piątek, 31 października 2014

Od Oroza ~ Na konkurs

Szliśmy z Ilą przez las.
- Ładnie tu dziś - przyznałem 
- Tak, nie jest źle...
- Co to za miejsce tam - wskazałem łapą w rozświecone dyniami miejsce.
- To cmentarz.... Jest opuszczony. Skąd tam dynie? - przyjrzała się 
Wnet błyszczący księżyc zasłoniły chmury. 
- Co...co się dzieje? - rozejrzałem się 
- Sama nie wiem.... 
W pewnej chwili usłyszeliśmy dziecięcy, przerażający krzyk. 
- Czy ty też to słyszałaś? - otrząsnąłem się po chwili milczenia.
- Jakiś maluch, chyba, potrzebuje naszej pomocy.
- Naszej?! To nie ma rodziców? 
- Nie wiem! Chodź - złapała mnie za łapę. 
Zaczęliśmy iść przez ugór. Było ciemno. Widziałem tylko białą sierść Ili. Naglę ciszę przerwał złowieszczy śmiech i skowyt.
- Szybko - teraz ja zacząłem biec w stronę hałasu. 
Łapami odganiałem gałęzie. W końcu zatrzymałem się przy wejściu. Zobaczyłem Czarną Tygrysicę. Trzymała coś w łapach. To był mały wilczek. Próbował się wydostać ze szponów potwora. 
http://streemo.pl/Image/365858_m.jpg
- Trzeba mu pomóc - szepnęła do mnie Ila
Położyłem po sobie uszy i bez słowa wyszedłem z zarośli. 
- Zostaw go - zarządziłem stając za kotem 
- O! Kundel, znowu się spotykamy - puściła malucha. 
Mały otrzepał się i zaczął się cofać. Nagle wpadł do dołu za Tygrysicą. 
- My go ratujemy, a ten i tak się sam skrzywdzi - szepnąłem od Ili, która walnęła mnie łapą.
- No za co? 
Ila nie odpowiedziała, tylko rzekła do Czarnej:
- Czego tu szukasz? 
- A czego mogę? Jedzenia!
- Chciałaś go zjeść?! - oburzyłem się 
Tygrysica przeskoczyła przez nas i bez słowa uciekła w las.
- To było dziwne...
Wyciągnąłem małego z dołu. 
- Nic ci nie jest? - zapytałem 
- Nie, nie, żyję.... - odpowiedział i się rozejrzał
Później nam wszystko powiedział. Tutaj są groby jego rodziców. Steban. bo tak się przedstawił, był sierotą i mieszkał tu sam w pobliżu. Żal mi go było. Nie widziałem co zrobić...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz