Napiłam się i pobiegłam do lasu na polowanie. Najpierw zebrałam jakieś rzadkie zioła, które znalazłam między korzeniami drzew i ukryłam je w woreczku przy moich łapach. Zakradłam się do stada saren. Skoczyłam na jednego z silniejszych by go zranić i zagryźć. Otrzymałam tylko silnego kopniaka w bok bo nie dokładnie wymierzyłam odległość. Odleciałam na kilka metrów. Leżałam tak dość długo rozmyślając nad swoją głupotą i nieprzygotowaniem, nie wiem co się stało, że nie wzięłam wszystkiego na matematykę, najwyraźniej coś mnie rozpraszało a ja o tym nie wiedziałam. Ktoś się znowu bawi mocami. Wstałam i poszłam w inne miejsce. Jeleń jak miło. Zakradłam się od boku, ale ktoś mi przepłoszył zwierzynę wylatując z krzaków obok.
-No i co robisz?! Przepłoszyłeś mi obiad! - zdenerwowałam się. Był do rosły basior o błyszczącym futrze.
<Basiorze?>