-Więc co robimy? Nie wiemy gdzie jesteśmy... - zapytała Grace.
-Ciekawe przez kogo... - bąknąłem pod nosem, ale Gracie tego nie usłyszała. - Może pójdziemy tamtym tunelem? - wskazałem łapą na najbliższy otwór w ścianie.
-A może najpierw pomyślimy jak się tam dostać? Przecież to drzewo wisi w powietrzu! Razem z wysepką, na której jesteśmy! - upomniała mnie wadera.
-Oj tam, oj tam... - bąknąłem pod nosem, gdy nagle olśniło mnie. Przecież jakoś się na te wysepkę dostaliśmy, nie? Spojrzałem za drzewo. - Tam jest most! Dostańmy się nim! Tam jest wyjście! Chodź! - zawołałem i razem ruszyliśmy w stronę mostu, ale wtedy zaczęły się prawdziwe problemy. Usłyszeliśmy za sobą sykliwy głos:
-KTO ŚMIAŁ NARUSZYĆ OWOCE ŚWIĘTEGO DRZEWA BAGHUCASTLETH?!
<Gracie, co robimy?>
-Ciekawe przez kogo... - bąknąłem pod nosem, ale Gracie tego nie usłyszała. - Może pójdziemy tamtym tunelem? - wskazałem łapą na najbliższy otwór w ścianie.
-A może najpierw pomyślimy jak się tam dostać? Przecież to drzewo wisi w powietrzu! Razem z wysepką, na której jesteśmy! - upomniała mnie wadera.
-Oj tam, oj tam... - bąknąłem pod nosem, gdy nagle olśniło mnie. Przecież jakoś się na te wysepkę dostaliśmy, nie? Spojrzałem za drzewo. - Tam jest most! Dostańmy się nim! Tam jest wyjście! Chodź! - zawołałem i razem ruszyliśmy w stronę mostu, ale wtedy zaczęły się prawdziwe problemy. Usłyszeliśmy za sobą sykliwy głos:
-KTO ŚMIAŁ NARUSZYĆ OWOCE ŚWIĘTEGO DRZEWA BAGHUCASTLETH?!
<Gracie, co robimy?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz