środa, 2 lipca 2014

Od Cassandry CD. Cyndi'ego


-Do rzeki? - spojrzałam na niego z obawą.
-Tak wiesz woda w dole... nie rób takiej miny nie zabijemy się.
-No nie wiem... nie za dobrze pływam.
-Wskoczymy tylko i od razu znajdziemy się na mieliźnie i z niej wejdziemy na ląd.
-Mielizna? To jeszcze lepiej! Połamiemy się jak nic!
-Jeju, chodziło mi o to, że jak wskoczymy d wody to zniesie nas na mieliznę... rozumiesz? - burknął kręcąc z irytacja głową.
-To nie jest dobry pomysł... - zaczęłam, ale nie pozwolił mi skończyć.
-A masz inny? - przerwał i spojrzał na mnie znacząco pokręciłam głową i spuściłam lekko łeb - Nie mamy wyboru. Nie dramatyzuj, pomogę Ci jeśli będzie coś nie tak.
-Nie lubię kiedy moje futro jest mokre - fuknęłam.
-Wadery... - mruknął cicho pod nosem, skupił się na skale pod nami i użył swojej mocy która wyrzeźbiła coś w stylu półki - Dobra ja skacze nie wiem jak Ty jeśli chcesz tu utknąć to proszę bardzo-po tych słowach samiec pochylił się i z wysiłkiem skoczył w dół.
-To nie było zbyt miłe! - krzyknęłam i ruszyłam za nim.

<Cyndi? Chyba Twój brak weny udzielił się mi :0>

Od Grace CD. Cyndi'ego

Odwróciliśmy się i zobaczyliśmy węża, który szczerze mówiąc głos miał straszniejszy niż wygląd...
-To ono jest święte? - palnęłam bez zastanowienia. Tym razem to ja od Cyndi'ego oberwałam łapą w głowę.
-A myśleliście że jakie ma być?! - wysyczał wąż.
-Eeemmm... Normalne? - zapytałam.
-Kolejne kłopoty... zgadnij przez kogo... - przewrócił oczami Cyndi, kiedy wąż zaczął zmieniać się w smoka. 

-No to chyba czas uciekać... - mruknęłam patrząc na przemieniającego się węża.
-No brawo geniuszu... - powiedział Cyndi i pociągnął mnie na lodowe mosty.
-Jakim cudem się nie ślizgasz? - zapytałam patrząc z zazdrością jak basior nie musi zwalniać na zakrętach.
-Wilk śniegu i lodu, pamiętasz? - wyszczerzył się. Nagle wpadł mi do głowy pewien pomysł. Teleportowałam się przed Cyndi'ego i zaczęłam się śmiać jak wariatka, kiedy hamował ze zdziwieniem.
-Mam szybszy sposób... - zaśmiałam się i wyciągnęłam do niego łapę.
-Czyli? - popatrzył na mnie podejrzliwie.
-Teleportacja... a teraz daj tą łapę, bo nas dogoni... - mruknęłam. To wystarczyło, żebyśmy w ułamku sekundy znaleźli się na zewnątrz jaskini.
-Wiesz może, jak go zatrzymać? - zapytałam.
-Zawalenie wejścia lodem za wiele nie da... To w końcu wąż... albo smok... albo to coś z żywiołem lodu... - mruknął.

<Cyndi? Wena poszła zachód słońca oglądać... :/>

Od Oroza CD. Ili

- Nasza wataha skrywa jeszcze więcej tajemnic - rzekła Ila.

- Mam nadzieję, że je poznam.
Rozejrzałem się w koło.
- Jak sądzisz...
- Ale co?
- Czy Tygrysica będzie atakowała innych?
- Nie wiem, ale nas już nie.
- To dobrze, ale dlaczego dawne wilki po prostu nie poprosiły o węgiel? - zapytałem. Znów się rozejrzałem nerwowo. Czułem, że ktoś nas obserwuje. 

<Ila?>

Od Cyndi'ego CD. Cassandry

-Wiesz... chyba mam lepszy pomysł, niż zamrażanie sobie łap... - odparłem z przekąsem. - Z resztą... nic mi nie jest.
-Akurat! - prychnęła. - To jaki ten twój plan?
-Spróbuję...
-Spróbujesz?
-Oj tam... posłuchaj... - zarumieniłem się lekko. - Pod wpływem ciśnienia lodowego spróbuję rozwalić kawałek skały, trochę niżej po drugiej stronie, na tyle, aby kąt równy dziesięciokrotnej sile czterdziestu stopni, na siłę sprężynerującą wyskok naszych nóg i wtedy z bezpiecznej odległości nie zagrażającej naszemu życiu zeskoczymy do rzeki w dole.
-A po polsku? 
-Zeskoczymy na niższą półkę i zeskoczymy do rzeki.

<Cass? Sory, że krótkie, ale wena wyjechała na wakacje...>

Od Ili CD. Oroza

-Cóż... - zamyśliłam się. - Musimy go schować tam, gdzie nikt go nie znajdzie... za długo już nas nękała swoimi pogoniami i morderstwami... Ten amulet... on również został zaprojektowany i wytworzony przez Cuthericka, aby powstrzymać tygrysicę, a...
-Cuthericka? - zdziwił się Oroz.
-Tego alfę...
-Aa... rozumiem.
-Ale to ja go przez przypadek zniszczyłam... - spłonęłam fioletowym rumieńcem. - Dość tego. Nie możemy jej tam trzymać przez wieki!
Rzuciłam amuletem o ziemię.
-Ale co ty...?! - nie zdążył dokończyć, bo z amuletu, niczym srebrny duch. 
-ZAPŁACICIE MI ZA TO! - ryknęła i już miała się na mnie rzucić, gdy...
-STÓJ! - wyciągnęłam łapę do przodu w zatrzymującym geście. Tygrysica zatrzymała się. - Właśnie zrozumiałam brak sensu tego całego trzymania cię w amulecie! Zniszczyłam go, dając ci swobodę ruchu, a ty chcesz mnie zabić?! Z resztą to moje tereny i jeśli chcesz być na nich pasożytem, to wynoś się do jakiejś watahy, gdzie wilki nie znają znaczenia słowa i stanowiska "alfa", albo po prostu daj sobie spokój!  To, że masz inny kolor futra, niż wszyscy, to nie znaczy, że jesteś wyrzutkiem! A wręcz przeciwnie! Jesteś oryginalne i piękna! Inne niech cie tylko pozazdroszczą! Więc zostań tu i nie pasożyć, albo się wynoś!
-Masz rację... - powiedziała tygrysica i rozpłynęła się w ciemnościach...

<Oroz?>

Od Cyndi'ego CD. Grace

-Więc co robimy? Nie wiemy gdzie jesteśmy... - zapytała Grace.
-Ciekawe przez kogo... - bąknąłem pod nosem, ale Gracie tego nie usłyszała. - Może pójdziemy tamtym tunelem? - wskazałem łapą na najbliższy otwór w ścianie.
-A może najpierw pomyślimy jak się tam dostać? Przecież to drzewo wisi w powietrzu! Razem z wysepką, na której jesteśmy! - upomniała mnie wadera.
-Oj tam, oj tam... - bąknąłem pod nosem, gdy nagle olśniło mnie. Przecież jakoś się na te wysepkę dostaliśmy, nie? Spojrzałem za drzewo. - Tam jest most! Dostańmy się nim! Tam jest wyjście! Chodź! - zawołałem i razem ruszyliśmy w stronę mostu, ale wtedy zaczęły się prawdziwe problemy. Usłyszeliśmy za sobą sykliwy głos:
-KTO ŚMIAŁ NARUSZYĆ OWOCE ŚWIĘTEGO DRZEWA BAGHUCASTLETH?!

<Gracie, co robimy?>

Kurai i Atrium odchodzą...

          Kurai i Atrium odchodzą, gdyż ich właścicielka nie zechciała zastosować się do punktu w regulaminie, który jej przeszkadzał i zdecydowała się odejść. No trudno. Szkoda... ale przecież pozory mylą, prawda?
~To by było na tyle z mojej strony.
hayden