wtorek, 29 lipca 2014

Nowa wadera!

Witaj we watasze, Moonlight!

Od Deatha CD. Susan

- Nie wiem... może się przejdziemy?
- Czemu nie? - uniosłem brwi, bo miałem już dość tego całego łażenia po krzakach. To nudne...
- To może byś wolał pójść na plażę i przepłynąć się?
- Wolałbym. - odparłem zawadiacko i ruszyliśmy nad wodę. Piasek był prawie biały i sypki. Przyjemny w dotyku, chodź bardzo gorący. Woda była krystalicznie czysta i szumiała rozbijając się o pobliskie klify. Było pięknie. Nie wiedziałem, że w naszej watasze są takie miejsca...


<Susi?>

Od Mony CD. Sirdena

- Em... nie jesteś niemiły... - zarumieniłam się.
- Dzięki. - odparł po krótkim namyśle. - Lubisz to miejsce?
- Szczerze? Widzę je drugi raz w życiu, ale coś mi się tu nie zgadza... - zamyśliłam się.
- Co takiego? - zdziwił się Sirden.
- Coś tu jest inaczej... jakoś ciemniej i... bardziej odpychająco...
- Dlaczego? - Sirden potrząsnął głową.
- Bo... uważaj! - krzyknęłam, bo z krzaków wyskoczyło to:


<Sirden?>

niedziela, 27 lipca 2014

Od Susan CD. Deatha

-Samo się nie podało! - powiedziałam i palnęłam go łapą w łeb.
-Dobra! - odpowiedział masując się po głowie. 
Westchnęłam i zapytałam go:
-Który chcesz kawałek?
-Może łopatki?
-Ok... To ja się wezmę za udka.
-A to nie jest czasem tłuste pani dietetyk?
-Jeśli chodzi o mięso, nie jestem dietetykiem... - powiedziałam i wyrwałam sobie kawałek mięsa.
-Tumtumtumtumtumtum....
Popatrzyłam na niego pytająco.
-No co?
-Nic.... Na co teraz masz ochotę? - zapytałam i położyłam się obok niego.

<Death?>

Nowy banner!

Chciałabym serdecznie podziękować naszej Grace, która z wielkim poświęceniem angażuje się w naszą watahę i stworzyła dla nas już trzy bannery, za co jesteśmy jej okropnie wdzięczni. Wiem, może troszkę przesadzam, ale dla każdego jestem tak samo sprawiedliwa ;). Więc Grace otrzymuje ode mnie nagrodę w wysokości 50 Diamentów. A tak, żebyście się nie dziwili potem, skąd nasza Gracie ma takie pieniądze to tak: na początek każdy dostaje 300, w konkursie wygrała 500, za podsunięcie pomysłu na nowy konkurs dostała 10 i teraz 50. Oto nasz prześliczny banner:

hayden

Od Deatha CD. Susan

- Nie wiem... - nabrałem trochę więcej pewności wyrażając swoje zdanie na jakiś temat. 
- Ee... ja to bym zjadła coś innego niż... truskawki. - uśmiechnęła się.
- Czu... tobie też się owoców przejadło? Nikt się tego nie spodziewał... - uniosłem brwi.
- To chodźmy zapolować. - Susan poruszyła brwiami. Ruszyłem z nią w jakieś dobre miejsce. Zaczailiśmy się na polanie w krzakach i czekaliśmy. Czekaliśmy... czekaliśmy... czekaliśmy i czekaliśmy... dobrą godzinę co jakiś czas spoglądając po sobie ze znużeniem spowodowanym przez brak ruchu i czystego powietrza. Aż w końcu wyczekaliśmy. Na polanie pojawił się wielki tłusty jak i zaczął skubać trawę. Odetchnąłem z ulgą. Ale zagapiłem się a Susan rzuciła się na zdobycz. Wskoczyła zwierzęciu na grzbiet i wbiła swoje ostre jak brzytwa zęby w jego kark. Ryknął z przerażenia i złości. Patrzyłem na tę scenę i prawie chciało mi się śmiać. Jeśli ja też wyglądam tak komicznie podczas polowania, to przerzucam się na jeżyny... zaczął się miotać we wszystkie strony i walić o drzewa próbując zrzucić z siebie Susan.
- Może byś pomógł? - warknęła półgębkiem bo jej zęby zaciskały się nieustępliwie na skórze jaka. Pobiegłem aby jej pomóc, choć przysiągłem, że przerzucam się na jeżyny. Po długiej szarpaninie udało się nam ubić obiad a ja zażartowałem:
- Podano do stołu...

<Susi?>

Od Melody


   Błądziłam po nieznanych terenach. Szukałam jakiegoś schronienia, bo zaraz miała spaść ulewa. 
Położyłam się pod natpotkanym drzewem i położyłam się pod nim. W tej samej chwili zaczęło padać.
   Po chwili ze zmęczenia zasnęłam.
Gdy obudziłam się był już wieczór. Wyruszyłam w dalszą drogę. Po godzinie poczułam, że ktoś mnie obserwuje. Usiadłam i nadsłuchiwałam. Nagle z krzaków wyłonił się jakiś wilk. 
Rzuciłam się na niego...

<Jakiś basior?>

Nowa wadera!

Oto Melody!

sobota, 26 lipca 2014

Sorry wielkie, wszystkich przepraszam xD!

Przepraszam Was wszystkich bardzo, ale ze względu na wakacje i okoliczności, nie będę mogła wstawić dzisiaj żadnego opowiadania. Możecie je do mnie wysyłać (opowiadania, wiadomości... cokolwiek, z czym macie do mnie sprawy, pretensje, zażalenia itp.), ale ja nie wstawię ich dzisiaj, ani nie odpowiem, bo nie ma mnie na laptopie (z którego zawsze korzystam, bo komputera nie mam, a na telefonie bardzo trudno wstawia się opowiadania w tym dziwnym komórkowym bloggerze XD). Będziecie musieli troszeczkę poczekać (do jutra) bo dziś nie mogę, ale chyba przeżyjecie, co? Musicie, bo stracę członków c:. Pisząc to chce mi się śmiać, ale trudno... Ci co mnie znają (w tym kilku z Was), wiedzą, że jestem upiornym dowcipnisiem, więc, to by było na tyle.
Czyli podsumowując: Dziś nie wstawię opowiadań c:
hayden

piątek, 25 lipca 2014

Nowy basior!

Zeke!

Od Amorki CD. Cobata


Bawiliśmy się świetnie.
- Umiesz śpiewać? - spytałam.
- Tak, a ty? - odpowiedział.
- Ja ja nie umiem. - skłamałam.

<Cobalt?>

Nowa wadera!

Powitajmy Okami!

Od Cobalta CD. Amorki


Amorka powiedziała że jest Wilkiem Magii. Już po jej głosie można wywnioskować że to nie prawda. Lecz nie odzywałem się bo wiedziałem że to dla niej nie wygodny temat... Doszliśmy do jeziora, podszedłem by się napić, a ona wepchnęła mnie do wody.
-A to za co? - Zapytałem 
Odpowiedziała tylko śmiechem, więc ją wciągnąłem do wody.

<Amorka?>

Od Susan CD. Deatha

-Ta... W ogóle... Wstawaj.

-Dobra...
Wstał. Normalnie, bez jęków.
-I co? - zapytał.
-Nic Cię nie boli?
-Nie.
Obeszłam go dookoła. Zauważyłam rankę, z której wyciekała krew.
-Mam Cię!
Nabrałam trochę białej energii i przejechałam łapą po ranie, która zaraz zniknęła. Uśmiechnęłam się do Deatha.
-No, to co teraz robimy? - zapytałam.

<Deathuś? :D>

czwartek, 24 lipca 2014

Od Cyndi'ego CD. Grace

- No... jasne. W sumie to nawet fajnie, bo w watasze nie mam nikogo bliskiego. - podrapałem się po szyi.
- Ech... sorry. Może pój... - wadera urwała.
- Co się stało? - zdziwiłem się. Ale po chwili sam zrozumiałem. Usłyszałem jakiś szelest w krzakach. Obróciliśmy się gwałtownie.
- TO! - krzyknęła Grace. 

<Grace? Nie mogłem siępowstrzymać przed tymi krzakami. Wybacz! XDXDXDXD>

Od Deatha CD. Susan

- Hej, zaczekaj! - zaśmiałem się i rzuciłem na przód do wadery. Wdrapałem się na drzewo i zacząłem się rozglądać. Nigdzie nie mogłem jej wypatrzeć. W końcu poczułem czyjąś łapę na ramieniu. Wrzasnąłem i spadłem. Zobaczyłem głowę Susan, która wychynęła z drzewa.
- Nic ci nie jest? - uśmiechnęła się kwaśno i zsunęła się z drzewa.
- Niuu... - uniosłem brwi i uśmiechnąłem się. 

<Susi?>

Od Susan CD. Deatha

-Racja. Nie ma to jak dobrze się pośmiać. 

-Ta...
Spojrzałam na niego badawczo. Nie był wcale taki straszny. 
-Lubisz skakać po drzewach? Chodź, pobawimy się.
-Dobra, tylko się nie połam.
Zaśmialiśmy się. Wskoczyłam na pierwsze lepsze drzewo i zniknęłam w liściach.

<Death? :)>

Od Sirdena CD. Mony

Poszła przodem, po chwili dogoniłem ją i szliśmy równo. Prowadziła mnie przez las i zatrzymała przy jeziorze.

-No, ładnie tu - musiałem przyznać. 
-Lubię tu przychodzić. 
-Wadery zwykle lubią ładne miejsca i ładne basiory...
-Hej! - pochlapała mnie.
-No dobrze, dobrze! Staram się być miły, chociaż niebardzo mi to wychodzi. "Od trzech lat" - dodałem w myślach.

<Mona? Tak, możesz mówić Sir :) >

Od Grace CD. Cyndi'ego

-Dobra, bez takich mi tu... Ja nie romantyk. Obmyślamy plan działania! - zaśmiałam się. Chwilę dyskutowaliśmy gdzie i kiedy podłożyć bombę, a przede wszystkim - jak. No na pewno wtedy, gdy alfa będzie spała... 

-Emmm... Grace? A takie pytanie... Wiesz, kto jest Alfą? - wyszczerzył się Cyndi.
-Nie... Ale zaraz się dowiemy!-wysiliłam trochę umysł i spróbowałam zlaleźć umysł Alfy. Po chwili mi się udało.
-Ila... No a teraz po bomby! - ruszylimy na wyścigi do mojej jaskini. Dobiegliśmy do płytkiego jeziorka i do wodospadów.
-Pierwszy! - krzyknął Cyndi wbiegając do wody.
-Wcale nie! - zaśmiałam się i przebiegłam przez ścianę wody prosto do mojego królestwa.
-To nie fair! - powiedział udając obrażonego i wchodząc za mną. - Ej, chwila, mówiłaś, że to jaskinia... - rozejrzał się zdziwiony dookoła.
-A jak to inaczej nazwać? - zapyatłam. Zobaczyłam, że otwiera pysk, żeby coś powiedzieć, ale mu przerwałam. 
-Nie gadaj tylko szukaj.
Burknął coś pod nosem i zaczął zaglądać we wszystkie kąty w poszukiwaniu wspomnianych wcześniej bomb ze śmierdzącym gazem. Kiedy wreszcie Cyndi zawołał coś w stylu "Mam!", co brzmiało bardziej jak "Muam!" (no bo miał w końcu siatkę w pysku), słońce postanowiło zejść prawie do połowy za horyzont.
-No nie... - mruknęłam.
-To właśnie lepiej! Wysadzimy w nocy!
-Nie, za późno. Najpóźniej tuż po zachodzie, kiedy jest jeszcze jasno...
-No to jak chcesz zdążyć to biegiem!-wypadliśmy z jaskini jak strzały i pobiegliśmy w kierunku, z którego słyszałam myśli Alfy. To znaczy wcześniej, bo teraz jej nie używałam. Kiedy już wyczuliśmy ją nosami, zaczęliśmy powoli się skradać, jak najciszej. O dziwo i na nasze szczęście Alfa spała. Przejęłam od Cyndi'ego siatkę z bombami. On ostroźnie jedną wyjął i położył tuż przed nosem Alfy. Pociągnęliśmy długi knot w krzaki i podpaliliśmy - nawet nie wiem jak, po prostu to zrobiliśmy. To tak samo jak z tym pojawiającym się i znikającym wiadrem. Słuchaliśmy syku iskier skaczących z końca lontu. 5... 4... 3... 2... 1... Wielkie "BUM!", chmura śmierdzącego dymu i krzyk wilczycy potwierdziły, że nam się udało. Z ogromnymi wyszczerzami na twarzach i śmiechem biegnącym za nami zaczęliśmy uciekać. Cały czas się śmialiśmy. Kiedy wreszcie wróciliśmy do mojej jaskini i odłożyliśmy siatkę znowu napadł nas niekontrolowany napad śmiechu. Nie wiem, ila się tarzaliśmy po trawie, ale było strasznie zabawnie. Kiedy udało nam się uspokoić i przede wszystkim stanąć na łapach, znowu zaczęłam się śmiać. Tyle, że teraz z mojego towarzysza. Ja pewnie jako tako wyglądałam, mam czarne futro, ale on... Gdzieniegdzie widać było duże plamy zieleni. Normalny Cyndi zniknął. Teraz stała przedemną jego łaciata wersja.
-Idź... się zobacz... w... wodzie... - wykrztusiłam między... śmiechem? No jakoś tak. (zdecydowanie nadużywam tego słowa... xD)
-Ech... ty mnie kiedyś wykończysz... - westchnął nie ruszając się z miejsca. 
-No dobra, niech ci będzie... I tak zaraz się zobaczysz... A tak w ogóle mogę do ciebie mówić bracie?

<Cyndi? xD Będziesz moim starszym bratem? xDDD (Ja to mam pomysły... xD) Przepraszam za wszelkie błędy, ale dopiero za ok. godzinę będę mogła siąść do komputera... xD Nie ma to jak pisać formularze o 2 w nocy... xD I tak, ja to nazywam brakiem weny xD Czasami udaje mi się napisać rozdział na 12 stron worda... Potem przez miesiąc nic nie publikuję na blogu xD>

środa, 23 lipca 2014

Od Mony CD. Sirdena

- Ech... nic nie szkodzi... - powiedziałam i podniosłam się z ziemi otrzepując. Basior również wstał.
- Wiesz... jestem wściekły. Należę do tej watahy od kilku dni, a już nie mam co ze sobą zrobić... - spuścił wzrok.
- Tak w ogóle, to jestem Mona. Może mnie jakoś zniesiesz? - uśmiechnęłam się zsuwając wargi. 
- T... tak. Ja jestem Sirden. Może mnie oprowadzisz, Mona?
- Jasne. - uśmiechnęłam się.

<Sirden? Jest jakiś skrót dla Twojego imienia? XD>

Od Ili CD. Oroza

- Na prawdę? - rozpromieniłam się, a na mojej twarzy uśmiech namalował się od ucha, do ucha.
- Na prawdę. - Oroz potwierdził moje słowa i również się uśmiechnął. 
- Cieszę się, ale to troszeczkę daleko.
- Spoko. - odpowiedział językiem, którego nie rozumiałam, a przynajmniej, za którym niezbyt przepadałam. Ale i tak cieszę się, że mój przyjaciel pójdzie ze mną wszędzie...

<Oroz? Wybacz, że tak długo :/>

Od Cyndi'ego CD. Grace

- Hmm... w sumie to niezłe... a komu robimy ten dowcip? - poruszyłem znacząco brwiami. Od razu się rozchmurzyłem i zrobiło mi się cieplej na sercu. Tego mi właśnie brakowało. Jak ja się cieszę, że mam taką wspaniałą, rozrywkową przyjaciółkę. 
- Nie wiem... może alfie? - zrobiła szatański uśmieszek. Zacząłem się śmiać. Po chwili przestałem, bo zrozumiałem, że to nie był żart. 
- Chyba do reszty ci odbiło! Ale wchodzę, bo właśnie za takie pomysły cię kocham. - puściłem do niej oko.

<Grace? Jeśli ty opowiadanie na dwadzieścia dwie linijki oznaczasz terminem "brak weny", to ja nie wiem, jak nazwać przypadek TEGO opowiadania XD>

Od Amorki CD. Cobalta


- Chętnie. - powiedziałam i poszliśmy po terenach watahy.
- Jakiej rasy jesteś? - spytałam.
- Wilkiem Niebieskiej Otchłani, a ty? - odpowiedział.
- Yyy... Wilkiem Magi - powiedziałam.

<Cobalt?>

Od Grace CD. Cyndi'ego


-No i było tak strasznie? - zapytałam.
-W sumie to nie... - popatrzył na mnie dziwnie. 
-Wiesz co? Mam trochę dosyć tych wszystkich przygód... Najpierw ten skrzat, potem smok... Przydałoby się coś... normalnego... - stwierdziłam.
-Eee... Tak na logikę wszystko biorąc... Jesteś magicznym wilkiem, kilka minut temu się teleportowałaś w ucieczce przed smokiem i widziałaś jak zamrażam wejście do jaskini... I ty chcesz normalne zdarzenia? - zapytał z niedowierzaniem. Pokiwałam głową na tak. Cyndi zasłonił sobie oczy łapą.
-No co? Każdemu trzeba trochę normalności... - wyszczerzyłam się.
-Zaczynasz mnie dobijać...
-Sory... Ale no na prawdę no! Za dużo się dzieje!
-A co według ciebie oznacza robić coś "normalnego"?
-No na przykład polować? Spać? Jeść? Przeglądać Karty, rozmawiać z kimś, iść popływać w jeziorze, iść zrobić jakąś głupotę typu zdenerwowanie jakiegoś wilka...-zaczęłam wyliczać. - Swoją drogą co ty na to, żeby wysadzić komuś śmierdzącą bąbę przed nosem? - w moich oczach zabłysły niebezpieczne ogniki.
-Nie powiem, że to jest dobry pomysł... Dobrze się czujesz? - zapytał Cyndi patrząc na mnie z lekkim strachem pomieszanym ze zdziwieniem.
-Jak nigdy! Czekaj, gdzieś powinnam mieć zapas... - zaśmiałam się. - A jak nie, to zrobimy!
-Nie możemy zrobić czevoś innego? - zapytał. 
-A masz jakiś pomysł na kawał? - zapytałam.

<Cyndi? Przepraszam, wena poszła na rozdział do Aury... :/ Jakieś pomysły? Przepraszam, że tak późno, ale internet naprawiali... >.< Znowu... Po co komu 4 aktualizacje tygodniowo? >.< I jeszcze Przepraszam za wszelkie błędy... :/>

Od Deatha CD. Susan

- Ech... nie dzięki. - powiedziałem nieśmiało. - Nie przepadam zbytnio za truskawkami...
- Nie szkodzi. - sama zjadła kilka. - Ja je bardzo lubię.
- Cieszę się. Należysz do tej watahy? - zagadnąłem.
- Tak. Od niedawna. W zasadzie to... od dzisiaj. - zaśmialiśmy się. - A ty jakie owoce lubisz? 
- Prawie wszystkie. Nie przepadam tylko za truskawkami i mango... nie jestem aż tak bardzo mięsożerny. A najbardziej to lubię... ee...  może arbuzy?
- To, co najmniej zdrowe. - zaśmiała się wadera.
- Dietetyczka się znalazła. - puściłem do niej oko. 
- No co... przecież muszę coś niecoś umieć, nie? Będę lekarką. - skierowała wzrok w niebo z wymownym uśmieszkiem.
- W sumie to proste; - wzruszyłem ramionami. - wszystko co dobre, niezdrowe... no... po za mięsem...
- A w sumie to również zależy, jakie mięso. - teraz to ona do mnie mrugnęła.
- Jak ty potrafisz wszystko zepsuć! - wyszczerzyłem zęby. - Ale... grunt, to poczucie humoru...

<Susi? XD> 

Od Sirdena


Siedziałem w swojej jaskini zły na cały świat. Zacząłem chodzić w kółko nie wiedząc co z sobą zrobić. To straszne. Zacząłem ciskać czerwoną energią w ścianę. Po chwili posypało się z niej trochę kamienia. Zaczerpnąłem czarnej energii nawet nie wiem po co. "Spokojnie, Sirden"-pomyślałem i pozwoliłem Zakazanej Mocy wsiąknąć w zimie. Wyszedłem by ochłonąć. Po drodze wpadłem na jakiegoś wilka.
-Wybacz...

<Ktoś?>

Od Susan CD. Deatha


Szłam lasem rozglądając się wokoło. To wiewiórki skakały z drzewa na drzewo, to gdzieś przebiegł zając... Zerwałam z krzaka kilka jagód. Spotkałam po drodze jakiegoś wilka.
-Hej - uśmiechnęłam się.
-Hej...
-Jestem Susan, a Ty?
-Death.
-Może masz ochotę na owocka? - zapytałam i wyjęłam z torby kilka truskawek.

<Death?>

Nowy sojusz!

Zawarliśmy sojusz z Watahą... ee... watahą z tym linkiem >>>klik<<< ;)

Od Cobalta CD. Amorki

Siedziałem pod wodą gdy nagle jakaś wadera zaczęła pływać. Uważnie się jej przyglądałem. Kiedy wyszła z wody zdecydowałem że się z nią zapoznam. Wynurzyłem się tuż przed nią.

-Kim jesteś? - zapytała patrząc mi w oczy.
-Cobalt, a ty? 
-Amorka.
Nastała chwila ciszy. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy.
-Przejdziemy się gdzieś? - zapytałem.

<Amorka?>

Nowe wilki!

Od Amorki


Gdy rano się obudziłam, wyszłam z jaskini i poszłam do wodopoju. Najpierw się napiłam, a potem pływałam. Nie wiedziałam jednak, że ktoś mnie obserwuje. Gdy wyszłam z wody położyłam się tak, by przednie łapy dotykały wody. Nagle ktoś wynurzył się w wodzie szybko wstałam. Basior który się wynurzył był piękny, niebieski, w moim ulubionym kolorze. Zabrakło mi słów, ale pomyślałam, że taki basior nie zechce wadery takiej jak ja. 
- Kim jesteś? - spytałam zaciekawiona.
Patrzyłam cały czas na niego prosto w oczy.  Mógł mnie teraz łatwo zabić, ale miał inne zamiary. 

<Cobalt?>

Nowy basior!

wtorek, 22 lipca 2014

Od Deatha

Zostałem sam. Zapomniany, porzucony... na lodowym pustkowiu. Nikt nie miał dla mnie serca. Bo co? Bo byłem inny, wyśmiany, wytykano mnie palcem, jako wybryk natury! Więc postanowiłem zacząć od nowa. Ruszyłem w stronę słońca, podążając za światłem, które dawało mi jedyny, ciepły promyczek nadziei w bolesnych chwilach. W końcu dotarłem do watahy, gdzie ktoś wziął mnie pod swoje skrzydła patrząc na mnie pozytywnie. Szedłem właśnie lasem podziwiając piękno natury Watahy Mrocznej Krwi. Nagle zobaczyłem waderę. Uśmiechała się promiennie, jak anioł. Delikatne płatki z drzew wiśniowych opadały na nią i wszędzie do o koła tworząc piękną aurę wiosny i lata. To było czuć we krwi. Nie wiedziałem, czy piękna wadera uśmiecha się do mnie, czy śmiała się ze mnie i z mojego szkaradnego ciała. Nagle zaczęła iść powoli w moją stronę...

<Wadero z pięknym uśmiechem :)?>

Nowa wadera!

Powitajmy Sine!

Nowa wadera!

poniedziałek, 21 lipca 2014

piątek, 18 lipca 2014

Od Cyndi'ego CD. Grace

- Noooooooooooooooooooo... dobra. Pójdę z tobą, ale jak się wdamy w jakąś bójkę, to nie moja wina. - odparłem. Poszliśmy lasem. Nagle Grace spostrzegła jakiegoś ognistego. To chyba była wadera. Podeszła do niej.
-Cześć. - powiedziała.
-Witaj. Jestem Alyss. Należę do tej watahy od niedawna. - odpowiedziała przyjaźnie.
- Mam do ciebie prośbę.
- Tak? Jaką?
- Czy mogłabyś odmrozić moje futro? - poprosiła Gracie.
- Oczywiście! - powiedziała druga wadera i przesunęła łapą po jej ciele. Szron zniknął. Grace uśmiechnęła się i podziękowała.

<Grace?>

poniedziałek, 14 lipca 2014

Od Cassandry CD. Cyndi'ego


Dobra żarty żartami ale ja nadal jestem głodna - westchnęłam kiedy wyszliśmy na brzeg.
-Gdybyś uważała to byśmy mieli tego jelenia.
-Gdybyś był szybszy to mielibyśmy tego jelenia - odparłam strzepując z siebie wodę-No pięknie jestem cała mokra. Zdajesz sobie sprawę jak długo ono wysycha? 
-Oj już tak się nie użalaj przebiegniesz się kawałek to wiatr Ci je wysuszy-przewrócił oczami.
-A niby gdzie ja mam biec? Ja mam czas nie spieszy mi się nigdzie.
-Przed chwilą byłaś głodna.
-Nadal jestem, ale z naszego poprzedniego biegu nic nie wynikało,więc po co się teraz męczyć.,.
-Najlepiej zjedzmy jakieś owoce zostańmy wegetarianami co?
-Nie bądź taki sarkastyczny....To gdzie mój wspaniały towarzysz chce isć? I może pójdziemy większą grupą?

<Cyndi? Sorki za błędy ale na telefonie pisałam xx >

sobota, 12 lipca 2014

Od Grace CD. Cyndi'ego

-A nie ma jakiegoś innego sposobu? - zapytałam patrząc z niechęcią na oblodzone futro.
-Nie-wyszczerzył się. Westchnęłam z frustracją, ale zaraz wpadł mi do głowy pewien pomysł. Może i szalony, ale na pewno się uda... jeżeli lód nie zniknie po drodze... 
-Chodź - machnęłam łapą na Cyndi'ego.
-Gdzie? - popatrzył na mnie podejrzliwie. 
-Po szukamy jakiegoś wilka ognia - teraz to ja się szczerzyłam. 
-No to na pewno z tobą nie idę... - mruknął.
-Bo? - zapytałam.
-Wilki ognia i wilki lodu za bardzo za sobą nie przepadają...
-A jak cię ładnie poproszę? - popatrzyłam na niego robiąc najsłodszą minę, na jaką było mnie stać.

<Cyndi?  Sory że takie krótkie i że tak późno, ale pisanie w podróży i hałasie, to nie moja specjalność... :/ Ratuje mnie tylko Whisper of Hope Ghotic Storma...  Za wszystkie błędy przepraszam...>

wtorek, 8 lipca 2014

Od Cyndi'ego CD. Grace

-Ee... pseudonimy? - zdziwiłem się.
-Dokładnie. Pseudonimy.
-Ee...
-Ksywki inaczej. - podprawiła mnie Grace.
-Nie wiem, po co komu ksywki. Przecież imiona są po to, żeby nimi nazywać innych, prawda? - poruszyłem brwiami.
-Może masz rację... - zamyśliła się Gracie.
-ALE... jak miałbym dać ci jakikolwiek przydomek, to nazwałbym cię "As". - zaśmiałem się.
-A ja ciebie "Lodziarz"! - zaśmiała się i szturchnęła mnie w ramię.
-Czekaj, no... trzeba cię jakoś rozmrozić... postój sobie na słońcu dwie godziny, białasie - puściłem do wadery oko.
-Ha, ha, ha! Ale śmieszne! - powiedziała Grace i zaczęła się śmiać.
-No widzisz? Jednak się śmiejesz!

<Gracie? Moja jednak została ;)>

Od Cyndi'ego CD. Cassandry

-No to co? Skaczemy? - uśmiechnąłem się.
-Serio... nie wiem, czy to dobry pomysł... a jeśli trafimy na mieliznę?
-Nic się nie stanie! No... najwyżej się zabijemy, hłeh... - roześmiałem się. Cassandra również się dołączyła.
-Ale jesteś śmieszny! - odparła. - Skaczemy na trzy...
Nie zdążyła. Wskoczyłem do wody z głośnym pluskiem.
-Możesz skakać. Nie zabijesz się!
-Och, ty... - powiedziała Cassandra i ona również rozbawiona wskoczyła do wody. Prysnęła we mnie, a ja w nią. 

<Cass? Sory, ale wena została na półce skalnej :/>

niedziela, 6 lipca 2014

Od Grace CD. Cyndi'ego


Zaczęłam tańczyć jakiś dziwny taniec szczęścia. Cyndi chwilę mi się przyglądał po czym zaczął się śmiać tak, że się wywrócił. Podbiegłam do pobliskiego strumienia i nabrałam w wiadro wody. Szczerze mówiąc, to było to samo co wtedy się pojawiło. Podeszłam cicho do trzęsącego się ze śmiechu basiorowi i wylałam mu całą wodę na głowę.
-Oż ty! - krzyknął udając złego i zaczął mnie gonić. Uciekałam ze śmiechem w kierunku bardzo gęstego zagajnika. Kiedy tam w końcu dotarłam ukryłam się w najgęstszych krzakach i obserwowałam, kiedy Cyndi pojawi się w zasięgu mojego wzroku. Czekałam strasznie długo i w końcu postanowiłam się podnieść. Kiedy wyszłam z bezpiecznej kryjówki na pozór wszystko było normalnie. Zrobiłam kilka kroków. Wtedy z góry usłyszałam głos wołający "Mam cię!" i lunęła na mnie ściana wody. Popatrzyłam w górę i zobaczyłam Cyndi'ego. Zeskoczył z drzewa i kiedy wylądował obok mnie woda na mojej sierści zamieniła się w szron.
-No dzięki... - mruknęłam posępnym tonem, ale dalej się uśmiechałam.
-Ups, niechcący... - zaśmiał się.
-Niech ci będzie... - powiedziałam i spojrzałam na siebie krytycznym wzrokiem.
-Nie do twarzy mi w białym... - stwierdziłam.
-No nie za bardzo... - wyszczerzył się. Nagle wpadł mi do głowy dziwny pomysł.
-Ej, co ty na to, żeby wymyślić sobie pseudonimy? - zapytałam.

<Cyndi? Moja miała taki długi urlop, że teraz jej nie odpuszczę... xD Za wszystkie błędy przepraszam, ale pisane w samochodzie, na telefonie i na wyboistej drodze... xD>

Od Cyndi'ego CD. Grace

-Co robimy?
-Nie wiem. Nie powstrzymamy go na długo, ale warto spróbować... - mówiąc to zamroziłem wejście lodem. Nie widziałem, że tak potrafię. Jaskinia od góry zaczęła pokrywać się lodem powoli. 
-Szybciej, szybciej! - mówiłem sam do siebie. Smok sadził w naszą stronę. Jeszcze trochę i wypełznie z jaskini. Grace zaczęła się cofać. Potwór już był przy wejściu, gdy... przywalił głową w lodową barierę. Ryknął z przerażenia i złości. Zamarłem w bezruchu. Serce waliło mi jak szalone. Otworzyłem oczy. Smok walił głową w lodową ścianę, ale  nie mógł jej przebić.
-Udało się? - spytała niepewnie Gracie. - Udało się!

<Grace? Moja wena została w Poznaniu XD>

Od Grace

No dobra, przyznaję się - dzisiaj dopadł mnie leń. Leżałam sobie na jakimś występie skalnym patrząc się bez celu w niebo. Podemną rozciągała się jakaś przepaść, ale mało mnoe to obchodziło. Gdzieś w dole sępy krążyły nad jakimś czarnym punkcikiem na dole. Pomimo całej mojej ciekawości nie chciało mi się zobaczyć, co to jest. Po dość długim, bezsensownym leżeniu, zauważyłam, że słońce jest już w zupełnie innej części nieba, niż było kiedy tu przyszłam. Wzdychając ciężko podniosłam się ze skały i wróciłam do lasu. Szłam bez celu wpatrzona sennym wzrokiem w niewidzialny punkt. Tak szczerze, to gdyby nie moja intuicja, uderzyłabym w masę drzew... Nagle poczułam że coś łaskocze mnie w nos. Zrobiłam krok do przodu. Promienie słońca świeciły mi teraz prosto w oczy. Spojrzałam pod łapy. Z ziemi wyrastały tysiące białych kwiatów o pięknym zapachu...
Oczarowana urokiem tego miejsca cała weszłam na tą małą polanę i nie bardzo wiedząc dlaczego - położyłam się w kwiatach i zaczęłam obserwować mrówki idące po łodydze jednego z kwiatów do mrowiska. Nagle za sobą usłyszałam szelest...

<Ktoś chętny dokończyć? :)>

Od Oroza CD. Ili


Ila zaczęła trochę się złościć.
- Spokojnie, spokojnie. Znajdziemy go.
Ila uspokoiła się.
- Gdzie ją można spotkać? - zapytałem. 
- No tam - powiedziała.
Wskazała łapą na górę w głębi.
- Daleko - powiedziałem. 
- No tak, ale na prawdę chcesz ten węgiel znaleźć?
- Tak, z tobą zawsze - powiedziałem. 

<Ila?>

czwartek, 3 lipca 2014

Od Ili CD. Oroza

-Emm... widzisz... węgiel kamienny... pff... Jezdysiu! Co ja gadam?! - parsknęłam. - My przecież żyjemy w górach, ale tygrysica przygarnęła cały węgiel dla siebie!
-Co...? Nie...
-Nie przerywaj, proszę! - syknęłam. - Zabrała bo... dlaczego? No właśnie...
-Ee... przepraszam, Ila, wszystko dobrze? - bąknął.
-Dlaczego zabrała?! Ona uciekła a my nie wiemy, gdzie on jest! Skandal! co ona nam zrobiła, potrzebujemy węgla na zimę! Jak...
-Ila! Uspokój się! - podszedł do mnie. - Znajdziemy go...

<Oroz?>

środa, 2 lipca 2014

Od Cassandry CD. Cyndi'ego


-Do rzeki? - spojrzałam na niego z obawą.
-Tak wiesz woda w dole... nie rób takiej miny nie zabijemy się.
-No nie wiem... nie za dobrze pływam.
-Wskoczymy tylko i od razu znajdziemy się na mieliźnie i z niej wejdziemy na ląd.
-Mielizna? To jeszcze lepiej! Połamiemy się jak nic!
-Jeju, chodziło mi o to, że jak wskoczymy d wody to zniesie nas na mieliznę... rozumiesz? - burknął kręcąc z irytacja głową.
-To nie jest dobry pomysł... - zaczęłam, ale nie pozwolił mi skończyć.
-A masz inny? - przerwał i spojrzał na mnie znacząco pokręciłam głową i spuściłam lekko łeb - Nie mamy wyboru. Nie dramatyzuj, pomogę Ci jeśli będzie coś nie tak.
-Nie lubię kiedy moje futro jest mokre - fuknęłam.
-Wadery... - mruknął cicho pod nosem, skupił się na skale pod nami i użył swojej mocy która wyrzeźbiła coś w stylu półki - Dobra ja skacze nie wiem jak Ty jeśli chcesz tu utknąć to proszę bardzo-po tych słowach samiec pochylił się i z wysiłkiem skoczył w dół.
-To nie było zbyt miłe! - krzyknęłam i ruszyłam za nim.

<Cyndi? Chyba Twój brak weny udzielił się mi :0>

Od Grace CD. Cyndi'ego

Odwróciliśmy się i zobaczyliśmy węża, który szczerze mówiąc głos miał straszniejszy niż wygląd...
-To ono jest święte? - palnęłam bez zastanowienia. Tym razem to ja od Cyndi'ego oberwałam łapą w głowę.
-A myśleliście że jakie ma być?! - wysyczał wąż.
-Eeemmm... Normalne? - zapytałam.
-Kolejne kłopoty... zgadnij przez kogo... - przewrócił oczami Cyndi, kiedy wąż zaczął zmieniać się w smoka. 

-No to chyba czas uciekać... - mruknęłam patrząc na przemieniającego się węża.
-No brawo geniuszu... - powiedział Cyndi i pociągnął mnie na lodowe mosty.
-Jakim cudem się nie ślizgasz? - zapytałam patrząc z zazdrością jak basior nie musi zwalniać na zakrętach.
-Wilk śniegu i lodu, pamiętasz? - wyszczerzył się. Nagle wpadł mi do głowy pewien pomysł. Teleportowałam się przed Cyndi'ego i zaczęłam się śmiać jak wariatka, kiedy hamował ze zdziwieniem.
-Mam szybszy sposób... - zaśmiałam się i wyciągnęłam do niego łapę.
-Czyli? - popatrzył na mnie podejrzliwie.
-Teleportacja... a teraz daj tą łapę, bo nas dogoni... - mruknęłam. To wystarczyło, żebyśmy w ułamku sekundy znaleźli się na zewnątrz jaskini.
-Wiesz może, jak go zatrzymać? - zapytałam.
-Zawalenie wejścia lodem za wiele nie da... To w końcu wąż... albo smok... albo to coś z żywiołem lodu... - mruknął.

<Cyndi? Wena poszła zachód słońca oglądać... :/>

Od Oroza CD. Ili

- Nasza wataha skrywa jeszcze więcej tajemnic - rzekła Ila.

- Mam nadzieję, że je poznam.
Rozejrzałem się w koło.
- Jak sądzisz...
- Ale co?
- Czy Tygrysica będzie atakowała innych?
- Nie wiem, ale nas już nie.
- To dobrze, ale dlaczego dawne wilki po prostu nie poprosiły o węgiel? - zapytałem. Znów się rozejrzałem nerwowo. Czułem, że ktoś nas obserwuje. 

<Ila?>

Od Cyndi'ego CD. Cassandry

-Wiesz... chyba mam lepszy pomysł, niż zamrażanie sobie łap... - odparłem z przekąsem. - Z resztą... nic mi nie jest.
-Akurat! - prychnęła. - To jaki ten twój plan?
-Spróbuję...
-Spróbujesz?
-Oj tam... posłuchaj... - zarumieniłem się lekko. - Pod wpływem ciśnienia lodowego spróbuję rozwalić kawałek skały, trochę niżej po drugiej stronie, na tyle, aby kąt równy dziesięciokrotnej sile czterdziestu stopni, na siłę sprężynerującą wyskok naszych nóg i wtedy z bezpiecznej odległości nie zagrażającej naszemu życiu zeskoczymy do rzeki w dole.
-A po polsku? 
-Zeskoczymy na niższą półkę i zeskoczymy do rzeki.

<Cass? Sory, że krótkie, ale wena wyjechała na wakacje...>

Od Ili CD. Oroza

-Cóż... - zamyśliłam się. - Musimy go schować tam, gdzie nikt go nie znajdzie... za długo już nas nękała swoimi pogoniami i morderstwami... Ten amulet... on również został zaprojektowany i wytworzony przez Cuthericka, aby powstrzymać tygrysicę, a...
-Cuthericka? - zdziwił się Oroz.
-Tego alfę...
-Aa... rozumiem.
-Ale to ja go przez przypadek zniszczyłam... - spłonęłam fioletowym rumieńcem. - Dość tego. Nie możemy jej tam trzymać przez wieki!
Rzuciłam amuletem o ziemię.
-Ale co ty...?! - nie zdążył dokończyć, bo z amuletu, niczym srebrny duch. 
-ZAPŁACICIE MI ZA TO! - ryknęła i już miała się na mnie rzucić, gdy...
-STÓJ! - wyciągnęłam łapę do przodu w zatrzymującym geście. Tygrysica zatrzymała się. - Właśnie zrozumiałam brak sensu tego całego trzymania cię w amulecie! Zniszczyłam go, dając ci swobodę ruchu, a ty chcesz mnie zabić?! Z resztą to moje tereny i jeśli chcesz być na nich pasożytem, to wynoś się do jakiejś watahy, gdzie wilki nie znają znaczenia słowa i stanowiska "alfa", albo po prostu daj sobie spokój!  To, że masz inny kolor futra, niż wszyscy, to nie znaczy, że jesteś wyrzutkiem! A wręcz przeciwnie! Jesteś oryginalne i piękna! Inne niech cie tylko pozazdroszczą! Więc zostań tu i nie pasożyć, albo się wynoś!
-Masz rację... - powiedziała tygrysica i rozpłynęła się w ciemnościach...

<Oroz?>

Od Cyndi'ego CD. Grace

-Więc co robimy? Nie wiemy gdzie jesteśmy... - zapytała Grace.
-Ciekawe przez kogo... - bąknąłem pod nosem, ale Gracie tego nie usłyszała. - Może pójdziemy tamtym tunelem? - wskazałem łapą na najbliższy otwór w ścianie.
-A może najpierw pomyślimy jak się tam dostać? Przecież to drzewo wisi w powietrzu! Razem z wysepką, na której jesteśmy! - upomniała mnie wadera.
-Oj tam, oj tam... - bąknąłem pod nosem, gdy nagle olśniło mnie. Przecież jakoś się na te wysepkę dostaliśmy, nie? Spojrzałem za drzewo. - Tam jest most! Dostańmy się nim! Tam jest wyjście! Chodź! - zawołałem i razem ruszyliśmy w stronę mostu, ale wtedy zaczęły się prawdziwe problemy. Usłyszeliśmy za sobą sykliwy głos:
-KTO ŚMIAŁ NARUSZYĆ OWOCE ŚWIĘTEGO DRZEWA BAGHUCASTLETH?!

<Gracie, co robimy?>

Kurai i Atrium odchodzą...

          Kurai i Atrium odchodzą, gdyż ich właścicielka nie zechciała zastosować się do punktu w regulaminie, który jej przeszkadzał i zdecydowała się odejść. No trudno. Szkoda... ale przecież pozory mylą, prawda?
~To by było na tyle z mojej strony.
hayden

wtorek, 1 lipca 2014

Od Cassandry CD. Cyndi'ego


Pobiegłam za szarym samcem , który gonił za białym jeleniem. W pewnym momencie białe zwierze przeskoczyło przez rozpadlinę lądując lekko po drugiej stronie znikając w zaroślach. Spojrzałam w miejsce gdzie jeszcze przed chwilą stał Cyndi. Podbiegłam szybko do krawędzi urwiska i spojrzałam w dół. Zmrużyłam oczy pochylając się bardziej w stronę przepaści. Kiedy pył opadł dostrzegłam płytę skalną, trochę poniżej miejsca gdzie stałam a na niej siedział samiec potrząsający głową. 
-Ej! Żyjesz? Znaczy się masz zamiar umrzeć za chwilę? - krzyknęłam, zwracając na siebie jego uwagę.
-Jeśli chwila to teraz to nie - odkrzyknął i spróbował wstać jednak szybko usiadł krzywiąc się lekko przynajmniej tak mi się zdawało.
-Dobra, chodzić nie możesz.... masz może jakąś super moc, która Cię błyskawicznie leczy?
-A czy siedziałbym tu gdybym ją miał? - odparł prychając. 
-Nie musisz być nie miły staram się pomóc - cofnęłam się lekko i pochyliłam.
-Jasne zostaw mnie! - usłyszałam kiedy odbiłam się od podłoża i wylądowałam chwiejnie na nogach tuż przy samcu.
-Nie zostawiłam Cię. Jestem początkującą zielarką to do czegoś zobowiązuję - uśmiechnęłam się dumnie.
-To świetnie. Możesz mnie uleczyć.
-Jestem zielarką czyli zbieram zioła, opisuję i daje lekarzowi medykowi lub szamanowi i tyle.
-Aha mało przydatne... w tej chwili oczywiście - powiedział kiwając potakująco głową.
-Mniejsza...jakie masz moce? - przechyliłam głowę w bok przyglądając się jego łapie, którą unosił lekko do góry by nie opierać na niej ciężaru swojego ciała. 
-Panuję nad lodem i śniegiem.
-Nad lodem? To świetnie! - podskoczyłam lekko - Zamrozisz łapę w miejscu gdzie Cię boli. Wiesz zmniejszy odczuwanie bólu. Kiedy już to zrobisz Twoja łapa będzie silniejsza i dasz radę wejść na górę, potem zaprowadzimy Cię do szamana i on się Tobą zajmie - odparłam wesoło.
-Wątpię by było to takie łatwe do zrobienia - przewrócił oczami.
-Jak się postarasz to Ci wyjdzie - zmrużyłam lekko oczy.

<Cyndi? Przepraszam jeśli tak „inwencja twórcza” jest dnem hahah>

Od Grace CD. Cyndi'ego


-A może te owoce dają super moce? - zapytał konspiracyjnym szeptem. Pacnęłam go łapą w głowę.
-Ała! Za co?! - popatrzył na mnie spode łba. Wzruszyłam ramionami.
-Jak chcesz wykorkować, to nie przy mnie... - powiedziałam z uśmiechem.
-Na pewno nic by mi nie było... - stwierdził.
-A skąd wiesz? - zapytałam.
-A tak w ogóle to co ty się o mnie tak martwisz? - no to mnie zaskoczył... Uratował mnie skrzat wybiegający z jakiegoś kąta. Wyrwał zaskoczonemu Cyndi'emu owoc z łapy i ze złośliwym śmiechem połknął go w całości. Przez chwilę w ciszy obserwowaliśmy skrzata.
-I widzisz? Nic by mi się nie stało... - zaczął basior, ale w tym momencie coś zaczęło się dziać. Skrzat zaczął się nadymać i rosnąć aż w końcu osiągnąwszy rozmiary gigantycznego, napompowanego do granic możliwości balona - pękł. 
-No rzeczywiście nic by ci się nie stało... - zaczęłam się śmiać.
-No BARDZO śmieszne... - stwierdził z przekąsem, ale zaraz też się uśmiechał.

<Cyndi? Przepraszam, że tak krótko, ale wena poszła popływać w morzu, a mnie na plaży zostawiła... Idę jej szukać xD>

Od Oroza CD. Ili


- A co z tym amuletem?
- Bitwę przegrała. 
- No to wiem. - odparłem.
- Została zamknięta w tym amulecie, który wyrzuciłam.
- Ale jak ktoś go założy? - zdziwiłem się.
- Ona wróci.... - rzekła.
Poszliśmy później nad tą wodę. Teraz wszystko wiedziałem. Ila wyłowiła z wody amulet.
- Nie mogę go zniszczyć, bo wtedy nie będzie dla niej zamknięcia.
- No to co teraz?

<Ila?>