poniedziałek, 28 września 2015

Od Dezessi CD. Louis'a

-Kaze?- zapytałam nieśmiało.
-Tak?- spojrzał na mnie tyminiebieskimi oczyma.
Przez chwilę napawałam się jego blaskiem.
-No... Nie wime. Co lubisz robić?- zmieniłam zdanie.
Uśmiechnął się zadzornie i tym spowodował, że chciałąm zgłębić  jego duszę.
-A czemu się pytasz?- zapytał.
-A czemu nie?- odparłąm.
-Długo by wymieniać...
Zaśmiałam się i on też. Czułąm się teraz- przy nim jakoś bardzo.. miło. Nie! Nie, miło. Jakieś ciepło na sercu i zatrzymany czas, ale mimo to za szybko biegnący.
-Spróbuj.- pochyliłąm głowę spuszczając wzrok.
-Hmm... Nie wiem. Poznasz mnie. Kiedy będziesz mnie znać to..- zawiesił się by wzruszyć ramionami.
-Ale...
-Ale? Bez, ale.- usiadł.
Znów nasunełymii się przykre myśli. Kiedy stałam przed ojcemi kiedy zapchnełąm go do odchłami, kiedy powiedziano mi, że nie mam wyboru, że moje życie ma tor tylko na jedną stronę i nie mogę wrócić,  mogę conajmniej zostać w miejscu. Uśmiech znikł. Oczy się zaszkliły, ale odwruciłam głowę by Kaze tego nie widział. Miałam złamane serce przez trzech mężczyzn... Tak... I nie naprawię się od tak.
-Co jest Deze?- zapytał Kaze.
-Nic... mam alergiię.- skłamałam.
Spjrzał na mnie i chyba się domyślił, że to nie prawda, ale nie zapytał tylko przytulł.
Ja głupia Nie odwzajemniłąm uścisku tylko uśmiechnełam się z wdzięczności.
-Idziesz do jaskini?- zapytał.
-Nie.
-A gdzie?
-Nie mam wyjścia. Wykolejam się więc idę gdzie chcę.- powieidzałam.
-No a gdzie tak sobie jedziesz?- mrugnął do mnie.
-Może... Tam gdzie szybciej dotrę?- zapytałam sama siebie.
Spiął mięśnie. A ja ruszyłam biegiem do wodospadu.

<Kaze? Teraz ty xD>