?
- Emma.
- Miło mi cię poznać. I jeszcze raz przepraszam za to, że na ciebie wpadłam.
- Nic się nie stało. Jesteś nowa w watasze?
- Taak. Nikogo jeszcze tutaj nie znam. – odpowiedziała smętnie wilczyca.
- Teraz znasz mnie. – uśmiechnęłam się. – Nie przejmuj się! Ja też jestem tu od niedawna i też nie znam wszystkich wilków z tej watahy. Ale damy sobie radę, nie?
- Chyba tak… - powiedziała niepewnie Blue.
- No głowa do góry! – powiedziałam tak optymistycznie, że mnie samą to zdziwiło. – Wszystko będzie dobrze. A teraz, co powiesz na mały spacerek po terenach watahy?
- Niech będzie. – uśmiechnęła się i poszłyśmy w głąb lasu.

< Blue? >

Od Diamond

Szłam sobie przez las, nucąc sobie cicho. Spacerowałam powoli, a pogoda wyraźnie chciała mi to umilić. Wiał lekki wiatr, słońce grzało delikatnie i ptaki wyśpiewywały swoje trele. Podeszłam do małego jeziorka, by się napić, gdy nagle coś przykuło moją uwagę: zobaczyłam małą biało-niebieską waderkę, która przyglądała mi się zza drzewa. Powoli się uniosłam i powiedziałam:
- Hej - uśmiechnęłam się radośnie na zachętę - Ja jestem Diamond, a ty?
- Ja?… Eee… tak, jestem Luna… - odparła cicho, trochę zmieszana. Zaczęła się cofać.
- Nie bój się mnie - ruszyłam w jej stronę. - Gdzie są twoi rodzice? - zapytałam ją.


<Luna? :-)>

Od Roscello

Szukałam jaskini. Musiała znajdować się w samym sercu jakiegoś lasu,z rzeką nieopodal. Och, to tylko takie marzenia, za dużo myślę o przeszłości i o moim dawnym życiu. Obiecałam bratu, że moje życie będzie warte poświęcenia naszej rodziny... Tak też zrobię. Szukałam dalej. Oczywiście nie znalazłam koło " mojej wybranki" rzeki, ale jaskinia mi odpowiadała. Umieściłam w niej moje księgi, różne proszki i składniki do lekarstw oraz kamień wydobyty przeze mnie w kopalni znajdującej się koło mojej starej wioski. Byłam zmęczona, więc ułożyłam się wygodnie i zasnęłam. 
Obudziła mnie urzekająca pieśń ptaków. Wstałam ociągliwie. Ruszyłam w stronę wykupu m wodopoju. 

< Ktokolwiek? >