czwartek, 26 czerwca 2014

Od Mony CD. Kuraia Ricrossa

-Dziękuję, nie musiałeś... - zarumieniłam się. - To jak? Mogę?
-Ee... ale co możesz? - zdziwił się.
-No... czy mogę mówić do ciebie Rai. No wiesz... tak w skrócie, bo Kurai Ricross, to troszkę długie imię, nie sądzisz?
-No... trochę tak. - bąknął. - Mów do mnie jak chcesz.
-Dzięki. - uśmiechnęłam się. - Wiesz... sama uważam, że robi się już późno i cię doskonale rozumiem... więc może spotkamy się jutro, hm?
-Okej. - odparł. - I tak nie mam na razie nic do roboty i strasznie mi się nudzi... bycie strażnikiem... no wiesz...
-Wiem, wiem... do zobaczenia jutro. - pomachałam mu łapą i ruszyłam w las. W głowie pałętało mi się tyle myśli. On jest taki piękny, dobry i odważny... mama zawsze powtarzała mi, że miłość od pierwszego wejrzenia nie jest dobra. Nigdy nie ma się na nią szans, a basior w którym się zakochałaś zrani cię, lgnąc do innej. No cóż. Ale mogę jeszcze poczekać trochę czasu, jakoś go w sobie rozkochać i poczekać. Weszłam do swojej jaskini. Opadłam bez sił i zasnęłam.
***
Rano obudziłam się w świetnym nastroju. Przeciągnęłam się i zamrugałam gwałtownie powiekami. Wstałam. Dziś znowu mam spotkać się z Raiem. Wyszłam na świeże powietrze. Przeczesałam włosy, umyłam twarz. Potem udałam się na łąkę i dosłownie, zaczęłam tarzać się w kwiatach, aby nabrać ładnego zapachu perfum. Potem udałam się do Kuraia, ale jakiś wielki wilk, niczym Navarog, zastąpił mi drogę...

<Ricross? Uratujesz mnie?>

Nowa wadera!

Cassandra! To ona będzie w przyszłości naszą lekarką!

Od Kuraia Ricrossa CD. Mony


-Muszę lecieć pa!
Poczułem się nieswojo.
-Kurai zaczekaj!
-Ee.. ja mam syf w jaskini muszę posprzątać na razie!
Pobiegłem do lasu. Zwolniłem. To było kłamstwo. Poczułem się strasznie głupio, że ją okłamałem.
-Ehhhhh...
Westchnąłem. Kurai Ty kłamać nie możesz. Zawróciłem. Po drodze kupiłem kolorową różę i dałem ją Monie.
Ta uśmiechnęła się i otarła łzy.

<Mona?(Ehhhhh...)>

Od Oroza CD. Ili


Od Oroza c.d Ili
- Mogę - rzekłem. 
Byłem zdziwiony o co tu w ogóle chodzi. Najpierw jakaś Czarna Tygrysica. Później ten amulet. 
- Co tak rozmyślasz? - zapytała.
- A nie ważne.... - powiedziałem.
- Pewnie myślisz o tym co zaszło?
- No tak... - rzekłam.
- Wiem, to dziwna historia. - przyznała.
- Pewnie, ale dlaczego nie chcesz mi o niej nic powiedzieć? - pytałem. 

<Ila?>