sobota, 2 maja 2015

Od Deatha CD. Telary

- Nawiedzone? Brzmi ciekawie. A... nie boisz się przypadkiem? - szturchnąłem waderę.
- Ani trochę. - uniosła się dumnie.

Gdy znaleźliśmy się przed zamkiem napotkaliśmy na pewną przeszkodę.
- Szyfr? - zamrugałem oczami.
- Szyfr. - potwierdziła Telara.
- Co robimy? - chrząknąłem.
- Omijamy to miejsce szerokim łukiem, bo najwidoczniej ktoś bardzo nie chce tu naszego towarzystwa. - stwierdziła wadera.
- Albo idziemy poszukać kodu, wbijamy do środka, no i sprawdzamy, kto nie chce tam naszej obecności. Za którą jesteś opcją? - uśmiechnąłem się chytrze.

<Telara? Pomysły na opowiadania, tj. wena poziom - 111 :c >

Od Day'a CD. Katherrine

- Chcesz się założyć? - uśmiechnąłem się podstępnie.
- A proszę cię bardzo! - wadera wystawiła język, odwróciła się i zaczęła biec wzdłuż brzegu.
- Hej, to nie sprawiedliwe! - zaśmiałem się i przyspieszyłem. Nagle ujrzałem, jak wadera potyka się i upada na ziemię.
Zatrzymałem się gwałtownie, aby na nią nie wpaść. Było blisko. Podszedłem natychmiast do Katherrine.
- Auć... - jęknęła siadając i potrząsając głową.
- Czy wszystko dobrze? - zapytałem z niepokojem.
- Tak. - zmrużyła oczy. - Masz mnie za jakiegoś mięczaka?
- Nie... ależ skądże znowu! Nawet bym nie śmiał. Tylko... jak przynajmniej wydawało się to z mojej perspektywy, ten upadek był bardzo mocny i...
- Nie gadaj, tylko pomóż mi wstać! - pacnęła mnie w głowę.
- Dobra, już dobra. - wyciągnąłem do niej rękę. Wstała; ale tylko na chwilę. Zaraz znów upadła i pokręciła głową.
- Chyba jednak coś mi jest... - mruknęła.
- Może pójdziemy do szamanki? - zapytałem zanim zdałem sobie sprawę z tego, jak głupio to brzmi.
- Ta. Najlepiej pofruńmy. - Katherrine przewróciła oczami, dając mi do zrozumienia, że jestem kretynem.
- Dobra, dobra. Mogę cię zanieść. - westchnąłem.

<Kathy? Cierpię na bardzo poważną przypadłość brako - wenową :/>