-Ej! Bez takich mi tu! Ja nie ten typ wilczycy! - warknęłam patrząc na niego z miną pod tytułem "Are you fuc*ing kidding me?".
-Wyluzuj, przyjacielski gest - wzruszył ramionami.
-No to bez przyjacielskich gestów poproszę... - mruknęłam i zaczęłam iść w bliżej nieokreślonym kierunku.
-Gdzie idziesz? - zapytał doganiając mnie.
-Gdziekolwiek - irytujący typ. Najchętniej teleportowałabym się gdzieś daleko, ale chyba nie wypada...
-To idę z tobą do tego gdziekolwiek - stwierdził.
-A idź. Najwyżej cię zignoruję... - mruknęłam.
-To nie było miłe... - serio, gość MOCNO działa mi na nerwy...
Zupełnie niespodziewanie przed moim nosem coś przeleciało. Jakaś różowa kulka.
<Destiny, Oasis?>