-Od teraz jesteś Ruda.-zaśmiał się basior.
-No.. Niech Ci będzie.-wybuchnęłam serdecznym śmiechem.
Popatrzyłam na niebo. Było gwieździste i... Piękne. Nie wiedząc co miałam powiedzieć, spytałam:
-Toooo... Gdzie ta wataha?
-Chodź, zaprowadzę Cię.
Miałam już zaufanie do Death'a. Wiedziałam, że NA PEWNO nie zaprowadzi mnie na pewną śmierć. On nie był zły. Może i jego wygląd był taki, jaki był, ale basior ten serce miał dobre.
Po chwili znaleźliśmy się w Watasze Mrocznej Krwi.
-To tu.-uśmiechnął się Death.
-Dziękuję, że zaprowadziłeś mnie do tego miejsca.
-Nie ma sprawy, Ruda.
-No, jak Ty mi dałeś ksywę, to ja też muszę Ci jakąś dać... Hmm.. Pomyślmy...
-No to czekam.
-Już wiem! Od teraz będę Cię zwać Smerf Garmadon.
<Smerfie Garmadonie? XD>