piątek, 1 sierpnia 2014

Od Oasisa CD. Idii


-Nie musisz. Jesteś nowa? - zapytałem z powagą.
-Tak a ty?
-Ja też. Jak się nazywasz ślicznotko?
-Ja Idia a ty?
-Oasis. - odpowiedziałem. Może masz ochotę pójść ze mną gdzieś na spacer?

<Idia?>

Od Zeke

Urodziłem się w watasze Wilków-Wampirów. Miałem rajskie życie do puki rodzice nie posłali mnie na szkolenie do odległej watahy wojowników. Trenowali mnie tam ciężko. Często zadania wydawały się nie możliwe, a przy choć jednej pomyłce trzeba było je zaczynać od początku. Po 2 miesiącach wróciłem, ale zastałem tylko rozszarpane ciała bliskich mi wilków. Załamałem się i wpadłem w depresję. Jeszcze przez parę ni tam siedziałem. Lecz nagle usłyszałem głośny dźwięk. Zza drzew wyszedł ogromny smok. Nie dał bym rady go pokonać więc zacząłem biec ile sil w łapach. 

***
Pewnego dnia chciałem zapolować na jelenia z powietrza. Nigdy tego nie robiłem. Więc wzbiłem się w powietrze i zacząłem "nurkować" w stronę jelenia. Niestety zderzyłem się z jakąś waderą. Jeleń uciekł.

<Ila?>

Od Idii

Przechadzałam się po polance w dość dobrym humorze. Było ciepło a promyki słońca wesoło skakały po moim pysku. Uwielbiam taką pogodę, bo można spokojnie sobie spacerować bez obawy, że się zmoknie. Jednak długo moja radość nie trwała gdyż po chwili nadciągnęły cimne chmury burzowe. Powietrze diametralnie się ochłodziło i dało się wyczuć sporą zawartość wilgoci w powietrzu. Przyśpieszyłam kroku po czym zauważyłam całkiem sporawy konar, który leżał nad starym korytem strumyka. Szybko pod niego wskoczyłam i próbowałam zasnąć chociać to nie było łatwe ze względu na dość kamieniste podłoże. Jednak po długiej "walance" się po leżu udało mi się dopasować do miejsca. Znużona szybko zasnęłam. 

***
Rano obudził mnie ćwierkot ptaków. Z liści drzew skapywały pojedyncze kropelki deszczu. Powietrze było rześkie i chłodnawe. Wstałam po czym podeszłam do najbliższej kałuży i zaczełam z niej pić. Po chwili poczułam czyjąś obecność. Natychmiast podniosłam łeb a przed mną stał czarny basior ze błękitnymi ślepiami.
- Witaj w czym mogę Ci pomóc ? - zapytałam niepewnie.

<Oasis?>

Nowa wadera!

Powitajmy Idię!

Nowa wadera!

O to Nega!

Od Cobalta CD. Amorki


-Hmm...myślę że każdy umie więc może spróbujesz? - zapytałem i zrobiłem wielkie oczy.
Amorka bacznie mi się przyglądała.

<Amorka?>

Od Cyndi'ego CD. Cassandry

- Oj, już się tak nie kłóćmy... - potrząsnąłem ją.
- Ale ja lubię się kłócić! - zaśmiała się. 
- A, z tymi jeżynami to ja nie żartowałem. Nie jadłem od paru dni. - uniosłem brwi.
- Ou... to weź te króliki. - wsadziła łapę w krzaki i zaczęła w nich czegoś szukać.
- Ee...
- Nie przerywaj. - syknęła.
- Ale to jest...
- Co jest?! - Wyskoczyła z krzaków i spojrzała na mnie.
- Bluszcz trujący... 
- Co?! Nie mogłeś powiedzieć trochę wcześniej?! - żachnęła się i zaczęła się drapać bo czynniki bluszczu najwyraźniej dały się we znaki. 
- Przecież próbowałem, ale ty mi nie dawałaś! Możemy już z tym skończyć? Cały czas się kłócimy. Mam tego dość! Ty pewnie też.
- No... masz rację. Przepraszam. - wyciągnęła do mnie łapę.
- Ja też. - Uścisnąłem jej dłoń.

<Cassy? Koniec kłótni?>

Od Oasisa CD. Grace


Włóczyłem się po lesie jakimś. Co mnie opętało iść do lasu i w dodatku nie znam tych terenów watahy! Pff... świetnie. Nagle wszedłem do jakiegoś krzaka. Nagle wyszedłem z niego. I przed moimi stanęła moja bogini Grace.Wadera która zaprowadziła mnie do watahy. Och ona jest taka idealna i piękna.
-To ty, Oasis. Przestraszyłeś mnie. - zaśmiała się.
-Oj przepraszam cię kotku. - polizałem ją.

<Grace?>

Od Oasisa CD. Melody


Czemu ta głupia wadera się na mnie rzuciła!Jak śmiała się mnie dotknąć.Musiałem na to jakoś zareagować.
-Gr...co ty wyprawiasz do cho*ery?!
-Och przepraszam. My się raczej nie znamy. - odparła.
-No raczej nie... - odpowiedziałem obojętnie.
-Nazywam się Melody a ty?
-Oasis jestem nowy.
Wadera była trochę dziwna lecz mi to tam nie przeszkadzało.Ważne że jest ładna.
-A może mnie oprowadzisz po watasze? - popatrzałem w jej oczy.

<Melody?>

Nowy basior!

Oasis!