niedziela, 9 listopada 2014
Od Diamond ~ Na konkurs
Zbliżało się Hallowen, więc postanowiłam urządzić wielką imprezę. Może nawet znajdę na niej jakiś przyjaciół... zaczęłam od wybrania miejsca. Znalazłam polanę. Nie była ani za duża, ani za mała. Rozmieściłam gdzie nie gdzie czarne kwiaty i poustawiałam dynie i świece, które wcześniej pozapalałam. Ustawiłam duż pni po czym przykryłam je kolorowymi liśćmi. Powstało coś na kształt sceny. Na koniec znalazłam jakieś jagody, upolowałam kilka tłustych sarenek i nalałam wody do misek. Gdy wszystko było gotowe, ogłosiłam wszystkim, że robię przyjęcie z okazji Hallowen.
***
Następnego dnia, o 21:00 zaczęło się. Były wszystkie wilki. Puściłam super kawałek i rozpoczęły się tańce. Doskonale - pomyślałam. Nagle... muzyka ucichła. Za to usłyszałam coś w rodzsju głośnego mruku. Bardzo głośnego. I nagle pokazał się straszny potwór. Wyglądał jak człowiek, tylko nienaturalnie chudy. Z resztą gdzieniegdzie wystawały mu kości. Nie miał ubrań, oprócz strasznie podartych spodenek. Jego malutkie, czerwone świdrujące oczy patrzyły prosto na mnie. Szedł powoli. Stąpał prawie bezszelestnie bosymi nogami. Pomyślałam - to koniec. Już prawie mnie dotykał, kierował swoje ręce w kierunku mojej szyi... nie wiem jak to zrobiłam. Nagle po prostu rzuciłam sił w kierunku stołu z jedzeniem, chwyciłam miskę z wodą i polałam go. Jakbym wiedziała, że to się stanie. I nagle stwór zaczął się roztapiać. Pod wpływem wody zamieniał się w czarną plamę... i zniknął. Goście zaczęli mi bić brawo. Poczułam się dumna.
Nie wiem, czy po tym przeżyciu zyskam przyjaciół, ale na pewno będę miała co wspominać.
Etykiety:
*Od Diamond - Opowiadania,
Konkursy - Opowiadania
Od Cobalta CD. Diamond
-Pewnie! - powiedziałem - oddycham pod wodą.
-Cóż...ja też - powiedziała.
Uśmiechnąłem się i wskoczyłem do wody. Ledwo się wynurzyłem a dostałem wodą po pysku.
-Zdajesz sobie sprawę że to oznacza wojnę? - zażartowałem.
Diamond w odpowiedzi zachichotała. Rozpoczęliśmy bitwę na wodę. Trwała dobre pół godziny. W końcu przestaliśmy się chlapać i zaczęliśmy normalnie pływać. Zrobiliśmy trzy okrążenia po czym położyliśmy się na dnie na grzbiecie i oglądaliśmy przepływające ryby.
<Diamond? =3 >
Od Matta CD. Nery
Gdy przechadzałem się po terenach watahy i dochodziłem już do jaskini, zobaczyłem pewną waderę. Gdy szedłem patrzyła się na mnie, a gdy spojrzałem na nią zawstydzona odwróciła wzrok.
Podszedłem do niej i się przedstawiłem:
-Witaj, jestem Matt. Pewnie jesteś nowa w watasze? - spytałem.
-Tak, niedawno tu dołączyłam, niestety znam tu tylko Diamond. Jestem Nera - powiedziała wadera.
- Ciekawe imię - zamyśliłem się. - skoro jesteś tu nowa to może oprowadzić cię po watasze...?
<Nera?>
Od Diamond CD. Cobalta
- Piękne - przyznałam. - Podoba mi się, ale to chyba normalne skoro jestem Wodnym Wilkiem. Water Wolf dokładniej - mrugnęłam do niego.
- Mhm, to podobnie do mnie, ale ja jestem Wilkiem Niebieskiej Othłani - wyjaśnił.
- A lubisz pływać? Bo ja uwielbiam! - po czym wskoczyłam do wody.
Zanurkowałam głęboko. Oddychałam w wodzie, dzięki czemu mogłam się długo nie wynużać. Ale by nie martwić Cobalta, że się utopiłam wynurzyłam się.
- No i? Popływasz? - pociągnełam go lekko w stronę wody. - Choć!
<Cobalt? :3 Popływaj...>
Od Cobalta CD. Diamond
-Jestem Cobalt - odparłem.
-A ja Diamond - powiedziała wadera.
-Jesteś tu nowa? - zapytałem.
-Tak...nie dawno dołączyłam - powiedziała.
-Może ci co nieco pokazać? - zaproponowałem.
-Okay - odparła z uśmiechem.
Ruszyliśmy. Postanowiłem że zacznę od jeziora.
-Tereny tej watahy nie są skomplikowane. Są to zwykłe jeziora, lasy, góry i polany. - powiedziałem
Diamond pokiwała głową. Po jakimś czasie doszliśmy.
-To jezioro znajduje się w samym środku terenów watahy. Jest największe ze wszystkich. - powiedziałem.
<Diamond?>
Od Diamond - Eliksir Zauroczenia
Ostatnio czułam się jakoś tak dziwnie. Niepewnie. Próbowałam żartować, często śmiać się, ale to nie pomagało. W końcu zrozumiałam w czym problem - byłam samotna. Nie miałam rodziny, przyjaciół, więc postanowiłam je zdobyć. Przyjaciele - łatwa sprawa, wystarczy podejść, zagadać, zażartować i już, masz przyjaciela. Ale rodzina? To by było wyzwanie... chciałam je przyjąć. Postanowiłam, że zacznę od partnera. Ale który mnie polubi?… Lepiej nie ryzykować. Poszłam do Samanthy. Gdy tylko weszłam, powiedziała:
- Co cię tu sprowadza?
- Pewna sprawa - westchnęłam, po czym głośno oznajmiłam: - Potrzebuję Eliksiru Zauroczenia.
<Samantha? Dasz? *-*>
Od Nery
Gdy chodziłam po lesie z Diamond zobaczyłyśmy piękny krzew z dziwnymi owocami owoce te były w kształcie serduszek z małymi diamentami w środku. Zaciekawione owocem zerwałyśmy po kilka do naszych torb i wróciłyśmy do nasze Watahy a w Watasze pokazałyśmy te owoce Samantha i Susan one obiecały nam że sprawdza co i jak i dadzą znać.Tym czasem ja i Diamond rozglądałyśmy się za partnerami na całe wilcze życie gdy zobaczyłam Matta od razu się zakochałam Diamond ma pewnego na oku lecz nie jestem pewna . I tak ubiegł na dzień.
<Matt?>
Od Diamond
Od kiedy dołączyłam do Watahy Mrocznej Krwi, wszystko się zmieniło. W mojej dawnej watasze było inaczej. Tam znałam wszystkie wilki, wszystkie miejsca... Tu nie znam niczego. Z rozmyśleń wyrwało mnie zderzenie z kimś.
- Ej! - powiedziałam i podniosłam się z ziemi.
- Przepraszam, rozmyśliłem się... - przyjrzałam mu się.
Miał piękne, błyszczące futro. I takie czarne oczy...
- Spoko, ja tak samo - wyjaśniłam i zaczęłam chichotać.
- OK... - popatrzył na mnie trochę dziwnie.Teraz już śmiałem się do rozpuku.
- Ech, dlaczego nikt nie rozróżnia poczucia humoru a szaleństwa... - westchnęłam.
- A właśnie, ja gadam i nie wiem z kim gadam! - znów zachichotałam. - Jak masz na imię?
<Basiorze? :3 Spokojnie, jestem normalna XD>
Od Melody CD. Oasisa
- Możemy kupić Eliksir Starości, by stały się już dorosłe. - odparł. - Co o tym myślisz?
-No nie wiem - zamyśliłam się - nie chce się tak szybko ich "pozbywać". Chce jeszcze z nimi opiekować kiedy są takie małe. Potem urosną i rzadko będziemy je widzieć. - powiedziałam smutno.
-Dobrze - powiedział patrząc czule na maleństwa.
-Może jutro pójdziemy wszyscy na spacer rodzinny? - spytałam...
<Oasis? :3>
Od Oasisa CD. Melody
- To bardzo dobry pomysł. - odparłem z uśmiechem. Melody utuliła swoje maleństwa i zaczęła śpiewać im kołysankę:
W muszelkach Twoich dłoni
Ocean śpi spieniony
Więc przystaw je do ucha
I słuchaj, słuchaj
A gdy otworzysz dłonie
Na każdej białej stronie
Zobaczysz mapę życia
Więc czytaj, czytaj
A dłonie tak bezbronne
Unosi życia prąd
Jak białe brzuchy ryb
Gdy gna je wodna toń
Ławice białych śladów
Ktoś był i walczył z nurtem
A teraz gna w niepamięć
Wciągany w wiry kutrem
Więc mocno ściskaj pięści
Jak gdybyś chciał na krótko
Zatrzymać małe serce
Co jest jak chwiejna łódka.
Ocean śpi spieniony
Więc przystaw je do ucha
I słuchaj, słuchaj
A gdy otworzysz dłonie
Na każdej białej stronie
Zobaczysz mapę życia
Więc czytaj, czytaj
A dłonie tak bezbronne
Unosi życia prąd
Jak białe brzuchy ryb
Gdy gna je wodna toń
Ławice białych śladów
Ktoś był i walczył z nurtem
A teraz gna w niepamięć
Wciągany w wiry kutrem
Więc mocno ściskaj pięści
Jak gdybyś chciał na krótko
Zatrzymać małe serce
Co jest jak chwiejna łódka.
Gdy dzieci usnęły usiadłem obok niej. Ona również się uśmiechnęła.
- I jak? - zapytałem.
- Dobrze. - odparła Mell. - Tylko... będą one dla mnie wielkim ciężarem. Gdyby dało się skrócić czas i nauczyć ich wszystkiego od razu.
- Możemy kupić Eliksir Starości, by stały się już dorosłe. - odparłem. - Co o tym myślisz?
<Melody? ;*>
Od Cole'a CD. Dilaj
- Czy coś się stało? - zapytała mnie Dilaj, wpatrując się we mnie swoimi wielkimi, czarnymi oczami (to był komplement xD).
- Co? - zdziwiłem się. - A... nie, nic. Tak tylko.
- Jak sobie chcesz... - wzruszyła ramionami. Nagle w krzakach coś zaszeleściło, a ona wrzasnęła i odskoczyła do tyłu. - A! Co tam jest?!
Po chwili z krzaków wyskoczyły dwa małe zające. Parsknąłem gromkim śmiechem. Szturchnęła mnie.
- No co? - powiedziałem, ocierając załzawione oczy.
- No co? Nie widziałeś? Uciekały przed czymś! - nachmurzyła się.
- Może przed Navarogiem? - udałem głos jakiegoś szalonego popaprańca i zacząłem tarzać się po ziemi ze śmiechu.
- Nawarokiem? - zaciekawiła się Dilaj i usiadła obok mnie. Przestałem tarzać się po ziemi i również usiadłem.
- Nie Nawarokiem, tylko Navarogiem. Nie słyszałaś nigdy tej legendy? - zdziwiłem się i spoważniałem. Wadera pokręciła głową przecząco. - Opowiedzieć?
- No, słucham.
- Legenda głosi, że Navarog to wilczy książę. Zamieszkuje swoje tereny i nigdy ich nie opuszcza. Jest niczym mroczny cień. Sprawiedliwy, tajemniczy... nikt nie zna jego przeszłości. Co pełnię siada na wielkim głazie i wyje zrozpaczony do księżyca. Nikt nie wie kiedy, nikt nie wie, gdzie, dlaczego... wilczy książę to jedna, wielka chodząca tajemnica. Jest nie do pokonania. Najsilniejszy, najsprytniejszy... - zamyśliłem się na chwilę, po czym ciągnąłem dalej: - Nikt nie wrócił z jego terenów żywy. Niektórzy śmiałkowie nawet próbowali go zabić. Podobno jedynym sposobem na ucieczkę przed Navarogiem jest powolne i bezszelestne wycofanie się z jego ojczystych terenów...
Zapadła cisza.
<Dilaj? Sorki, że musiałaś tak czekać :/>
- Legenda głosi, że Navarog to wilczy książę. Zamieszkuje swoje tereny i nigdy ich nie opuszcza. Jest niczym mroczny cień. Sprawiedliwy, tajemniczy... nikt nie zna jego przeszłości. Co pełnię siada na wielkim głazie i wyje zrozpaczony do księżyca. Nikt nie wie kiedy, nikt nie wie, gdzie, dlaczego... wilczy książę to jedna, wielka chodząca tajemnica. Jest nie do pokonania. Najsilniejszy, najsprytniejszy... - zamyśliłem się na chwilę, po czym ciągnąłem dalej: - Nikt nie wrócił z jego terenów żywy. Niektórzy śmiałkowie nawet próbowali go zabić. Podobno jedynym sposobem na ucieczkę przed Navarogiem jest powolne i bezszelestne wycofanie się z jego ojczystych terenów...
<Dilaj? Sorki, że musiałaś tak czekać :/>
Od Melody CD. Oasisa
Gdy Samantha wyszła z jaskini aby powiedzieć o nowinie Oasisowi spojrzałam na szczeniaki leżące koło mnie. Dalej nie mogłam sobie przyswoić, że zostałam matką. Byłam bardzo szczęśliwa.
Po chwili Oasis wszedł razem z Samanthą. Podszedł do mnie i pocałował mnie w czoło i usiadł patrząc z niedowierzaniem na szczenięta...
-Melody musi dużo odpoczywać, za kilka dni powinna już być w pełni sił - powiedziała spokojnie.
- Chodźmy do domu - powiedziałam do Oasis'a.
Wzięliśmy maleństwa i ostrożnie poszliśmy z nimi do naszej jaskni.
Na miejscu położyłam je na wcześniej przygotowanej, uplecionej z różnych rzeczy kocu.
Położyłam się koło nich aby je nakarmić.
Spojrzałam na Oasis'a z uśmiechem.
-Trzeba teraz wymyślić dla nich imiona - powiedziałam wskazując na szczeniaki. Jeden basior i dwie wadery...
-Może Kakashi dla niego - wskazał na basiora - a Miva dla niej - pokazał drugą waderkę.
-Hmm... Ładne imiona... A dla pierwszej wadery... może Arisa...? - powiedziałam do Oasis'a.
<Oasis ^°^>
Od Moon CD. Aventy'ego
-Spójrz na światło - powiedziałam.
-Słońce jak słońce - mruknął - mogę już się położyć?
-Nie! - warknęłam.
Spojrzał na mnie nie przytomnym wzrokiem, jakby mówił "Daj mi spać kobieto".
-Coś jeszcze? - zapytał.
-Tak, a teraz spójrz na sufit jaskini, jest tam dziura przez którą widać ciemne niebo, gwiazdy i księżyc. Raczej nie może być księżyc i słońce jednocześnie. - powiedziałam.
Do niego chyba nic nie dotarło. Tylko pokiwał głową i dalej się patrzył. Strzeliłam mu z liścia.
-Obudź się wreszcie! - warknęłam.
<Aventy? xD >
Subskrybuj:
Posty (Atom)