piątek, 26 września 2014

Od Drew CD. Michaela

-Ta... - Odparłam cicho, po czym oparłam pysk na ziemi. Spoglądałam przed siebie, słońce powoli zachodziło. - Już jesień... - Stwierdziłam. - Noc coraz dłuższa... - Uśmiechnęłam się delikatnie.
-Lubię jesień. - Odparł.Spojrzałam na niego kątem oka.
-Ja również... ale tylko nocą... Podniosłam się, po czym ponownie usiadłam i spojrzałam w korony drzew. - Można wszystko przemyśleć na spokojnie... - Delikatnie oparłam głowę o jego ramię. Przymknęłam oczy i ziewnęłam. Zmęczenie dało za wygraną.

<Michael?>

Od Michaela CD. Drew

Skrzywiłem się.
- Yy... nie... wszustko okej... idź już do medyczki, zaraz do ciebie przyjdę - podrapałem się po skroni. Nagle Susan wyszła z jaskini.
- Co się tu u licha wyrabia?! - rozgniewała się.
- No dobrzę. Skoro tak twierdzisz. - wadera wzruszyła ramionam i weszła do jaskini razem z Susan. Ja usiadłem nazewnątrz, bo nie chciałem się mieszać w babskie sprawy. W tym czasie owinąłem sobie czymś ranę i zacząłem nucić piosenkę, aby zignorować ból. Po upływie niespełna pół godziny Drew wyszła razem z Susan na dwór. Wyglądała owiele lepiej i miała na sobie opatrunek. Przysiadła się do mnie i powiedziała:
- Wybacz, że tak długo, ale Susan chciała znać całą historię.
- I jak się czujesz? Już lepiej? - zapytałem.

<Drew?>

Od Drew CD. Michaela

Szłam niechętnie obok basiora...Przecież sama mogłabym się uleczyć...Sama jestem lekarzem. Zasyczałam z bólu.
- Chole*a... Daleko do niej? - Spytałam patrząc w niebo.
-Już blisko - Oznajmił. Po chwili naszym oczom ukazała się wadera. 
-Susan! - Podbiegł do niej, lecz  w połowie biegu padł na ziemię. Podeszłam do nich najszybciej jak mogłam.
-Wszystko w porządku? - Spytałam.

<Michael?>

Od Caseusa CD. Ecclesi

Skończyłem śpiewać. Wszyscy stanęli jak wryci. Zanim nastąpiła jakiekolwiek reakcja z ich strony, uciekłem stamtąd. Zatrzymałem się przy jakimś strumieniu. Ktoś położył rękę na moim ramieniu
- Czego?! - walnąłem
- Słuchaj, ja nie chciałam... - cicho wadera
- Wiem, wybacz, że tam na ciebie warknąłem, ale jestem zdenerwowany. Zrobiłem z sobotę totalnego idiotę - spojrzałem na te piękność i w jej oczy, jakby szukając odpowiedzi. Wadera tylko przytuliła mnie. Szczerze mówiąc, zaskoczyło mnie to, ale po chwili objąłem waderę.

< Ecclesia? Nie wracajmy na imprezę..., jeśli wiesz, co mam nas myśli ^o^ >

Od Michaela CD. Drew

Jeden padł na ziemi martwy. Dwa pozostałe zaryczały z wściekłości i żuciły się na nas. Jeden zaatakował mnie, a drugi Drew. Walczyła doskonale. Jej zwroty i uniki... jakby tańczyła w powietrzu. Mi zaś nie szło najlepiej... ale jakoś szło. Wilczur rozgryzł moją łapę. Zacisnąlem zęby, ale w tej chwili rozległo się wycie. To była Drew. Na jej grzbiecie widniały trzy krwawe pręgi. Mój przeciwnik też się zagapił, woęc wykożystałem sytuację, by pchnąć go w dół zbocza. Wilk wpadł do rzeki. Rzuciłem się, aby pomódz Drew, lecz gdy tylko ruszyłem, odrazu się podknąłem i upadłem na ziemię. Po chwili walki Drew warknęła na niego a on uciekł. Odetchnąłem z ulgą. Wadera padła na trawę wycieńczona. Podbiegłem do niej lekko utykając.
- Czy wszystko okej?
- Ygh... nie najlepiej... - stęknęła wadera spoglądając na swój grzbiet.
- Chodź. Musimy zabrać cię do jakiegoś lekarza. - ponagliłem waderę.
- A tobie nic nie jest? - wadera spojrzała na mnie podejrzliwie.
- Nie, wszystko okej, a teraz chodź do Susan.
Ruszylem za wilczycą, lekko utykając.

<Drew?>

Od Drew CD. Michaela

Nie posłuchałam go. Zareagowałam szybko, gdy ten skinął pyskiem. Rzuciłam się na jednego  z nich warcząc przy tym głośno.
-Odwalcie się! - Zaczęłam ujadać. Wilk bronił się, lecz na próżno, dziabnęłam go blisko krtani. Nastawiłam wrogo uszy, po czym obnażyłam zakrwawione kły. - CHCIAŁAM PO DOBROCI!

<Michael?>

Od Michaela CD. Drew

Czekałem, a po chwili wadera oparła się o mnie i zasnęła. Uśmiechnąłem się pod nosem i po chwili sam poczułem się senny. Zasnąłem. Obudziły mnie jakieś zduszone krzyki. Nie otwierałem oczu, lecz nasłuchiwałem.
- Zoztawcie mnie!
- Bo co nam zrobi taka lalunia jak ty? Nas jest trzech, a ty jesteś jedna!
Zaczęli się śmiać. Otworzyłem oczy i natychmiast zerwałem się na równe nogi. Jakieś trzy wielkie wilki atakowały Drew.
- Zostawcie ją! - krzyknąłem natychmiast.
- Bo? - zaszydził jeden z nich. Kiwnąłem na Drew oczami, aby się ulotniła, kiedy ja ich czymś zajmę.

<Drew?>

Od Drew CD. Michaela

Westchnęłam głęboko, po czym wywróciłam oczyma.
-Byłabym bardzo wdzięczna... Gdybyś był cicho przez parę minut -Wycedziłam przez zęby w miarę spokojnie. - Chcę chwilę przespać się, gdyż jestem zmęczona..Nie spałam całej nocy... -Uśmiechnęłam się sztucznie, po czym zamknęłam oczy i ponownie próbowałam zasnąć.

<Michael? xd>

Od Michaela CD. Drew

Zagryzłem wargi. Trudno było mi się nie śmiać, kiedy wszystko dookoła mnie śmieszyło. Wadera cały czas wlepiała we mnie wzrok, więc spojrzałem w niebo.
- No wielkie dzięki! - prychnęła.
- Ale co ja takiego zrobiłem? - zdziwiłem się nagle.
- Przez ciebie już nie mogę zasnąć! - unisła brwi.
- Oj, no rozluźnij się. Możesz sobie pospać, tylko wiedz, że nikt nie może zasnąć w moim toważystwie. Nawet, kiedy jestem cicho. No chyba, że śpię. Takie już moje uroki... - wyszczerzyłem zęby.

<Drew? Nie jesteś jedyną osobą... xD>

Od Drew CD. Michaela

Zamknęłam oczy, próbowałam ponownie zasnąć, lecz ON non stop przeszkadzał mi w tym, chichrając głośno. Uniosłam się gwałtownie i zaczęłam nerwowo ujadać. 
-Jeżeli chcesz tu ze mną przebywać mógłbyś chociaż zamknąć ten swój chole*ny pysk?!
-No ju9, już... -Puścił oczko i zaśmiał się. Wyszczerzyłam kły, po czym położyłam się ponownie nie spuszczając go ze wzroku. Ten nadal uśmiechał się. 

<Michael?:d Udało CI się wnerwić Drew :d Gratki :d>

Od Michaela CD. Drew

Zachichotałem.
- Co cię tak bawi? - chrząknęła. - Chciałam pospać...
- No! Ale kiedy mnie poznałaś, wiedz, że już nie będzie ci to dane. - ukłoniłem się głęboko, nadal chichrając.
- Ha, ha... ale śmieszne. - burknęła. - To skoro już mnie obudziłeś, zdradzisz mi łaskawie, jakie nosisz mimię?
- Ech... ja nie noszę imienia. Ja imię mam. - wyszczerzyłem głupkowato zęby. - Dobra już, dobra... jestem Michael, ale mów mi Mikey, bo nie znoszę tego imienia.
- Okej... jak sobie chcesz... - uniosła brwi.
- Teraz ty. - usiadłem obok niej.
- E co "teraz ja"?
- No przedstaw się... - pokiwałem głową próbując zdusić w sobie śmiech (jak zawsze xD).
- Drew.

<Drew?>

Od Drew

Doskwierał mi głód. Postanowiłam przebiec się po lesie, gdy nagle przed moimi oczyma ukazała się młoda łania. Oblizałam pysk, po czym zaczaiłam się na ofiarę. Skoczyłam na nią i rozszarpałam jej gardło. Zabrałam się za posiłek. 
-Pyszna - Zaśmiałam się i ułożyłam się na trawie pod drzewem.Przez parę minut wpatrywałam się to w niebo, to w korony drzew. Byłam strasznie zmęczona. Oczy same mi się zamykały. Odpoczywałam, gdy zmęczenie dało za wygraną i zapadłam w sen, który nie trwa długo.
-Żyjesz? - Usłyszałam głos, po czym spojrzałam przed siebie.
-Nie... nie żyję - Oznajmiłam lakonicznie, po czym opuściłam pysk z powrotem na ziemię.

<Ktoś?>

Nowa wadera! ~ Drew