poniedziałek, 25 sierpnia 2014
Od Meastitii
Przechadzałam się tego dnia po watasze... Byłam tam nowa, więc poznawałam nowe tereny. Znalazłam już wodopój, las i jakąś jaskinię, w której mogłam przenocować... Pod wieczór znalazłam plażę. Przysiadłam na pobliskim klifie i podziwiałam zachód słońca. Rozmyślałam o mojej przeszłości... Gdybym tylko mogła się ustatkować i zmienić moje życie na zawsze... Znaleźć partnera... Moja córeczka! Musiałam ją odnaleźć... Jak ta wataha się nazywała...? Wataha Zielonej, puszczy...? Tak, tam właśnie była moja córka... Szybko zmieniłam się w feniksa i wzleciałam nad chmury. Gdy ujrzałam znajome ziemie, wylądowałam obok jaskini alfy. Weszłam do środka, przemieniłam się w wilka
- Rose? To ty? - zagadałam do wadery siedzącej w środku.
- Tak..., a ty, to kto? - zrobiła wielkie oczy - Meastitia?!
- Gdzie jest moja córka? Była umowa, jak przyjdziesz, to 'oddajesz'... - dodałam szybko.
- Tak, tak..., przygotowywałam ją na to. Ona czeka na ciebie od ponad roku. Siedzi na plaży. Doskonale cię zrozumiała, gdy jej powiedziałam - wytłumaczyła mi. Bez słowa pobiegłam na plażę. Siedziała tam piękna, młoda wadera:
- Av-Avem? - wystękałam.
- Tak... - powiedziała delikatnym, aksamitnym głosem.
- Ja, ja..., nie wiem, jak to powiedzieć... jestem... jestem twoją mamą... - mruknęłam.
- To ty! - rzuciła mi się w ramiona - czekałam na ciebie tak długo! - przytuliłam ją mocniej.
- Tak strasznie przepraszam..., ja musiałam - tłumaczyłam.
- Wybaczyłam ci już dawno! To dla mojego bezpieczeństwa... - odparła.
- Chcesz ze mną wrócić do watahy? - zapytałam z nadzieją.
- Mogę?! - uradowała się.
- Oczywiście!!! Jesteś moją córką, głuptasie... - zaśmiałam się - umiesz się w coś zmienić?
- Jasne! - przemieniła się w pięknego, okazałego ptaka:
Przemieniłam się w feniksa.
- Leć za mną! - zawołałam do Avem. Leciałyśmy dobre pół godziny. Zawitałyśmy do jaskini Alfy.
- Witaj Alfo - przywitałam się - to moja córka... no wiesz... - alfa kiwnęła - może dołączyć watahy?
- Jasne! - uśmiechnęła się, a gdy skończyła, dodała - Witamy w watasze!
Od Jinny
Chodziła sobie po watasze, i myślałam o niebieskich migdałach,w pewnym momencie zderzyłam się z pewnym basiorem obydwoje zamarliśmy, bałam się go.
Gdybym basior,był tak samo wystraszony.
Zrobiłam kilka kroków w przód,on powiedział
- Odejdź ode mnie, jestem za szkaradny.
Wcale nie - pomyślałam sobie, ale jak to się mówiło?
Powiedziałam coś w typie "Wlace nie jierstes sczkaradni",co miało znaczyć "wcale nie jesteś szkaradny".
Wilk się uśmiechnął.
- Jestem Jinny. - powiedziałam.
- Cześć, Death.
<Death?>
Subskrybuj:
Posty (Atom)