środa, 10 września 2014

Od Avem CD. Veyrona

- W sumie..., czemuż by nie? - basior podskoczył z radości.
- Świetnie! - cieszył się.
- Ok, a co ja mam właściwie robić?
- Dobra, to twój plan na dzisiaj:
• Spotkanie w sprawie sojuszu z Watahą X.
• Rozpatrzenie próśb członków watahy.
• Planowanie zbiorów żywności na zimę.
• Rozłożenie zadań dla strażników i zabójców.
• Spacer podporządkowujący.
- Wow... i ja mam to zrobić w ciągu jednego dnia? - zrobiłam wielkie oczy.
- No...? A teraz ja - przysiadł i spojrzał na mnie .
- Co?
- No..., co ja mam robić? - zapytał, jakby to było najbardziej logiczne pytanie na świecie.
- Co chcesz... po prostu wszystko i nic - uśmiechnęłam się.
- Co? Ja tak nie potrafię! 
- Wybacz, chętnie bym ci 'pomogła', ale muszę się śpieszyć na spotkanie - puściłam do basiora oko i pobiegłam.
Dzień przebiegł mi bardzo sprawnie i przyjemnie. Wieczorem wróciłam do jaskini w której leżał basior. Trzymał w łapach pudełko czekoladek i oglądał 'łzawy film'
- Co ty robisz? - zapytałam zdziwiona. Basior tylko spojrzałna mnie wzrokiem desperata - No co, tak robią tylko kobiety, które rzucił chłopak...
- I tak właśnie się czuję..., żadnych planów,  obowiązków. Nic do roboty!

<Veyron?>

Od Ceiviry

Promienie słońca muskały delikatnie moją twarz, budząc mnie ze snu. Zaraz wieczór. Okazało się, że spałam cały dzień. Próbowałam wstać, ale to na nic. Na brzuchu miałam paskudną ranę i nic nie mogłam na to poradzić. Nawet nie wiedziałam, gdzie jestem. Spadłam w jakieś nieznane mi miejsce i od razu zasnęłam.
- Co teraz będzie? - pytałam samą siebie.
Nie potrafiłam się wyleczyć, nie miałam takiej mocy... Z oczu zaczęły kapać mi łzy. To mój koniec. Uciekłam tylko po to, żeby teraz tu umrzeć. Rozejrzałam się dookoła. Przede mną roztaczał się piękny widok. Wielka, ognista kula zanurzała się w toni wodnej, przez co błękit mienił się przeróżnymi kolorami. Uśmiechnęłam się. Zaczęłam nucić jakieś przypadkowe dźwięki. Muzyka zawsze pomagała mi w trudnych chwilach. Wreszcie ostatnimi siły dobyłam z siebie głos. Chciałam, żeby moja smutna piosenka rozeszła się hen daleko. Wtem usłyszałam czyjeś kroki. Umilkłam w mgnieniu oka i starałam się dostrzec tę postać. W moją stronę zmierzał jakiś wilk.

<Ktoś dokończy?>

Nowa wadera! ~ Ceivira

Od Veyrona CD. Diamond

- Hmm... szczerze? Nie mam zielonego pojęcia, co moglibyśmy porobić. - zamyśliłem się.
- No to może... yyy... zapolujemy na coś? - zaproponowała wadera trzepocząc powiekami. Westchnąłem.
- Wiesz... szczerze mówiąc to jakoś nie mam ochoty. Nie chcę mi się... i nie jestem głodny. Rozumiesz jak to jest, nie?
- No pewnie. - wadera wzruszyła ramionami. - To... nie mam już pomysłów.
- Słuchaj!!! Wiem co zrobimy! - wykrzyknąłem zrywając się na nogi.
- No opowiadaj, co?
- Możemy znaleźć jakieś ładne miejsce w watasze! Przyozdobić je świetlikami i lampionami, wykombinować jakiegoś DJ - a, zaprosić wszystkich członków watahy i...
- I?
- I zrobić czadową na maksa imprezę! Co ty na to?

<Co Ty na to, Dia? I... wolałbym Veyr xD>