poniedziałek, 10 listopada 2014

Nowa waderka! ~ Futtys

Od Raida

Już kilka miesięcy obserwuję wszystkich w watasze. Odkąd Gracie mnie obudziła, dużo się dzieje. Znaczy się - pewnie wcześniej też dużo się działo, ale po tak długim "śnie"... Za dużo rzeczy naraz. Dowiedziałem się np, że moja mała, jeszcze wczoraj 2-letnia Grace ma chłopaka... Przyznam, że z początku nie byłem do niego przekonany. Ale kiedy zobaczyłem, jak oni na siebie patrzą... Ech, nie zostało mi nic innego, jak go polubić... poczułem uderzenie i aż usiadłem na trawie. Przed sobą zobaczyłem również siedzącą waderę...
-Przepraszam... - powiedzieliśmy równocześnie.

<Wadero? :3>

Od April

Szłam brzegiem morza, pozwalając wodzie delikatnie łaskotać mnie w łapy. Zaśmiałam się cicho,kiedy popatrzyłam na zachodzące słońce. Było takie... normalne. Pewnie nawet nie wiedziało, że je obserwuję... Nagle usłyszałam za sobą głos basiora...
-Co tu robi taka wadera całkiem sama? - odwróciłam się i zobaczyłam...

<Basiorze? :3>

Od Diamond CD. Cobalta

- O kurczę... - przyjrzałam mu się - trzeba z tym szybko coś zrobić!
- Spokojnie, tylko się uderzyłem... - nie wyglądał na takiego.
- Może znajdziemy jakąś lekarkę? - wymyśliłam. - Choć w sumie... nie, nie wiem... raczej nie...

<Cobalt? Biedaku, co z tobą zrobić nie mam pomysłu...=(>

Od Ceiviry CD. Serine'a

Rozwarłam powieki. Nie miałam pojęcia, gdzie jestem. Leżałam na czymś miękkim. W pomieszczeniu było chłodno. W oddali dało się słyszeć szum drzew. Wstałam i zaczęłam się rozglądać. Ściany były pokryte mchem. Kiedy się odwróciłam, ujrzałam kraty, Przyjrzałam im się bliżej. Żadnej kłódki ani dziurki od klucza.
- No, pięknie. Znowu jestem w pułapce - pomyślałam.
Spojrzałam na to, co jest za kratami. Wszędzie kamienne ściany, jak w jaskini... Puściłam w dal smugę dźwięku. Ta zaczęła brnąć przed siebie. Czekałam, ale nie powróciła. To dobry znak.
- Czyli jednak jest stąd jakieś wyjście - powiedziałam sama od siebie.
Musiałam się stamtąd wydostać, ale jak, nie wiedziałam. Położyłam się na słomie, bo nią właśnie wyściełana była podłoga. Potrzebowałam zebrać myśli. Najgorsze, co mogłam teraz zrobić, to zacząć panikować. Przede wszystkim musiałam poinformować kogoś o swoim położeniu. Ale jak? Przez chwilę intensywnie myślałam.
- No tak! - doznałam olśnienia.
Wilki Dźwięku potrafią porozumiewać się telepatycznie. Zamknęłam oczy, w głowie przywołałam obraz White'a i zaczęłam przesyłać mu stosowne fale: "Potrzebuję pomocy. Jestem uwięziona." Na początek to powinno wystarczyć. Pozostało mi tylko czekać na odpowiedź. Mijały minuty, a ja nadal nie miałam żadnego odezwu ze strony White'a. Nie mogłam się załamać, musiałam działać. Moją ostatnią nadzieją był Serine. Tylko jak ja mam go poinformować? Byłam kompletnie bezsilna. Tu telepatia nie zadziała... Uruchomiłam wszystkie szare komórki. Wtem do mojej głowy napłynął pewien obraz. Mam opowiadała kiedyś, jak zgubiła się w lesie. Było ciemno. Użyła wtedy tak zwanego, muzycznego przewodnika. Jako szczeniak uczyłam się tej techniki, ale niezbyt dobrze mi to wychodziło. Musiałam jednak spróbować. To była moja ostatnia deska ratunku. Przywołałam w głowie miejsce nad wodospadem. Odtworzyłam każdy szczegół, jaki udało mi się zapamiętać dla leszego i pewniejszego efektu. Dodałam tam swoją postać. Miała to być mała mgiełka w kształcie mojego ciała, zrobiona z dźwięków. Uwidoczniłam ją przed małym jeziorkiem. Żywiłam głęboką nadzieję, że ten plan wypali. Jeśli  Serine ją zauważy, to jestem uratowana. Wtem usłyszałam jakiś hałas. Nadstawiłam uszu. Ktoś szedł w moją stronę. Strumień dźwięku trzymałam w pogotowiu. Cień postaci padł na kamienną ścianę. To wilk! Sądziłam, że to Serine, ale się myliłam. Stanął przede mną White!
- Cei, wreszcie... - rzekł miękkim głosem.
Spojrzał na mnie w taki sposób, jakby nie robił tego od wieków. Nie wiadomo dlaczego, prawie ugięłam się pod ciężarem tego spojrzenia. Łapy totalnie mi zmiękły.
- Jak mnie znalazłeś? - zapytałam zaskoczona.
- Sam nie wiem. Chyba udało ci się stworzyć jakąś więź. Zacząłem lecieć. Moje skrzydła same mnie prowadziły. Nie wiem, jak to się stało - odpowiedział.
Przez chwilę nic nie mówiłam. Basior podszedł do krat i po prostu je rozciął. Patrzyłam z niedowierzaniem. Niesamowite.
- Dziękuję - rzekłam.
Gdy tylko wyszłam, White przytulił mnie. Nie chciałam go odrzucać.
- Przepraszam - wyznał.
Odsunął się ode mnie. Byłam zdziwiona jego wyznaniem Patrzył na mnie błagalnym wzrokiem. Trzymałam go w niepewności
- Zachowałem się okropnie. Nie powinienem był... Wiem, że po tym wszystkim pewnie nie chcesz mnie widzieć... - kontynuował.
- White... - zaczęłam.
- Kiedy wyszłaś z Serinem, myślałem, że straciłem cię na zawsze. Nawet nie wiesz, jak się cieszyłem, gdy w głowie usłyszałem twój głos. Wybacz mi, proszę - zakończył. 
Milczałam. Nie wiedziałam kompletnie, co mam zrobić. Strach uleciał gdzieś daleko.
- Wybaczam... - zzrzuciłam z siebie wreszcie ten ciężar.
- Dziękuję - wyszeptał i lekko się uśmiechnął.
Zrobiłam to samo. Cieszyłam się, w końcu odzyskałam przyjaciela. Wtem usłyszałam jakieś kroki. Bałam się, że tym razem może to być ktoś obcy.
- Stań za mną - powiedział White.
Zrobiłam to i z lekkim przerażeniem czekałam, aż ujrzę sylwetkę nieznajomego. Jak wielkie było moje zdziwienie, gdy zza zakrętu wyszedł Serine! Już był bliski uśmiechu i podbiegnięcia do mnie, ale gdy jego wzrok wylądował na Whicie, zmienił wyraz twarzy. Podeszłam trochę bliżej, by móc ujrzeć reakcję białego basiora. Ten również nie wyglądał na zadowolonego. Starał się za wszelką cenę ukryć wszystkie emocje, ale tym raze kompletnie mu to nie wyszło. Gdyby nie moja obecność, rzuciliby się na siebie. Byłam więcej niż pewna, że White nienawidził Serine'a. Już nieraz to pokazał. Miałam tego dosyć. Nie chciałam być świadkiem kolejnej kłótni, to ponad moje siły. Spuściłam łeb w geście rezygnacji i nie patrząc na żadnego z nich, zaczęłam kroczyć w stronę wyjścia. Gdy byłam już prawie za zakrętem, do moich uszu dotarł głos Serine'a:
-...

<Serine? Co powiesz na to? ;)>

Od Cobalta CD. Diamond

Diamond wystrzeliła jak torpeda. Mimo że pomagałem sobie skrzydłami ledwo mogłem ją dogonić. W końcu się rozdzieliliśmy.  Dojrzałem wyjątkowo dużego okonia. Ruszyłem w pogoń. Był szybki, ale ja z czasem zmniejszałem odległość.  W końcu byłem tak blisko że otworzyłem szeroko pysk i poczułem jego ogon. Lecz on nagle skręcił i się wymknął, a ja uderzyłem w skałę. Wyczołgałem się na brzeg. Diamond już tam stała z rybą w pysku. Odłożyła rybę i do mnie podbiegła.
-Nic ci nie jest? - zapytała.
-Oprócz bolącej czaszki to nie - zażartowałem.

<Diamond?>

Od Diamond CD. Cobalta

Patrzyliśmy na piękne ryby, które przepływały dosłownie na wyciągnięcie łapy. Ich łuski mieniły się kolorami. Nagle podpłynęłam do jednej. Ona zaczęła uciekać, a ja ją gonić. Śmiałam się przy tym. W końcu Cobalt się do mnie przyłączył.
- Kto pierwszy złapie rybę, wygrywa! - zawołałam.
- Ok! - po czym przyśpieszyłam.


<Cobalt? <3>