czwartek, 20 listopada 2014

Od Cole'a

Stojąc na brzegu klifu czułem powiew wiatru, który mierzwił moje futro. Odetchnąłem głęboko i uniosłem łeb. Cofnąłem się o kilka kroków, przykucnąłem, wziąłem rozbieg i skoczyłem. Lot był krótki, trwał najdłużej 2 sekundy. Będąc pod powerzchnią wody zanurkowałem głębiej, po czym wynurzyłem głowę. Usiadłem na mokrym kamieniu i wpatrzyłem się w taflę. Gdy jeden z ''kamieni'' przede mną poruszył się szybko machnąłem łapą w jego stronę, przy czym wbiłem w niego swoje pazury. Z czterech maleńkich dziur pociekła krew. Podniosłem łapę i dokładnie obejrzałem rybę z każdej strony, po czym wrzuciłem ją do własnego pyska. Po posiłku wyszedłem z wody i otrzepałem się. Kamienistą ścieżką ruszyłem w stronę mojej jaskini. Mogłem oczywiście użyć mocy teleportacji, ale stwierdziłem, że świeże powietrze dobrze mi zrobi. Stanąłem przed wejściem do niewielkiej, skalistej groty. Czyżbym coś słyszał? Potem pomyślałem, że to pewnie jedna z sąsiadek. Jednak przekraczając próg jaskini usłyszałem ciche gwizdanie i kroki za mną. Odwróciłem się i oto przed moimi oczami stanęła wadera o czarnej sierści. W życiu takiej nie widziałem, aż raziło w oczy. Wadera zatrzymała się obok mnie.
- Co tak patrzysz? - Spytała.
- Po to mam oczy. - Odpowiedziałem przewracając oczami. - Jestem Cole.
Wyciągnąłem łapę.
- Emma.
Chciałem o coś jeszcze zapytać, ale całkowicie zapomniałem, gdyż usłyszeliśmy przeraźliwe jęki dochodzące zza drzew.

<Emmy? :D>

Od Emmy CD. April

Fajnie było tak biec i biec przez leśną ścieżkę, na której leżały miękkie liście. Czułam się wolna i… Nareszcie nie samotna! Czułam, że szczęście wypełnia całe moje ciało. Niestety od tego biegania w końcu rozbolały mnie łapy. Zauważyłam, że co jakiś czas April podlatuje i opada powrotem na ziemię. W tej chwili pozazdrościłam jej skrzydeł, które w taki sposób pomagały jej biegać. Postanowiłam, że i ja wykorzystam jedną ze swych sztuczek. 
Zahamowałam tak gwałtownie, że przejechałam jeszcze kawałek po ziemi zanim się do końca zatrzymałam. Otrzepałam się z pyłu i uformowałam mały stosik chrustu. April, która już zauważyła, że się zatrzymałam, patrzyła ciekawie na co to robię. Usiadłam na stosie liści i przywołałam cała swoją moc. Wiele razy już to ćwiczyłam i wiedziałam, że ta sztuczka wymaga ode mnie maksymalnego skupienia. Siedziałam i już, już czułam jak moja moc mnie słucha i już ma wykonać to co chcę gdy nagle odezwała się April:
- Co robisz?
Nagle wszystko zawirowało, a ja opadłam na liście. Byłam na to przygotowana. 
- Nic takiego. Ale proszę nie odzywaj się przez chwilę.
April pokiwała głową. No dobra. Druga próba. Znowu usiadłam na stosie i skupiłam się na zadaniu jak tylko najlepiej umiałam. I nagle poczułam zimny wiatr jakby podmuch zimy. Udało się.
Moja towarzyszka patrzyła tylko w górę i z niedowierzaniem kręciła głową. Ucieszyło mnie to. Nie było przecież proste przywołać całą wodę z najbliższego jeziora. Teraz wirowała nade mną tworząc wodny lejek. 
- Pokażę ci coś. – odezwałam się i zaczęłam robić z wody różne rzeczy. Woda układała się w kształty jakie tylko chciałam. To było już proste. Od dziecka tak potrafię.
Postanowiłyśmy, że zagramy w zgadywanki. Ja formowałam z wody różne kształty, a April miała zgadnąć co to jest. Grałyśmy tak aż do zachodu słońca.
- Chodźmy już. - powiedziała wadera. - Robi się ciemno, a nie mam zamiaru spędzać nocy na dworze.
- Masz całkowita rację. – powiedziałam i nagle, nie wiadomo czemu, obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
Śmiechawka towarzyszyła nam aż do powrotu do jaskiń. Na szczęście nie mieszkałyśmy daleko siebie.
- Fajny był ten dzień. – powiedziałam próbując tamować śmiech.
- Taaak. – odpowiedziała April i spojrzałyśmy po sobie. Znowu wybuchnęłyśmy śmiechem.
- No to dobranoc. – powiedziałam siląc się na spokój.
- Dobranoc i do zobaczenia jutro! – krzyknęła wadera i pobiegła do swojej jaskini.
Kiedy leżałam próbując zasnąć, rozmyślałam o minionym dniu. Tyle się dzisiaj zdarzyło! Znalazłam wspaniałą watahę, poznałam April, wreszcie nie byłam samotna… I pomyśleć, że jeszcze kilka godzin temu o tym wszystkim marzyłam! Powieki ciążyły mi jakby były zrobione z ołowiu. Nawet nie pamiętam kiedy zapadłam w sen.

< I jak April? Podoba Ci się? Jakiegoś takiego przypływu weny dostałam. xD >

Od April CD. Emmy

-Wow, świetne to było!-powiedziałam wychodząc z krzaków i prostując skrzydła.
-Dzięki-uśmiechnęła się. Jestem Emma, a ty?-zapytała.
-April. Długo jesteś w watasze?
-Nie, niedawno dołączyłam, a ty?
-Ja tak samo. Co powiesz na zapoznanie się z terenami?
-Świetny pomysł!
-No to chodźmy! - zawołałam i obie na wyścigi pobiegłyśmy przed siebie.

<Emma? ^^>

Od Grace CD. Mailka

-Jak chcesz, to możemy. Chociaż muszę cię ostrzec, że jak chcesz gdziekolwiek ze mną iść, to mogą cię spotkać dziwne przygody... - uśmiechnęłam się. 
-Trudno. Chyba nie chcesz tak stać cały dzień? - zapytał lekko unosząc kąciki ust.
-Jeszcze się pytasz... - pokręciłam głową i uniosłam oczy do nieba. Ruszyliśmy przed siebie w ciszy. Znowu ta cisza...
-Ty chyba nie jesteś zbyt rozmowny, co? - popatrzyłam na niego "krytycznym okiem".

<Malik? Moja też XD>