Odwróciliśmy się i zobaczyliśmy węża, który szczerze mówiąc głos miał straszniejszy niż wygląd...
-To ono jest święte? - palnęłam bez zastanowienia. Tym razem to ja od Cyndi'ego oberwałam łapą w głowę.
-A myśleliście że jakie ma być?! - wysyczał wąż.
-Eeemmm... Normalne? - zapytałam.
-A myśleliście że jakie ma być?! - wysyczał wąż.
-Eeemmm... Normalne? - zapytałam.
-Kolejne kłopoty... zgadnij przez kogo... - przewrócił oczami Cyndi, kiedy wąż zaczął zmieniać się w smoka.
-No to chyba czas uciekać... - mruknęłam patrząc na przemieniającego się węża.
-No brawo geniuszu... - powiedział Cyndi i pociągnął mnie na lodowe mosty.
-Jakim cudem się nie ślizgasz? - zapytałam patrząc z zazdrością jak basior nie musi zwalniać na zakrętach.
-Wilk śniegu i lodu, pamiętasz? - wyszczerzył się. Nagle wpadł mi do głowy pewien pomysł. Teleportowałam się przed Cyndi'ego i zaczęłam się śmiać jak wariatka, kiedy hamował ze zdziwieniem.
-Mam szybszy sposób... - zaśmiałam się i wyciągnęłam do niego łapę.
-Czyli? - popatrzył na mnie podejrzliwie.
-Teleportacja... a teraz daj tą łapę, bo nas dogoni... - mruknęłam. To wystarczyło, żebyśmy w ułamku sekundy znaleźli się na zewnątrz jaskini.
-Wiesz może, jak go zatrzymać? - zapytałam.
-Zawalenie wejścia lodem za wiele nie da... To w końcu wąż... albo smok... albo to coś z żywiołem lodu... - mruknął.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz