sobota, 27 września 2014

Od Matta

Obudziły mnie promienie wchodzącego słońca. Otworzyłem oczy i wstałem aby się trochę porościągać. 
Potem ruszyłem w dalszą drogę. Po kilku godzinach ciągłego chodzenia, byłem strasznie głodny więc postanowiłem coś upolować. Wypatrzyłem pięknego jelenia i ruszyłem na niego. 
Skoczyłem na plecy jelenia i powaliłem go na ziemię i zabiłem. Potem zaczęłem go konsumować.
Ruszyłem dalej i po kilku minutach chodzenia usłyszałem za sobą kroki...

<Ktoś?>

Nowy basior! ~ Matt

Od Diamond CD. Ceiviry

- Dziś o 18:00 - powiedziałam. - Nie martw się, na pewno ci się uda.
Uśmiechnęła się.
- No dobra.
- Tylko ty lepiej przyjdź trochę wcześniej, żebyś zdążyła wszystko przygotować.
- Ok.

<Ceivira? Sorry, że tak krótkie, brak weny...;(>

Od Drew CD. Michaela

-Ok... - Wyjąkałam, po czym chwyciłam jego łapę i spojrzałam w niebo. Woda obmywały mi pysk. Zapomniałam o błyskach na niebie. Wsłuchiwałam się w opadające na ziemię krople deszczu. - Zapomniałam jakie to jest cudowne uczucie - Spojrzałam an niego i wyszczerzyłam  się... Tak od serca. - Dziękuję Ci - Przytuliłam basiora, po czym uniosłam ponownie pysk do góry i zamknęłam oczy, pozwalając deszczu. dalej obmywać mnie.
-Nie ma za co - Uśmiechnął się, gdy w drzewo trzasnął piorun.
-O mój Boze! - Serce łomotało mi jak nigdy dotąd, przypomniało mi się jak zostałam porzucona przez rodziców... w podobny deszczowy dzień... Spuściłam pysk i zamknęłam oczy.

<Michael?>

Od Michaela CD. Drew

- Nie przejmuj się. - położyłem rękę na ramieniu. - Też się kiedyś bałem.
- N... naprawdę? - wyjąkała wadera patrząc mi w oczy.
- Pewnie. Do wtedy, do kiedy na własnej skurze nie przekonałem się, jakie to jest fajne. - uśmiechnąłem się.
- Serio? - Drew jakoś nie chciała mi wierzyć.
- Oczywiście! Po co miałbym kłamaś. To jest świetna rzecz, kiedy patszysz, jak krople deszczu rozbryzgują się o twój nos... a piorun napewno w ciebie nie trafi, bo jest jakieś kilkadziesiąt kilometrów stąd. A poza tym i tak jest wiele punktów wyższych od ciebie.
- M... może masz rację?
- No pewnie, że tak! To co? Może chociaż spróbujesz? - zamrugałem błagalnie oczami. - Jak będziesz się bała, to wrócimy, zgoda?
Wyciągnąłem d niej łapę.

<Drew?>

Od Drew CD. Michaela

Westchnęłam cicho. Nie przepadałam za deszczem... Złe wspomnienia z dzieciństwem..Skrzywiłam się lekko. 
-Gdzie możemy się skryć? - Spytałam spoglądając na niego.
-Niedaleko jest jaskinia w której możemy przeczekać deszcz - Wyszczerzył się.
-Nie jest zamieszkana... Prawda?
-Skądże! - Zaśmiał się.
-A więc ruszajmy. - Po paru minutach, zaczęło padać jak z cebra. Na niebie malowały się czarne chmury w towarzystwie złotych piorunów. Gdy zagrzmiało, aż podskoczyłam ze strachu, po czym podkuliłam ogon.
-Boisz się burzy? - Basior padł na ziemię i zaczął się śmiać.
-Nie boję się. - Wypięłam dumnie piersi i spojrzałam w niebo. Próbowałam stłumić w sobie strach, lecz na próżno.

<Michael?>

Od Michaela CD. Drew

- No widzisz, to tak samo, jak ja. - wyszczerzyłem zęby. Wadera uniosła brwi. - No co?
- Ech... nic... chodź już stąd. - uśmiechnęła się.
Ruszyliśmy wzdłuż ścieżki, aby się bez celu powłóczyć po lesie. Zaczęło się robić coraz chłodniej, a niebo spowiły wielkie, ciemne, ciężkie, obwisłe chmury.
- Wygląda na to, że będzie padać. - stwierdziłem. 
- To może chodźmy się gdzieś schować?
- Żartujesz? - zaśmiałem się i okręciłem. - Ja kocham deszcz.
- Ale już nie będziesz kochał, kiedy piorun cię trzaśnie, Mikey, więc chodź już. - wadera chwyciła mnie za łapę.

<Drew?>

Od Drew CD. Michaela

Spojrzałam na niego uśmiechnięta. Nareszcie byłam wyspana i nie marudziłam. 
-Masz ochotę na spacer? - Spytałam. - Nie lubię siedzieć w jednym miejscu.
Nadęłam policzki, po czym odwróciłam się i ruszyłam przed siebie wolnym krokiem, rozglądając się niekiedy.

<Michael?>

Od Michaela CD. Diamond

- ... poza tym, że... - chciałem dokończyć, ale wadera mi przerwała.
- Możesz już sobie darować? - rzachnęła się zniesmaczona Diamond. Zacząłem chichotać. Wyglądała tak śmiesznie i uroczo, kiedy się denerwowała.
- Grrr...
- No dobra, dobra... już przestaję. - wyszczerzyłem zęby, próbując powstrzymać śmiech.
- To jak? Przyjdziesz?
- No przecież już mówiłem, że tak! - zaśmialem się.
- A pójdziesz ze mną? - zapytała Diamond.
- Nie... ja zawszę chodzę sam na imprezy. Jakoś nie lubię toważystwa. - zmrużyłem oczy, nadal nie przeganiając uśmiechu z twarzy.

<Dia? Ty mi narzucasz, to ja Tobie też xD>

Od Michaela CD. Drew

Wadera zasnęła. Spojrzałem tylko na nią i uśmiechnąłem się pod nosem. Spojrzałem w rozległe, rozgwieżdżone niebo. Było przepiękne. Mieniło się tysiącem odcieni różu, fioletu, granatów... Coś czego nie byłem w stanie opisać. Szkoda, że Drew nie mogła tego zobaczyć... westchnąłem.
Rozmarzonym wzrokiem wniknąłem w piękne gwiazdy i również zasnąłem.
***
Rano obudził mnie strumień zimnej wody, rozbryzgujący się mo moją gło. Natychmiast zerwałem się na równe nogi.
- Hej! Co jest?! - otrzepałem się i zacząłem rozglądać. - To już nie można sobie pospać?
W tej chwili zobaczyłem przed sobą Drew. Była cała rozpromieniona i już nie miała na sobie bandaży. Najwidoczniej wydobrzała.
- Chciałam tylko sprawdzić, czy żyjesz... - spojrzała wymownie w niebo, po czym parsknęła śmiechem. Ja również się do niej dołączyłem. Najwidoczniej dzisiaj była w zdecydowanie leprzym chumorze.

<Drew?>