-Naprawdę uważasz, że jestem ładna? Dziękuję za kwiat. – Zarumieniłam się, a przynajmniej gdybym mogła się zarumienić, to na pewno byłabym czerwona jak burak.
-Tak… a dlaczego by nie?
-Widziałeś już watahę?
-Tak, Toxic mi pokazała.
-Cóż, to może pójdziemy na małe polowanie? Ostrzegam tylko, że jestem bardzo szybka.
-Cóż, polowania to jak na razie nie moja bajka
-Jak uważasz, ale może lepiej byłoby się trochę poruszać? Nie możesz tu siedzieć cały dzień.
-A, dlaczego by nie?
-No nie bądź taki, pobiegajmy trochę. – Trąciłam go nosem w bok. Wstał leniwie. – Gonisz. – Pacnęłam go łapą w szyję i zaczęłam biec na plażę. Wbiegłam do wody by go trochę ochlapać. – Ostudź swój zapał nie tak łatwo mnie złapać! – Krzyknęłam i usłyszałam śmiech. Odepchnęłam się od pionowej skały i zmieniłam kierunek w ten sposób. Była to świetna zabawa, ale wpadłam na Alfę, a zaraz za mną Cole wpakował się w jego bok. Obok niego stał Veyron patrząc na mnie z zaskoczeniem.
-Ja… Przepraszam… Nie chciałam… - wydukałam próbując pozbierać się z ziemi, ale chyba coś mi się stało z łapą. Pisnęłam niemiłosiernie, jak próbowałam stanąć na niej, więc zostałam na ziemi.
<Cole?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz