- Hej, zaczekaj! - zaśmiałem się i rzuciłem na przód do wadery. Wdrapałem się na drzewo i zacząłem się rozglądać. Nigdzie nie mogłem jej wypatrzeć. W końcu poczułem czyjąś łapę na ramieniu. Wrzasnąłem i spadłem. Zobaczyłem głowę Susan, która wychynęła z drzewa.
- Nic ci nie jest? - uśmiechnęła się kwaśno i zsunęła się z drzewa.
- Niuu... - uniosłem brwi i uśmiechnąłem się.
<Susi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz