-Do rzeki? - spojrzałam na niego z obawą.
-Tak wiesz woda w dole... nie rób takiej miny nie zabijemy się.
-No nie wiem... nie za dobrze pływam.
-Wskoczymy tylko i od razu znajdziemy się na mieliźnie i z niej wejdziemy na ląd.
-Mielizna? To jeszcze lepiej! Połamiemy się jak nic!
-Jeju, chodziło mi o to, że jak wskoczymy d wody to zniesie nas na mieliznę... rozumiesz? - burknął kręcąc z irytacja głową.
-To nie jest dobry pomysł... - zaczęłam, ale nie pozwolił mi skończyć.
-A masz inny? - przerwał i spojrzał na mnie znacząco pokręciłam głową i spuściłam lekko łeb - Nie mamy wyboru. Nie dramatyzuj, pomogę Ci jeśli będzie coś nie tak.
-Nie lubię kiedy moje futro jest mokre - fuknęłam.
-Wadery... - mruknął cicho pod nosem, skupił się na skale pod nami i użył swojej mocy która wyrzeźbiła coś w stylu półki - Dobra ja skacze nie wiem jak Ty jeśli chcesz tu utknąć to proszę bardzo-po tych słowach samiec pochylił się i z wysiłkiem skoczył w dół.
-To nie było zbyt miłe! - krzyknęłam i ruszyłam za nim.
<Cyndi? Chyba Twój brak weny udzielił się mi :0>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz