- Tak… Myślę, że to dobry pomysł. – potaknęłam jeszcze trochę przestraszona. – Ja… Znam pewne miejsce, które… Może chciałbyś zobaczyć.
- No to chodźmy. – mruknął Aventy.
Przez długi czas szliśmy w ciszy. Nasłuchiwałam. Wokoło było słychać rozmaite głosy ptaków, owadów i innych stworzeń. Słyszałam też odgłos naszych kroków. Uspokoiłam się.
Zaczęłam zastanawiać się nad swoim snem. Najchętniej ruszyłabym w podróż od razu. Nieważne czy Koszmarek kłamał czy nie. Po prostu czułam, że jak się gdzieś stąd nie wyrwę to zwariuję.
„Morze nie lubi więzów” – zagrzmiał mi w głowie głos mojego ojca. Pamiętałam, że jak tylko to mówił, odpowiadałam: „Ale my jesteśmy Wilkami Ognia, nie wody”, a tato wtedy mówił tajemniczo: „Woda i ogień nie są od siebie tak dalekie, jak ci się wydaje”
Zastanowiłam się nad jego słowami jeszcze raz. Wtedy byłam mała i ich nie rozumiałam, ale teraz… No, zdawało mi się, że skoro jestem już starsza to powinnam zrozumieć słowa ojca. Ale jak woda i ogień mogą mieć ze sobą coś wspólnego? Nie rozumiałam.
Z zamyśleń wyrwał mnie głos basiora:
- O czym myślisz?
Nie wiedziałam, co mam odpowiedzieć. Z jednej strony chciałam mu wszystko odpowiedzieć, ale z drugiej… Wolałam to ukryć. Jeszcze nikomu nie wyjawiłam mojej przeszłości. I nie wiedziałam, czy byłam gotowa to zrobić.
- Rozmyślam o… wszystkim i o niczym… - uśmiechnęłam się blado. „Morze nie lubi więzów”
- Ach… Wiesz, ja się zastanawiałem, jak piękny może być zachód słońca… - powiedział i spojrzał w stronę czerwieniejącego nieba.
- Och… Taak. – odparłam. „Woda i ogień nie są od siebie tak dalekie, jak ci się wydaje” – Aventy, mogę cię o coś spytać?
- Aha, no pewnie. – mruknął spokojnie.
- Wiesz może... Nie wiem… Może wiesz w czym… W czym woda i ogień są do siebie podobne?
- Chmmm… No, oba to na pewno wielkie i potężne żywioły. Bez obu również nie możemy żyć, choć oba mogą nas zabić. Oba są również… no, patronami? Chyba można je tak nazwać… Patronami niektórych wilków, no wiesz, jak każdy żywioł. Wilki Żywiołu są… specyficzne.
- Ja też? – zapytałam ze śmiechem.
- No cóż, nie mogę powiedzieć, że nie widać, że jesteś Wilkiem Ognia. To po prostu widać. A w innych rasach wilków… Już nie tak bardzo.
- Uch, czekaj. – zatrzymałam się i nagle w mojej głowie wszystko się ułożyło. – Morze nie lubi więzów, ogień i woda, życie i śmierć, potęga, rasy… - zaczęłam mamrotać pod nosem.
- Hm? – zdziwił się Aventy.
- Tak! To jest to! – krzyknęłam i zaczęłam radośnie skakać wokół Aventy’ego. – To mój ojciec miał na myśli! Życie i śmierć… Wszystko się zgadza! Ach! – zaczęłam tarzać się w trawie jak szalona.
- Czekaj, co? – zapytał zdezorientowany basior. – Co się zgadza?
Przestałam tarzać się w trawie, wstałam i otrzepałam się z piasku. Popatrzyłam wilkowi prosto w oczy. Sama nie wiedziałam, co chciałam przez to uzyskać, ale… Sprowadziło mnie to na ziemię.
- Ja… Trudno to wyjaśnić, ale muszę. W tym dziwnym śnie, o którym ci mówiłam… Pan Koszmarów pokazał i gdzie jest mój brat. Bałam się wyruszyć, bo nie znam tamtych stron i sama nie wiem, czy to nie jest tylko kłamstwo, żeby… - przełknęłam ślinę. – żeby się na mnie zemścić. Nie wiem tego, ale muszę to sprawdzić. Jeśli mój brat naprawdę żyje i gdzieś tam jest narażony na mnóstwo niebezpieczeństw… Chcę go odnaleźć.
Aventy pokiwał głową w geście, że rozumie.
- Czego ode mnie oczekujesz?
- Będę zaszczycona, jeśli chciałbyś mi towarzyszyć w tej wyprawie.
< Aventy? c: >