Byłem cały zamoczony. Mokra grzywka zasłaniała mi chwilowo oczy. Po czym zanurzyłem się wciągając waderę ze sobą. Na dnie były muszle. Raki. Węgorze. I różne rodzaje ryb. Z dna zabrałem niebieską muszelkę w czerwone paski. Po czym wynurzyłem się. I już wychodziłem. Nagle słyszałem za sobą...
-Już wychodzisz? - spytała z przekrzywioną mordką.
-Dla mnie wystarczy - uśmiechnąłem się do niej. Wadera jeszcze zanurkowała a ja schowałem muszelke. Za chwile wadera rowniez wyszła. Ja otrzepałem się z wody. Jak zwykle moje futro napuszyło się, jak wystraszonej wiewiórce.
-Fajną masz córkę - palnąłem coś, zagłuszając cisze i w tym samym czasie układałem futro i starałem się by wyleciała mi woda z uszów.
<Meastitia?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz