wtorek, 20 stycznia 2015

Od Aventy'ego CD. Goyavigi

- Przepraszam... - uniosłem łapę w uspakajającym geście. - Nie chciałem cię obrazić, ani do ciebie zalatywać. Chciałem tylko sprawdzić, czy wszystko w porządku, bo leżysz tu już od dziesięciu godzin, więc... zaniepokoiłem się troszeczkę.
- Yy... co? Alfa? Ee... nie zauważyłam cię. - wadera zaczęła drapać się po skroni. - Ee...
Wzruszyłem ramionami, ale roześmiałem mnie w duchu. Bawiło mnie podejście niektórych wilków do tego całego głupiego stanowiska „alfy”. Taak...
- Nie przejmuj się... - uśmiechnąłem się pod nosem. - Sam nie jestem w dobrym nastroju. A... jeśli wolno spytać, to czy mógłbym wiedzieć, dokąd zamierzasz iść?
Wyszczerzyłem zęby. Byłem ciekawy, czy coś planowała, czy po prostu chciała wymigać się od gadania z innym wilkiem...

<Goya? :3>

Od Matta CD. Hamony

 Prychnąłem kpiąco po czym uśmiechnąłem się ironicznie.
-Ok, źle zrobiłem... 
-Nie jest ok! - przerwała mi z gniewem, a raczej furią w głosie.
 Wziąłem głęboki wdech i zamykając oczy, odwróciłem się w drugą stronę, siadając na ziemi wpatrywałem się w niebo.
-Przydaje... źle zrobiłem, - spuściłem lekko głowę - ale naprawdę, żałuję, że to zrobiłem. Nie powinienem bez twojej... Zgody. - było mi naprawdę źle z tym.
 Zacząłem iść przed siebie, zostawiając Hamonę w tym i po dłuższej wędrówce, usiadłem pod drzewem, obserwując wszystko dookoła smutnymi oczami. Po kilku minutach usłyszałem zbliżające się kroki...

 <Hamona? :)>

Od Mivy CD. Birka

- Wchodzimy, nie? - uśmiechnęłam się przekonująco i poruszyłam żartobliwie brwiami.
- Dobra, ale ty pierwsza. - roześmiał się Birk. Stanęłam przed portalem i "zanurzyłam " w nim łapę. Tafla złocistej mazi poruszyła się, niczym tafla wody, jednak ja nic nie poczułam. Przekroczyłam ją całą i nagle... zaczęłam spadać w dół! Świat zawirował i przybrał rodzaj jakiegoś tajemniczego portalu. Zaczęło mi się kręcić w głowie. Zacisnęłam powieki w lęku przed upadkiem, gdy nagle... wylądowałam na miękkiej, fioletowej, pozłacanej pufie, zupełnie jak na dworze królewskim. Obok mnie wylądował Birk. Zaczęłam się rozglądać. Znajdowaliśmy się w wielkiej komnacie, całej pokrytej złotem. Była wsparta błyszczącymi filarami, a na ścianach wisiały piękne portrety. Po środku stał szykownie zastawiony stół. Były na nim najprzeróżniejsze rzeczy; wędzone ryby, pieczony kurczak, wytrawne soki, rumiane jabłuszka, winogrona i inne przepyszne owoce. Spojrzałam na zastawę rozmarzona.
- Witajcie przybysze! - odezwał się nagle znikąd jakiś spokojny głęboki głos. - Jesteście wybrańcami! Naszymi królami, na których czekaliśmy od wieków!

<Birk? VVenos Bracos >.>>

Od Moon CD. Hamony

Kiedy uciekłyśmy Ventusom zdałam sobie sprawę, że nie ma z nami Hamony.
-Emma, gdzie Hamona? - spytałam.
-Tam! Chyba chce walczyć z Ventusami! - odpowiedziała Emma.
Spojrzałam we wskazanym kierunku. Faktycznie - Hamona zamieniła się w dym i zaatakowała pierwszego Ventusa.
-Hamona, nie! - krzyknęłam. Chciałam jej pomóc, ale Emma mnie przytrzymała.
W tym czasie pierwszy z tych całych Ventusów oszołomił waderę. Zmieniła się z powrotem w wilka i spadła na ziemię. Istoty odleciały. Podbiegłam do leżącej. 
-Hamona? Hamona? - spytałam. 
Wadera chyba mnie nie słyszała.
-Ona jest nieprzytomna. - stwierdziła Emma.
-Idź po pomoc! - zawołałam.
Emma oddaliła się. Próbowałam ocucić waderę, ale moje wysiłki spełzły na niczym. Po chwili zobaczyłam moją towarzyszkę wracającą z jakimś basiorem. Podeszli a on wziął Hamonę na plecy i powiedział:
-...

<Basiorze? Ewentualnie Emma lub Hamona>

Od Ryana CD. Arisy

Pędziłem jak postrzelony powtarzając cały czas w myślach „Żeby tylko się nie spóźnić”, „Żeby tylko się nie spóźnić”! Wiedziałem, że moje spóźnienie się jest bardzo prawdopodobne, gdyż miałem to w genach... ech, cóż poradzić? Przyspieszyłem jeszcze bardziej. Nagle poślizgnąłem się na błocie, które zostało jeszcze z wczorajszego deszczu ochlapując jakiegoś wilka. Zatrzymałem się.
- Bardzo przepra... - chciałem dokończyć, ale wtedy wilk odwrócił się. Zobaczyłem, że nie ma co przepraszać. Był to wielki (znacznie większy ode mnie), masywny basior. Jego czerwone, jak rozżarzone jak tańczące płomyki wściekłością oczy wpatrywały się we mnie nienawistnie. Wilk powarkiwał głucho. Przełknąłem ślinę i zachichotałem nerwowo.
- Ty... - zaczął, chcąc zamachnąć się na mnie swoją łapą z ostrymi jak brzytwa pazurami, jednak ja... w nogi! Rzuciłem się w bok unikając potężnego ciosu wymierzonego w głowę. Puściłem się pędem przed siebie. Rozwścieczony basior rzucił się za mną w pogoń. Na szczęście byłem chudszy, mniejszy, smuklejszy i szybszy, więc łatwiej mi było pomykać między drzewami, niż wielkiemu zwalistemu basiorowi. Przeskakiwałem szybko przez konary drzew i gęstą trawę, aby jak najbardziej utrudnić basiorowi pochwycenie mnie. Na moim czole zaiskrzyła się kropelka potu. Niedługo dobiegnę do plaży, a tam już na pewno czeka Arisa! Postanowiłem kupić sobie trochę czasu. Odbiłem się od ziemi, a spod moich łap wyleciał piach, który trafił wilka w oczy. On natychmiast zamknął je i potknął się o porośnięty kamień. Dałem mu nogi. Usłyszałem jeszcze tylko z tyłu straszne wycie. Dobiegłem do plaży i minąłem waderę siedzącą i przypatrującą mi się z zaciekawieniem. Zarumieniłem się lekko, po czym zawołałem:
- Arisa! Biegnij ze mną! Potem ci wszystko wyjaśnię!

<Arisa? :D>

Nowy basior! ~ Harris

Od Ili CD. Cosmo

- No, to słucham. - powiedział niezadowolony basior. Wypuściłam powietrze z głośnym świstem.
- Można powiedzieć, że ten koleś wdarł się do watahy wykorzystując ciało Blooda, aby wykorzystać twoje niezwykłe moce. Teraz ro-zu-miesz? - uniosłam brew.
- Taak... i co ja mogę w tej sprawie zrobić? - chrząknął Cosmo. Ponowiłam swój odruch.
- Musimy powiadomić alfę i gdzieś cię schować, ta da! - mruknęłam. Nie byłam w najlepszym nastroju na sprzeczki z małymi dziećmi.
- A nie lepiej go samemu pokonać? Tak nie narażając innych na niebezpieczeństwo? - bąknął. No teraz to pocisnął.
- Wiesz... nie uważasz, że jesteś trochę zbyt mały na walkę z basiorem, który był tak potężny, że wdarł się do naszej watahy za pomocą ciała innego wilka?! - wypaliłam.
- Przecież nie może mi nic zrobić, bo mam swoją moc i mogę go odepchnąć, kiedy tylko chcę! - prychnął.
- Tak dla jasności: Twoja moc też ma słabości! - powiedziałam niezadowolona.
- Taaaak? A niby jakie? - basior zaczął się ze mną sprzeczać.
- Na przykład, gdy używasz tej mocy, to po jej wykorzystaniu musisz odczekać pięć minut, aby użyć jej znowu! - powiedziałam wyniośle, ale już wiedziałam, że przegrałam tę walkę...

<Cosmo?>