niedziela, 19 października 2014

Od Sandstorm CD. Michaela

- Chodźmy na jakieś wzgórze - zaproponowałam po chwili. 
- Czemu nie? - wzruszył ramionami. 
Basior zaczął iść. Na początku nie wiedział czy zmierza w dobrym kierunku. Bacznie obserwowałam jego kroki jakbym badała moją ofiarę. Basior rozglądał sie wokoło. Właśnie przechodziliśmy przez alejkę drzew. Co prawda nie miały już liści, ale wyglądały przepięknie. 
- Stop! - Zatrzymał się, rozglądnął, powęszył. - To w tę stronę - oznajmił z zadowoleniem i wbiegł między drzewa. Ja poleciałam za nim.

<Michael? Sory, że takie krótkie>

Od Sandstorm CD. Cobalta

Wypłynęłam na powierzchnię. Basior zaczął się śmiać. Przez chwilę myślałam nad tym czy go nie udusić, ale po wyjściu z wody zaczęłam chichotać. Stanęłam na przeciwko basiora. Otrzepałam się i stanęłam koło niego. W mgnieniu oka popchnęłam go, ale Cobalt unikną mojego ataku i to ja wpadłam. Kiedy znalazłam się pod wodą otworzyłam oczy. Jedyne co widziałam to zamazane plamy bieli i błękitu. Wypuściłam powietrze z płuc, by swobodnie opaść na dno.       Nie musiałam długo czekać.        Usłyszałam dźwięk, który towarzyszy wpadaniu do wody. Po chwili zza warstwy bąbelków wyłoniły się rysy pyska Cobalt'a.

<Cobalt? Ta ilość... Zabija, wiem>

Od Grace CD. Cyndi'ego

-No dobra... Ale nie odpowiadam za efekty... - mruknęłam i zaczęłam coś tam grać. Oj, coś czuję że mistrzem w tym nie będę... Nagle coś przyszło mi do głowy.
-Hej... myślałeś co będzie z nami dalej? - zapytałam.
-Dalej, czyli... Co dokładnie masz na myśli? - popatrzył na mnie pytająco.
-Nie wiem dokładnie... Powiększenie rodziny czy te sprawy... - stwierdziłam.

<Cyndi? XD Tak, wiem, jest meeeega długie.. ;-; XD>

Nowa waderka! ~ Luna

Od Matta CD. Samanthy

- Co to? - Krzyknąłem zrywając się na równe nogi. Nagle przy wyjściu z jaskini zawaliła się fałda śniegu. Zostaliśmy... uwięzieni.
-Przynajmniej mróz się nie dostanie do środka- powiedziałem obojętnie, ogrzewając swoje ręce nad ogniskiem.
Wadera popatrzyła na mnie z zdziwieniem i wściekłością:
-I ty sobie nic z tego nie robisz?! Przecież właśnie zasypała nas wielka lawina śniegu, i jak niby mamy się wydostać?! - prawie krzyczała wskazując na ścianę śniegu.
-Spokojnie, nie ma po co jeszcze wychodzić, dalej mocno pada śnieg- powiedziałem wpatrując się w ogień.
-A niby skąd to wiesz? - powiedziała spokojniej.
-Może kiedyś Ci powiem... - uśmiechnąłem się złośliwie.
Po kilku dziesięciu minutach zobaczyłem swoimi "magicznymi oczami", że już przestało padać a nawet wyszło słońce.
-Choć idziemy stąd - powiedziałem podchodząc do ściany śniegu.
Za pomocą swojej magii stworzyłem czarny ogień który płonął mi na rękach. Wycelowałem w najsłabszy punkt i stopiłem tunel do wyjścia z jaskini.
-Panie przodem - powiedziałem robią przy tym gest ręką...

<Samantha?>

Od Samanthy CD. Matta

- Co ty robisz? - zdjęłam jego łapę z mojego ramienia.
- Chciałem tylko, żeby było ci cieplej... - chrząknął i podrapał się po skroni.
- Zajmij się lepiej sobą... mi nie jest zimno... - skłamałam.
- Tsa... akurat... - zmrużył oczy.
- Jesteś ciekawy dokąd prowadzi ten tu... - urwałam, gdyż nagle wszystko zaczęło grzmieć i się trząść. 
- Co to? - Krzyknął Matt zrywając się na równe nogi. Nagle przy wyjściu z jaskini zawaliła się fałda śniegu. Zostaliśmy... uwięzieni.

<Matt?>

Od Matta CD. Samanthy

Śnieg padał tak gęsto, że nie widziałem nawet Samanthy. Musiałem nas stąd wyciągnąć, więc chwyciłem waderę za łapę i prowadziłem do najbliższej jaskini. Użyłem mojej zdolności i oczami wypatrzyłam blisko jaskinię. Szliśmy tak kilka minut a potem wbiegliśmy zmarznięcie do pobliskiej jaskini.
Byliśmy cali okryci śniegiem. Otrzepałem się i zdjąłem szalik i rozpaliłem ognisko. Widziałem jak Samantha cała się trzęsie. 
Usiadłem koło niej i pomogłem jej też zdjąć szalik. Miała zimne palce i powiedziałem żeby usiadła i się ogrzała koło ogniska.
Wadera wykonała polecenie. I powiesiłem nasze szaliki tak aby wyschły. Nie wiedziałem jak zacząć rozmowę więc usiadłem koło niej i przytuliłem ją do siebie aby było jej cieplej...

<Samantha, reakcja :D>

Od Samanthy CD. Matta

- Ech... - westchnęłam. - Zimno i mokro na dworze... lubię zimę, ale nie taką... mokra, szara... topniejący śnieg... ja lubię zimę, gdzie śnieg jest czysty, biały... nie topnieje... słońce świeci na niebie...
- Nie wiem, co ty takiego widzisz w zimie... - zmarszczył brwi i przysunął się do ogniska. Zmrużył oczy.
- To twoja jaskinia? - zapytałam.
- Tak, a co?
- A nic... tak tylko pytam. - wzruszyłam ramionami, po czym zaproponowałam. - Może przejdziemy się, jak już się ogrzejesz?
- Tak, a co...? Yyy... znaczy się... - zamilkł na chwilę. - Och, no dobra...
     Siedzieliśmy jeszcze z pół godziny rozmawiając na różne tematy. Później zapytałam:
- To co? Idziemy?
- Ee... niech ci będzie. - Matt wstał, po czym owinął sobie szalik w okół szyi. Uczyniłam to samo i wyszliśmy z jaskini. Piękne zimowe krajobrazy rozcierały się aż po horyzont i góry. Myślałam skąd to piękno się bierze. Po krótkim czasie zrobiło się jakoś nienaturalnie zimno, a niebo zastąpiły ciemne, burzowe chmury.
- Może wracajmy już co? - zaproponowałam.
- Dobry pomysł. - Matt kiwnął głową. Po chwili z nieba sypnęło śniegiem. Wiatr zaczął wiać niezwykle silnie.
- Zbiera się śnieżyca. Nie mamy tyle czasu. Musimy znaleźć jakąś jaskinię. - chrząknęłam.
- A my w ogóle jesteśmy na terenach watahy? - zdziwił się basior.
- Obawiam się, że... - chciałam dokończyć, ale wiatr zaczął skowyczeć zagłuszając nas całkowicie. Widoczność była ograniczona, gdyż śnieg padał tak gęsto, że wyglądało to jak wielka ściana lodowa,.. po chwili Matt chwycił mnie za łapę i zaczął gdzieś ciągnąć. Ruszyłam za nim...

<Matt?>

Od Matta CD. Samanthy

-Ja Samantha...- odpowiedziała wadera wdzychając.
-Miło poznać, a tak w ogóle ładne imię.
-Dzięki - powiedziała trochę zakłopotana. Chyba była ździwiona tą całą sytuacją.
Uśmiechnąłem się i obróciłem aby pójść tak dokąd wcześniej miałem się udać ale wadera powiedziała:
-Czekaj dokąd idziesz?
Spojrzałem na nią i odpowiedziałem:
-Idę uciec od tego zimna i mokrego śniegu, jak chcesz możesz pójść ze mną.
Nie czekałem na odpowiedź tylko pobiegłem w stronę swojej jaskini a Sam nie wiedząc co w tamtej chwili zrobić pobiegła za mną.
Usadowiłem się w swojej jaskini i rozpaliłem ognisko za pomocą czarów i tej chwili Samantha weszła...
-O widzę, że jednak zdecydowałaś się aby przyjść - powiedziałem uśmiechając się złośliwie ale potem zaprosiłem ją gestem aby usiadła przy ognisku...

<Samantha?>

Od Melody CD. Oasisa

Siedziałam chwilę zamyślona o tym całym zdarzeniu wciąż nie mogąc sobie przyswoić, że to działo się naprawdę. Po chwili usłyszałam krzyk Oasisa..
-,,Co on tutaj robił"?!
Wybiegł przestraszony zza drzew:
 - Melly! - krzyknął podnosząc moją głowę - Co się stało? Opowiadaj!
Spojrzałam na niego półprzytomna. Poczułam się słabo. Słyszałam tylko szum wypowieni - Oasis'a. Zemdlałam....
Obudziłam się w jaskini leżąc przy palącym się ognisku. Spojrzałam na wejście do jaskini- ciemność. Najwyraźniej musiała być jeszcze noc.
Przeszukałam jamę w poszukiwania basiora.
Siedział przy wejściu do jaskini z smutną twarzą patrząc się na księżyc. 
-Oo... Melly, już wstałaś - powiedział słabym głosem - proszę powiedz co się stało. Obrócił się w moją stronę i podszedł do mnie.
Chciałam mu wszystko powiedzieć ale nie mogłam, nie chciałam go narażać na niebezpieczeństwo, nie chciałam go stracić...

<Oasis?>

Od Oasisa CD. Melody

Spałem spokojnie, gdy nagle obudził mnie krzyk mojej ukochanej. Zerwałem się na równe nogi i zacząłem rozglądać. Melody nigdzie nie było, więc wybiegłem z jaskini. Pędziłem jak najszybciej, a wiatr opływał mnie i wpadał między futro. Nagle zobaczyłam waderę. Natychmiast się zatrzymałem i podbiegłem do niej.
- Melly! - krzyknąłem podnosząc głowę wilczycy. - Co się stało? Opowiadaj!

<Melly?>

Od Samanthy CD. Matta

Po kilku tygodniach postanowiłam wreszcie ruszyć się ze szpitala i poznać jakiegoś wilka... najlepiej waderę, jako dobrą przyjaciółkę... ale basior od biedy też mógł być... zamknęłam na chwilę swoje oczy... i mocno mówiąc trzasnęłam w jakiegoś wilka. Potrząsnęłam głową.Był to dość niski basior z karmelowym kolorem sierści.
- Witaj... - zaczął. - Przepraszam, że cię uderzyłem.
- Nie szkodzi... - uniosłam brwi.
- Jestem Matt. - przedstawił się i uśmiechnął.
- Ja Samantha... - westchnęłam.

<Matt?>

Od Matta

Obudził mi mocno ból głowy. Otworzyłem oczy i zobaczyłem pokrytą lodem gałąź na swojej głowie.
- "Niech to szlag".
Wstałem i otrzepałem się z śniegu. Dotknąłem bolącego miejsca i wyczułem duży guz. Zapewne zniknie po kilku minutach.
Zima to zło, jak można ją wole. Nie ma nic w niej pięknego, tylko zimno i jakiś głupi mokry śnieg.
Z tych zamyśleń wyrwało mnie uderzanie w coś lub kogoś.
Już miałem przekląć gdy zobaczyłem, że to wadera.
-Witaj - powiedziałem uśmiechając się szarmancko -  niezwykle cię przepraszam, że cię uderzyłem...

<Wadero?>