Przechadzałem się po watasze. Tego dnia była wietrznie i pochmurnie. Szukałem jaskini na schronienie przed zbliżającą się burzą. Wszystkie były zajęte, niestety, nie przez wilki. Szukałem dalej, a burza była coraz bliżej. Zdecydowałem się na inną formę schronienia, jaką daje mi woda... Ruszyłem ku plaży. Wlazłem do wody i zamieniłem się w fokę. Zanurzyłem się. Pod wodą jest tak pięknie... Rafa koralowa aż błyszczy od kolorowych rybek dla których jest domem, piękne diabły morskie majestatycznje płyną pod samą powiwrzchnią, a kałamaenice buszują tuż przy dnie. Popłynąłem w kieunku podwodnych jaskiń. Znalazłem jakąś. Usadowiłem się w niej wygodnie i zacząłem spożywać złowiony przed kilkoma minutami posiłek.
Obudziłem się. Leżałem na piachu. Moje futro było potargane. Nie mogłem się ruszyć. Podeszła do mnie jakaś wadera
- O..., jaka słodka! - zachwycała się mną pod postacią foki.
- Tak, jest cudna! - potwierdziła to inna, która doszła do pierwszej. Po jakichś kilkunastu minutach tej słodyczy przemieniłem się w wilka. Wadery zrobiły wielkie oczy.
- Witajcie, jestem Caseus. Wybaczcie moją niedyspozycję... - powiedziałem spokojnie.
- Mam na imię... - powiedziała wadera już bez towarzystwa.
<Wadero?>
Obudziłem się. Leżałem na piachu. Moje futro było potargane. Nie mogłem się ruszyć. Podeszła do mnie jakaś wadera
- O..., jaka słodka! - zachwycała się mną pod postacią foki.
- Tak, jest cudna! - potwierdziła to inna, która doszła do pierwszej. Po jakichś kilkunastu minutach tej słodyczy przemieniłem się w wilka. Wadery zrobiły wielkie oczy.
- Witajcie, jestem Caseus. Wybaczcie moją niedyspozycję... - powiedziałem spokojnie.
- Mam na imię... - powiedziała wadera już bez towarzystwa.
<Wadero?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz