wtorek, 1 lipca 2014

Od Grace CD. Cyndi'ego


-A może te owoce dają super moce? - zapytał konspiracyjnym szeptem. Pacnęłam go łapą w głowę.
-Ała! Za co?! - popatrzył na mnie spode łba. Wzruszyłam ramionami.
-Jak chcesz wykorkować, to nie przy mnie... - powiedziałam z uśmiechem.
-Na pewno nic by mi nie było... - stwierdził.
-A skąd wiesz? - zapytałam.
-A tak w ogóle to co ty się o mnie tak martwisz? - no to mnie zaskoczył... Uratował mnie skrzat wybiegający z jakiegoś kąta. Wyrwał zaskoczonemu Cyndi'emu owoc z łapy i ze złośliwym śmiechem połknął go w całości. Przez chwilę w ciszy obserwowaliśmy skrzata.
-I widzisz? Nic by mi się nie stało... - zaczął basior, ale w tym momencie coś zaczęło się dziać. Skrzat zaczął się nadymać i rosnąć aż w końcu osiągnąwszy rozmiary gigantycznego, napompowanego do granic możliwości balona - pękł. 
-No rzeczywiście nic by ci się nie stało... - zaczęłam się śmiać.
-No BARDZO śmieszne... - stwierdził z przekąsem, ale zaraz też się uśmiechał.

<Cyndi? Przepraszam, że tak krótko, ale wena poszła popływać w morzu, a mnie na plaży zostawiła... Idę jej szukać xD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz