wtorek, 30 września 2014

Od Serine'a CD. Ceiviry

Szybowałem nad pięknymi górzystymi terenami. Wiatr świszczał przepływając przez moje uszy. Musze przyznać, ze strasznie mnie to irytowało. Co jakiś czas musiałem obniżać mój lot. Powietrze było coraz bardziej rozrzedzone. Kiedy mogłem normalnie oddychać górzysty krajobraz zamienił się w piaszczystą plażę. Delikatnie i powoli zbliżałem się do ziemi. Kiedy wylądowałem poczułem jak uderza we mnie fala ciepła. Otrzepałem się i rozejrzałem. Było tu o wiele cieplej niż 'na górze'. 
Postanowiłem iść wzdłuż plaży. Po jakimś czasie zauważyłem jakąś waderę. Podbiegłem do niej.
- Hej, wszystko w porządku? - spytałem siadając koło niej.
- Tak - odpowiedziała krótko nawet na mnie nie spoglądając.
- Przecież widzę - przewróciłem oczami uśmiechając się jednocześnie.
- Ja po prostu stałam się szczęśliwsza - spojrzała na mnie, a po chwili dodała:
- Jesteś nowy?
- Tak, jestem Serine - podałem jej łapę.
- Ceivira - uścisnęła ją. 

<Cei? >

Od Caseusa CD. Okami

- Co się stało...? - jęknęła wadera.
- Znalazłem cię w lesie..., byłaś ranna..., straciłaś dużo krwi. Leżysz tu już kilka dni. - powiedziałem wolno.
- Och..., dzięki..., mam nas imię Okami. - powiedziała słabo.
- Caseus. Jesteś może głodna? 
- O tak...! - oczy jej aż zabłysły.
- To dobrze, bo tą sarnę goniłem dość długo... - uśmiechnąłem się i podsunąłem waderze sarnę. Wciągnęła ja w pięć minut.

< Okami? >

Od Ceiviry

Cała impreza się udała. Wszyscy dobrze się bawili, a ja byłam zadowolona. Pierwszy raz od bardzo dawna wstałam z uśmiechem na ustach. Czułam roznoszący się wszędzie zapach wolności. Łagodny wiatr, zapach drzew - wszystko się zgadzało. Takie powinno być całe moje życie, a nie tylko jego nędzna część. Postanowiłam wybrać się na spacer po terenach watahy. Szłam prosto przed siebie, nucąc jak zwykle pod nosem przypadkowe dźwięki. Wtem zorientowałam się, że łapy zawiodły mnie na plażę. Skierowałam wzrok w niezmierzony błękit morza. Westchnęłam cicho. 
- Jeszcze wczoraj leciałam nad Tobą jako więzień, a teraz jestem wolna - wyszeptałam.
Zaczęłam drżeć. Z oczu popłynęła mi łzy. Szczęścia, czy rozpaczy? Nie wiem... Teraz myślałam tylko o tym, że cała moja rodzina straciła życia, bo ja nie miałam odwagi poświęcić swojego. Wtem usłyszałam jakieś kroki. Spuściłam głowę w dół i patrzyłam na piasek. Nagle ten ktoś się odezwał...

< Jakiś basior? >