środa, 4 czerwca 2014

Od Grace

Nareszcie wyrwałam się z tej dziury. Z tego szarego, jednolitego miejsca, gdzie wszyscy byli tacy sami i robili to samo. A mi udało się cudem wyrwać. Teraz biegnę z radosnym uśmiechem na pysku, nareszcie wolna, jak ptak wypuszczony z klatki. No bo kto by się nie cieszył na moim miejscu? Wszystkie dni identyczne, trening, przerwa, trening, jedzenie, trening, przerwa, trening, spanie... Oszaleć można. Ja tam nie spałam, miałam swoje karty. Teraz spoczywały bezpiecznie w torbie przerzuconej przez mój grzbiet. Biegłam kilka dni i nocy, aż w końcu dostałam lekkiej zadyszki. No okej, przyznaję, treningi się przydały, ale nic poza tym. Chwilę odpoczęłam i ruszyłam w dalszą drogę. Kazałam moim zaczarowanym kartom unosić się przede mnà w powietrzu i szłam lustrując wzrokiem swoją nie małą kolekcję. Każda karta była inna. Właśnie to było cudowne w tamtej dziurze. Byłam inna, jak te karty. Nagle moje rozmyślania coś przerwało. A raczej ktoś. Ja, jak to ja, musiałam na kogoś wpaść...

<Ktoś dokończy?>

Od Ghosta CD. Samanthy

Obudzilem sie zakłopotany. Gdy otworzyłem oczy nic nie mogłem sobie przypomnieć. Głowa mnie bolała i widziałem jakby przez mgłę. Dlugo tak leżałem, myśląc gdzie, dlaczego i jak się tu znalazlem... Gdy nareszcie ból minął i stanałem na czterech łapac, Zauwazyłem 2 postacie zbliżające sie do mnie. Wlosy na karku mi sie zjezyly. Nie wiedzialem co robic, bylem w pułapce. Dlatego jedyne co mi zostało to własna obrona, wiec w jednej chwili rzuciłem się na przeciwników. Jednak w ostatniej chwili zorientowalem sie, że to Ila i Samantha. Ucieszylem sie na ich widok, az zawylem z radosci. Cieszylem sie, ze w koncu nasza wataha sie zlaczyla. Dowiedzialem sie rowniez od nich, ze bardzo duzo sie zmienilo od mojej ostatniej nieobecnosci. Również ja chcialbym im opowiedziec o tym co mnie spotkalo, lecz nie moglem, z powodu mojej choroby. Przytakiwalem im tylko i mrugalem, dajac im znak, ze rozumiem. Po niezwykle dlugim monologu koleżanek, podziekowalem samanthcie za opiekie poprzez skiniecie lbem. Nastepie wyszedlem z szalasu, Aby przemyslec co lub kto mogl mnie zaatakowac w mroznym lesie. Jednak moja samotna wedrowka nie trwała dlugo. Uslyszalem za soba skrzypienie sniegu. Gdy odwrocilem się zobaczyłem Ile. Stała i patrzyła w moją stronę. Domyśliłem się, że ma dla mnie jakaś ważną wiadomość.


<Ila?>

Nowa wadera!

Powitajmy Grace!

Od Oroza CD. Ili


Uśmiechnąłem się. 
- No dobrze, chodźmy.
Poszliśmy na spacer. Dużo przy tym rozmailiśmy. Nie dowiedziałem się jednak nic o Czarnej Tygrysicy. W końcu padło pytanie:
- Co lubisz robić najbardziej?
- No sam nie wiem...
- Na pewno lubisz coś robić. - mówiła
- Czasem lubię wzywać duchy. 
- Brzmi ciekawie.
- Może kiedyś po wzywamy, ale teraz co ty lubisz robić?

<Ila?>

Od Ili CD. Oroza

-Ach... - westchnęłam nieco przygnębiona. - To długa historia.
-No to mi ją opowiedz. Przecież mamy dużo czasu, nie? - uśmiechnął się.
-Ech... ja... ob... ee... obowiązki młodej Alfy wzywają... ee... tak. Wzywają. - jęknęłam próbując wymyślić jakiś argument do wykręcenia się z rozmowy.
-Chyba nie chcesz o tym mówić, co?
-Emm... no... nie. - bąknęłam. Bo... po co miałam kłamać? - Ale... chodźmy już. Nie jesteś jeszcze gotowy. Może kiedyś usłyszysz jeszcze tę historię... no chyba, że wcześniej znowu napadnie na nas Czarna Tygrysica i nas zje. - puściłam do niego oko.

<Oroz? Wena wysiadła na poprzednim przystanku...>