niedziela, 14 czerwca 2015

Od Emmy CD. Cole'a

Deszcz.
Znowu. W tym samym miejscu. W tej samej chwili.
Jak kiedyś.
Usiadłam na mokrej trawie. Cała ociekałam wodą, z oczy powoli płynęły łzy. Tak wiele się zmieniło od tamtego dnia. Tak wiele…
Spojrzałam w górę. Niebo było ciemne, przez ciężkie, deszczowe chmury nie było widać gwiazd. Szum wody uspokajał, łzy nie chciały jednak przestać płynąc. Produkowało się ich coraz więcej i więcej, jakby na przekór otaczającego mnie raju. Raju - w postaci deszczu i w postaci wspomnień.
Jak przez mgłę dostrzegłam turkusowy płomyk. Wisiał w powietrzu tuż nad powalonym pniem. Myślałam, że mam zwidy. W końcu nic nie mogło mi już pomóc. Nic.
Nie zwróciłam na niego większej uwagi. Wokoło mnie zaczęło pojawiać się więcej tych różnokolorowych płomyków, jednak one w ogóle mnie nie obchodziły. Nie mogły mi pomóc. Ja sama nie mogłam dać sobie rady, po co więc wierzyć, wręcz żywić się nadzieją, że te mityczne stworzonka jakkolwiek pomogą?
Opadłam na trawę i zamknęłam oczy. Nie miałam już żadnej nadziei. Mogę umrzeć z głodu i wycieńczenia w tym pięknym miejscu, od którego się zaczęło. To już nie ma znaczenia.
***
Ocknęłam się z długiego snu. Bardzo długiego. Przynajmniej taki mi się wydawał.
Przetarłam zaspane oczy i zauważyłam, że kolorowe płomyki wcale mi się nie przyśniły. Otaczały mnie z każdej strony. To była jawa.
- Co… Co…? – wykrztusiłam ochrypłym głosem.
~ Witaj. Nareszcie się obudziłaś. ~ czerwony płomyk odezwał się wysokim, ale przyjemnym i delikatnym głosem.
- Co takiego? – wykrztusiłam. Jak zwykle nie miałam pojęcia, co się dzieje.
~ Jesteśmy tutaj, by ci pomóc. ~ odpowiedział turkusowy płomyk łagodnie.
- Nie mam już nadziei. Ani woli walki. – mruknęłam. – Więc chyba nie macie jak mi pomóc.
~ To przez złego pana. ~ powiedział jasnozielony płomyk. ~ On sprawił, że go nie widzisz, nie słyszysz i nie czujesz.
- Masz na myśli Orala? – zapytałam.
~ Tak. Zrzucił na ciebie klątwę przez potwory ciemności.
- Chodzi ci o… - urwałam. – O te stwory, które mnie porwały, tak? Ale skoro to one, to czemu później nadal mnie goniły i mówiły coś…
~ Zdenerwowałaś ich, bo nie mogli wykonać swojej roboty od razu. Ale Oral nie kazał im cię zabić. Gdyby to zrobił, dużo by stracił.
- Czemu?
~ On nie chce, żebyś umarła, bo wtedy nie będzie mógł zadawać ci bólu. On chce, żebyś cierpiała.
- Ale dlaczego ja?!
~ Uważasz się za słabą. Ale los daje ci mnóstwo różnych sytuacji, w których dowodzisz, jak silna jesteś. Potraktuj to jak próbę, jak test, który musisz zdać. Ale na pewno nie wolno ci się poddawać. Musisz wałczyć. Jeśli wygrasz, odzyskasz go.
- A jeśli przegram? – mój głos drżał.
~ Stracisz wszystko. Zginiesz. Tylko czy wtedy będzie to miało znaczenie? Możesz przegrać i stracić życie lub wygrać i żyć u jego boku. Jeśli nie będziesz walczyć, nie podejmiesz ryzyka, nie będziesz miała szans na wygraną. Żeby wygrać, musisz podjąć ryzyko, że przegrasz.
Wstrzymałam oddech. Płomyki miały rację. Musiałam to zrobić. Moje życie nie może stać się lepsze, póki nie odzyskam Cole’a.
- Co mam zrobić? – spytałam.
~ Wybierasz walkę?
- Tak.
~ Jesteś w stanie podjąć ryzyko?
- Tak.
~ A więc musisz wybrać się do Zamku Dusz. Spotkasz tam Wybrańca. Jeśli zdobędziesz jego przyjaźń, będzie w stanie ci pomóc. Bez jego pomocy nie podołasz zadaniu.
- Gdzie jest ten zamek? I jak poznam, że to on?
~ Poprowadzimy cię do zamku, a Wybrańca poznasz bardzo łatwo. Po prostu będziesz wiedziała, że to on.
- Aha. I co dalej?
~ Będzie musiała opowiedzieć o wszystkim Wybrańcowi i poprosić go o pomoc. Jeśli się zgodzi, dalej pójdzie już łatwo. Wybraniec ma bowiem dar do wymyślania dobrych planów i do znajdywania dobrych rozwiązań. Będzie w stanie wymusić na Oralu cofnięcie twego przekleństwa. Będziesz musiała jednak coś poświecić.
- Co takiego będę musiała poświecić?
~ W pewnym sensie swoje życie. Bo widzisz Wybraniec jest duchem. Do wychodzenia ze swojego zamku potrzebuje ciała kogoś innego. Będziesz musiała na jakiś czas oddać mu swoje ciało i pozwolić załatwić sprawę. Sama będziesz musiała zostać w Zamku Dusz jako duch. Bardzo ważna jest przyjaźń twoja i Wybrańca, bo inaczej on może cię wykiwać i uciec z zamku, za to ty nigdy już nie odzyskasz swego ciała i zostaniesz uwięziona na długi czas.
- To znaczy… Nie będę mogła umrzeć?
~ Zamek Dusz jest więzieniem Wybrańca. W końcu twoje ciało stanie się bezużyteczne, a dusza Wybrańca powróci do zamku, tym samym pozwalając twojej odejść.
- To wszystko?
~ Tak.
- A więc prowadźcie.
Płomyki podleciały w moją stronę i okrążyły mnie jeszcze bliżej. Turkusowy płomyk zaczął płynąć w powietrzu w określonym kierunku, a reszta podążyła za nim. Ruszyłam za ich kolorowym blaskiem.

<Cole? Co tam u ciebie?>